Trzem osobom postawiono zarzuty w związku z zabójstwem byłego premiera w PRL Piotra Jaroszewicza i i jego żony Alicji Solskiej-Jaroszewicz - poinformował na konferencji prasowej w Krakowie Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i prokurator generalny. Dwie z nich przyznały się.
Jaroszewiczów zamordowano w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 roku w ich willi w warszawskim Aninie. Byłemu premierowi bandyci zacisnęli na szyi rzemienną pętlę. Przedtem go maltretowali.
Jego żona, Alicja Solska-Jaroszewicz, zginęła od strzału w głowę z bliskiej odległości. Bandyci użyli sztucera Jaroszewicza.
Ziobro: zarzuty dla trzech osób
Ziobro na środowej konferencji prasowej poinformował, że zatrzymano trzy osoby. - Dwóch (domniemanych - red.) sprawców zabójstwa, którym ogłoszono zarzuty i przesłuchano jako podejrzanych w tej sprawie, przyznało się do popełnienia tej zbrodni i opisało szczegóły przebiegu przestępstwa zabójstwa oraz rabunku - poinformował Ziobro.
Dodał, że trzeci podejrzany "nie przyznał się i odmówił składania wyjaśnień".
Minister sprawiedliwości powiedział, że pierwszy domniemany sprawca usłyszał zarzuty w sobotę, a dwaj pozostali we wtorek.
Ziobro potwierdził wcześniejsze nieoficjalne informacje TVN24, że policjanci i prokuratorzy trafili na trop podejrzanych, prowadząc sprawy porwań, w tym ubiegłorocznego porwania 10-letniego Kamila w Krakowie. Przełom nastąpił - jak powiedział minister - kiedy zespół śledczych doprowadził do ujęcia sprawców porwań i zabójstwa.
- W czasie jednego z przesłuchań jeden z zatrzymanych do sprawy porwań (...) wyraził gotowość zdania relacji na temat innego istotnego przestępstwa, w którym uczestniczył - powiedział. - Tenże podejrzany ujawnił, że brał udział w zdarzeniu w Aninie, w zabójstwie państwa Jaroszewiczów. I to był ten moment przełomu.
Ziobro oświadczył, że kiedy otrzymał tę informację, powołał w Prokuraturze Krajowej specjalny zespół.
"Niewątpliwie byli na miejscu zdarzenia"
Rafał Babiński, krakowski prokurator okręgowy, który nadzoruje postępowanie w sprawie zabójstwa Jaroszewiczów, powiedział, że podejrzani to członkowie tak zwanego gangu karateków.
Według niego podejrzani, którzy się przyznali, "złożyli obszerne wyjaśniania w tej sprawie, podali szczegóły, które nie pojawiały się w mediach, ani nie pojawiały się na poprzedniej sprawie sądowej". - To, co podawali i relacjonowali, wskazywało na to, że niewątpliwie byli na miejscu zdarzenia, że brali w tym udział - powiedział prokurator.
Poinformował, że prokuratura w środę skieruje wniosek do sądu o areszt tymczasowy dla dwóch domniemanych sprawców. Trzeci przebywa już w areszcie tymczasowym.
- Nie mogę wykluczyć, że w tej sprawie będą stawiane kolejne zarzuty o równie poważnym charakterze - poinformował.
"Motyw rabunkowy"
Babiński powiedział, że na pierwszy plan zabójstwa Jaroszewiczów "może się wysuwać" motyw rabunkowy, ale badane będą też inne wersje. - W chwili obecnej nie wykluczamy żadnego motywu - oświadczył na briefingu prasowym Babiński. Podkreślił, że jest to "zbyt wczesny" etap postępowania, żeby mówić o "finalnym określeniu motywacji".
"Zabójstwa muszą być ścigane możliwe długo"
Ziobro, odpowiadając na pytanie dziennikarza, stwierdził, że jego zdaniem okres przedawnienia w przypadku zabójstwa jest zbyt krótki. Obecnie odpowiedzialność za zabójstwo przedawnia się po trzydziestu latach.
- Planujemy wydłużyć okresy przedawnień. Myślę, że mogę tutaj mówić w sposób dość wiążący. Jeżeli chodzi o zabójstwa, uważam, że te przedawnienia są zbyt krótkie, biorąc też pod uwagę postęp techniki kryminalistycznej - powiedział.
Jak mówił, nakłonienie "bandytów i recydywistów do opowiedzenia tej historii", mimo że - co przypomniał - byli oni w tej sprawie już wielokrotnie przesłuchiwani - to sukces policjantów i prokuratorów.
- Gdyby to trwało trochę dłużej, to mogłoby się okazać, że fakty wyszły na jaw, a nikt nie mógłby ponieść odpowiedzialności. Nie możemy się godzić na taką sytuacji w przypadku zabójstw. Zabójstwa muszą być ścigane możliwe długo i dlatego będę chciał wystąpić z wnioskiem o wydłużenie okresu przedawnień w przypadku zabójstw - oświadczył minister sprawiedliwości.
"Gang karateków"
Po konferencji prasowej Prokuratura Krajowa wydała komunikat w sprawie zabójstwa. Poinformowała, że podejrzani to Robert S., Dariusz S. i Marcin B.
Napisano, że "z zebranych dowodów wynika, że podejrzani włamali się do domu byłego premiera i jego żony, obezwładnili ich i brutalnie znęcali się nad nimi. Działając wspólnie i w porozumieniu, zabili Piotra Jaroszewicza. Zabójstwa jego żony dopuścił się następnie Robert S".
Podejrzani to członkowie tak zwanego gangu karateków, który w latach 1993-95 dokonał kilkudziesięciu wyjątkowo brutalnych napadów rabunkowych w całej Polsce. Wszyscy trzej napastnicy znali się z sekcji karate AZS, działającej przy dawnej Wyższej Szkole Inżynierskiej w Radomiu. Od czerwca 1993 roku do grudnia 1994 roku działali w ramach zorganizowanej grupy przestępczej, nazwanej przez media "gangiem karateków" i powiązanej z mafią pruszkowską. Po rozbiciu grupy jej członkowie zostali skazani na długoletnie kary więzienia.
Podejrzany Dariusz S. został doprowadzony do prokuratury z aresztu śledczego, w którym przebywa w związku z innym postępowaniem, a Robert S. – z zakładu karnego, gdzie również przebywał w związku z inną sprawą. Trzeci z podejrzanych, Marcin B., został zatrzymany na polecenie prokuratora w miniony poniedziałek, 12 marca 2018 roku.
Wszyscy trzej usłyszeli zarzuty dokonania zabójstwa i rozboju. Grozi im za to co najmniej 8 lat pozbawienia wolności.
Brak dowodów
W kwietniu 1994 roku zatrzymano czterech innych podejrzanych o dokonanie tej zbrodni. Od początku twierdzili oni, że ze sprawą nie mają nic wspólnego, a prokuratura bezzasadnie przypisuje im zabójstwo. W 1998 roku ówczesny Sąd Wojewódzki w Warszawie uniewinnił ich z braku dowodów. W uzasadnieniu ocenił, że w początkowej fazie śledztwa organy ścigania dopuściły się rażących uchybień. W 2000 roku wyrok uniewinniający utrzymał Sąd Apelacyjny w Warszawie.
"Kto zabił premiera?". Materiał "Czarno na białym" ze stycznia 2013 roku:
Autor: pk/AG / Źródło: TVN24, PAP