Z dwóch kandydatów przedstawionych przez Krajową Radę Sądownictwa, to prezydent Lech Kaczyński wskaże prokuratora generalnego. Ale premier może jeszcze ten wybór zablokować, odmawiając złożenia kontrasygnaty. - Jeśli tego nie zrobi odpowie przed Trybunałem Stanu - wyjaśnia poseł SLD, prawnik z wykształcenia Ryszard Kalisz.
Ustawa o prokuraturze nie określa, jaką rolę miałby pełnić premier przy wyborze szefa prokuratury.
Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że bez kontrasygnaty szefa rządu decyzja prezydenta nie wejdzie w życie. - Wybór musi zostać potwierdzony przez premiera - powiedział "Dziennikowi Gazecie Prawnej" konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek. I dodał: - Dlatego, że wybór szefa prokuratury nie został wpisany do konstytucji, jako prerogatywa prezydenta.
W podobnym tonie wypowiada się też poseł SLD Ryszard Kalisz. - Do wyboru prokuratora generalnego prezydentowi potrzebna jest kontrasygnata premiera. Jeśli szef rządu nie podpisze, to prokuratora nie będzie - powiedział w Radiu ZET Kalisz. - Poprzez kontrasygnatę premier odpowiada za wybór prokuratora przed parlamentem. Gdyby nie złożył kontrasygnaty po wyborze prokuratora generalnego przez prezydenta, poniósłby odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu - dodał.
Akceptacja premiera
Rzecznik Paweł Graś rządu zapewnił w rozmowie z "DzGP", że "premier zaakceptuje każdy wybór".
W przypadku, gdyby jednak szef nie zaakceptował decyzji prezydenta, konkurs na prokuratora generalnego musiałby się zacząć na nowo. - Konkurs na prokuratora generalnego musiałby ruszyć od nowa. Prawnie to jest możliwe, ale nie wyobrażam sobie, by premier nie kontrasygnował decyzji prezydenta - skomentował prof. Winczorek.
Źródło: PAP, dziennik.pl