- Nigdy bym nie zrobił Jarosławowi Kaczyńskiemu tego, co PiS nam zrobił. Nie wysłałbym młodzieżówki po to, by w czasie jego przemówienia wołała "Ziobro, Ziobro" - stwierdził w "Kropce nad i" Zbigniew Ziobro odnosząc się do sytuacji na sobotnim marszu dot. koncesji na cyfrową emisję dla TV Trwam. W czasie mowy polityka Solidarnej Polski zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości krzyczeli "Jarosław, Jarosław".
W kwietniu zeszłego roku Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie przyznała fundacji Lux Veritatis - nadawcy TV Trwam - koncesji na nadawanie na pierwszym multipleksie cyfrowym. KRRiT tłumaczyła to niepewną sytuacją finansową fundacji. Lux Veritatis odwołała się od tej decyzji. Jej odwołanie KRRiT odrzuciła w styczniu.
W sobotę w Warszawie odbył się marsz w obronie Telewizji Trwam. Wśród organizatorów manifestacji byli m.in. politycy PiS i Solidarnej Polski.
"Różnimy się stylem"
- Bardzo doceniam Jarosława Kaczyńskiego. Również jako konkurenta na prawicy, dużo się od niego nauczyłem, ale różnimy się stylem - ocenił Zbigniew Ziobro. Dodał, że właśnie kwestią "stylu i kultury" jest to, żeby zwolennicy jednej partii nie przekrzykiwali lidera innej, podczas jego przemówienia na wspólnym marszu.
Lider Solidarnej Polski ocenił, że prezes PiS proponując mu powrót w szeregi swojej partii właśnie na demonstracji spowodował, że media odwróciły się od właściwego celu demonstrujących. - Jarosław Kaczyński jest doświadczonym politykiem, więc nie mógł nie wiedzieć, że tak się stanie. I że cała uwaga mediów skupi się relacji między Jarosławem Kaczyńskim a Zbigniewem Ziobrą, a nie na tym, dlaczego dziesiątki tysięcy ludzi przyjechało do Warszawy - stwierdził Ziobro.
"To się nazywa chrypka w języku potocznym"
Polityk pytany o powody drżącego głosu podczas odpowiadania na nieoczekiwaną propozycję stwierdził, że "każdy pewnie przeżył taką sytuację, że struny głosowe odmawiają posłuszeństwa". - To się nazywa chrypka w języku potocznym - poinformował Ziobro i dodał, że od początku przemówienia starał się "chrypkę" przełamać. - A do tego koledzy z Prawa i Sprawiedliwości zgotowali nam niespodziankę. Młodzieżówka, bardzo liczna, krzyczała "Jarosław, Jarosław", kiedy ja mówiłem. Chciałem ich przekrzyczeć i niestety skończyło się tym, że moje gardło stało się przeszkodą nie do przeskoczenia. Tym mnie załatwili - podsumował przewodniczący Solidarnej Polski.
Zbigniew Ziobro pytany o to, czy politycy SP skorzystają z propozycji Jarosława Kaczyńskiego i wrócą do PiS stwierdził: "To czysta fikcja". Przypomniał, że to przecież prezes Prawa i Sprawiedliwości "z całą świadomością, z premedytacją" wyrzucił ziobrystów ze swojej partii. - To, co mówi Jarosław Kaczyński to jedno, a to co robi, to drugie - podsumował Ziobro odpowiadając na pytanie czy wyobraża sobie powrót do PiS.
Przewodniczący Solidarnej Polski uznał w "Kropce nad i", że zmuszanie elektoratu prawicy do wyboru między nim a Jarosławem Kaczyński w najbliższych wyborach prezydenckich odbędzie się ze szkodą dla środowiska. - Dlatego zaproponowaliśmy rozwiązanie idealne. Przeprowadzenie prawyborów - przypomniał lider Solidarnej Polski. Ocenił też, że nawet, jeśli teraz Jarosław Kaczyński jest przeciwny temu pomysłowi, to ze względu na deklaracje o jedności prawicy "przyjdzie taki moment, że będzie chciał" wziąć udział w prawyborach.
Prezydentowa "czarownicą". "Nie przypominam sobie"
Monika Olejnik pytała też Zbigniewa Ziobrę dlaczego chce, by Bronisław Komorowski podjął rozmowy z przedstawicielami KRRiT odnośnie koncesji na cyfrową emisję dla TV Trwam. Polityk w niedzielę stwierdził bowiem, że prezydent "może skłonić ich do ponownego rozważenia" kwestii koncesji dla telewizji o. Rydzyka.
Dziennikarka przypomniała w rozmowie słowa redemptorysty z 2007 roku o zmarłej trzy lata później w katastrofie smoleńskiej pary prezydenckiej. O. Tadeusz Rydzyk studentom założonej przez siebie szkoły mówił m.in., że Lech Kaczyński to "oszust ulegający lobby żydowskiemu", a jego żona jest "czarownicą", która chce zalegalizować eutanazję.
- Muszę zaprzeczyć, bo nie słyszałem takich słów - stwierdził Zbigniew Ziobro. Ocenił, że jeśli prokuratura nie uznała za stosowne przeprowadzić śledztwa w tej sprawie, to znaczy, że nie było takiej potrzeby. Polityk dopytywany wielokrotnie przez dziennikarkę, czy faktycznie nie przypomina sobie takich słów padających z ust o. Rydzyka stwierdził w końcu, że "to nie było bezpośrednio skierowane do Marii Kaczyńskiej". - Zrozumiałem to inaczej - oświadczył Ziobro i dodał, że miejsce dla TV Trwam na multipleksie to sprawa pluralizmu i wolności mediów w Polsce.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24