Po raz pierwszy od czterech lat wzrosła liczba zabitych na drogach - wynika z danych Komendy Głównej Policji, o których pisze "Rzeczpospolita". Stało się tak po podniesieniu maksymalnej prędkości na drogach.
W 2011 r. w wypadkach drogowych zginęło 4114 osób. To o 1/9 więcej - jak zaznacza "Rz" - niż rok wcześniej. Wzrosła nie tylko śmiertelność, ale też liczba wypadków drogowych. Łącznie było ich 39,4 tys., czyli o 2,5 proc. więcej niż w 2010 r.
Te dane zaskakują, bo od 2007 r. liczba wypadków, zabitych i rannych stopniowo się zmniejszała. Do ub. roku spadała średnio o prawie 8 proc. rocznie.
Lepsze drogi, więcej wypadków
Liczba wypadków wzrosła, choć oddawanych jest coraz więcej teoretycznie bezpieczniejszych autostrad, dróg ekspresowych i wyremontowanych dróg krajowych. Tylko w zeszłym roku otwarto 213 km autostrad.
- Jednak dobre drogi bywają zachętą do szybszej jazdy, a umiejętności kierowców nie są do tego dostosowane – mówi "Rz" dr Artur Badyda z Politechniki Warszawskiej.
Za szybko?
Jak pisze gazeta, na liczbę wypadków miało też wpływ podniesienie dopuszczalnej prędkości na drogach ekspresowych o 10 km/h. W rzeczywistości prędkość ta mogła wzrosnąć nawet drugie tyle, ponieważ prawo dopuszcza tolerancję błędu urządzeń pomiarowych o kolejne 10 km/h. Wynika z tego, że na autostradzie może niemal bezkarnie jechać nawet 150 km/h. - Podniesienie dopuszczalnej prędkości było lekkomyślnością – ocenia Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
W unijnej statystyce zabitych na drogach nasz kraj znajduje się na trzecim miejscu. Przed nami są tylko Bułgaria i Rumunia. W Polsce na 100 wypadków ginie 11 osób. W Unii – pięć.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24