Kadencja profesora Marka Safjana, po 12 latach pracy w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej, skończy się za pół roku – 6 października. Wciąż nie wiadomo, kto miałby go zastąpić.
Profesor pracuje w Luksemburgu od 2009 roku. Tradycją jest, że tak doświadczonym i wybitnym specjalistom rządy ich krajów proponują pozostanie na stanowisku. - W bardzo wielu przypadkach stosuje się de facto zasadę kontynuacji – wyjaśnia profesor Safjan. - Do mnie nikt nie zwracał się ani z takim pytaniem, ani z propozycją – przyznaje.
Na razie nie wiadomo, czy rząd zaproponuje profesorowi pozostanie w Trybunale, ale to raczej mało prawdopodobne. Safjan jest znanym krytykiem zmian w prawie autorstwa PiS oraz silnym obrońcą praworządności i niezależności sędziowskiej. - Niepokojące jest nie tylko to, że nie ma jeszcze listy potencjalnych kandydatów, ale przede wszystkim nie wiadomo, według jakich kryteriów ma być w Polsce wyłoniony kandydat – mówi.
Nie wiadomo, czy władza ma już swojego kandydata albo w jaki sposób będzie chciała go wybrać. Centrum Informacyjne Rządu napisało jedynie, że "zasady wyłonienia kandydata na to stanowisko są obecnie przedmiotem uzgodnień w ramach administracji rządowej".
"PiS będzie swoich kandydatów przepychać kolanem"
W tym roku kończy się kadencja aż 19 sędziów Trybunału. 17 państw już wskazało następców – w większości przypadków dotychczasowym sędziom zaproponowano pozostanie na stanowisku. - Bardzo ważne jest, aby jego następca wybrany został w transparentnej apolitycznej procedurze – podkreśla Kamila Gasiuk-Pihowicz z Koalicji Obywatelskiej.
Sędzia unijnego Trybunału musi spełniać najwyższe standardy. Musi być uznanym autorytetem mogącym piastować najwyższe sądownicze funkcje. Musi być całkowicie niezależny od władzy. - To osoby o nieposzlakowanej opinii i pełnej niezależności. Poza oczywiście względami formalnymi – zwraca uwagę prof. Safjan.
O to, jak władza będzie chciała wskazać kandydata reporterzy "Polski i świata" pytali w resortach dyplomacji i sprawiedliwości. Oba odesłały do kancelarii premiera. Politycy PiS także odmawiają komentarza. - PiS będzie przepychać kolanem swoich kandydatów tak, aby opinia publiczna się o tym nie dowiedziała – uważa Krzysztof Śmiszek z Lewicy.
"Jeśli znów wyślemy osoby służalcze, ośmieszymy się po raz kolejny"
Etap krajowy to jedno - kandydata zgłoszonego przez rząd będzie opiniował unijny komitet złożony z wybitnych ekspertów. Ostatecznie zgodę będą musiały wyrazić rządy unijnych krajów. - Obawiam się, że będziemy mieli powtórkę z sytuacji z zeszłego tygodnia i wyboru sędziów Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – mówi Kamila Gasiuk-Pihowicz.
W tamtym konkursie polski rząd wystawił troje kandydatów, między innymi Aleksandra Stępkowskiego, współzałożyciela ultrakonserwatywnego instytutu Ordo Iuris. Wszystkie kandydatury zostały przez Radę Europy odrzucone. - Trzeba chcieć znaleźć odpowiednie osoby. Jeśli znów wyślemy osoby służalcze, jak na stanowisko ambasadorów, ośmieszymy się po raz kolejny – przewiduje prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Krystian Markiewicz.
Jeżeli rząd nie wskaże na czas kandydata, profesor Marek Safjan będzie pełnił funkcję do czasu wybrania następcy.
Autorka/Autor: Michał Tracz
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24