Trybunał Konstytucyjny umorzył sprawę legalności weksli Samoobrony. W postanowieniu zamieszczonym na swojej stronie internetowej tłumaczy to zasadą dyskontynuacji. Decyzja zapadła na niejawnym posiedzeniu. O wyroku przez wiele dni nie wiedział nawet Andrzej Lepper.
Trybunał zdecydował się umorzyć sprawę, bo wnioskodawca Marek Jurek nie jest już marszałkiem Sejmu. "Utrata legitymacji czynnej przez Marszałka Sejmu V kadencji – nie pozwala na merytoryczne rozpoznanie sprawy i dlatego zachodzi konieczność umorzenia postępowania" - czytamy w uzasadnieniu na stronie TK
Zdolność wykonywania przez Marszałka Sejmu określonych w Konstytucji funkcji jest związana integralnie z działaniem Sejmu w systemie kadencyjnym. Trybunał Konstytucyjny, kontynuując dotychczasową linię orzeczniczą, stoi na stanowisku, że zakończenie kadencji skutkuje dyskontynuacją działań podejmowanych zarówno przez Sejm in pleno, grupy posłów, jak i przez jego organy. Utrata legitymacji czynnej przez wnioskodawcę – Marszałka Sejmu V kadencji – nie pozwala na merytoryczne rozpoznanie sprawy i dlatego zachodzi konieczność umorzenia postępowania na podstawie art. 39 ust. 1 pkt 1 ustawy o TK. fragment uzasadnienia TK
Sprawa weksli podpisywanych przez polityków Samoobrony ciągnie się od kilku miesięcy. Trybunał Konstytucyjny miał orzec czy są one są legalne i zgodne z konstytucją.
W październiku prezes trybunału zapewniał, że termin posiedzenia będzie ustalony zaraz po ukonstytuowaniu się nowego prezydium Sejmu. Na rozprawę czekali obecny marszałek Bronisław Komorowski, były - Marek Jurek, a także bezpośrednio zainteresowani, czyli Andrzej Lepper i członkowie jego partii. Samoobronie groziła nawet delegalizacja. Okazało się jednak, że jest już po sprawie.
- Jestem zdziwiony - mówi Marek Jurek, który skierował sprawę weksli do Trybunału. - Liczyłem na roztropność sędziów trybunału, składając wniosek, chciałem bronić pewnej normy, pozostawienie tej sprawy bez reakcji publicznej jest bardzo groźne, chodzi o pewne standardy - mówi Jurek.
Zaskoczony Lepper
Równie zaskoczony był szef Samoobrony Andrzej Lepper. - O! Nic nie wiedziałem, że sprawa się skończyła. Ale dziękuję za informacje, za dobre wieści - powiedział "Dziennikowi" Lepper. - Trybunał nas nie poinformował, chociaż byliśmy stroną w sprawie, a ja w tej sprawie byłem przesłuchiwany przez prokuraturę w Poznaniu - dodał.
Biuro prasowe TK tłumaczy jedynie dlaczego swoje orzeczenie podał do wiadomości publicznej dopiero po 11 dniach. - Przed świętami trybunał wydał postanowienie, dlatego uznaliśmy za stosowne państwa powiadomić. Postanowienie mogliśmy podać do publicznej wiadomości dopiero po podpisaniu przez zainteresowane strony. W czwartek mieliśmy już wszystkie. Postanowienie od razu zamieściliśmy na naszych stronach internetowych - mówiła pracownica biura.
Tym informacjom zaprzecza biuro prasy Kancelarii Sejmu. - Nasi pracownicy na bieżąco monitorują informacje na stronie internetowej trybunału - mówi Zbigniew Jegliński z biura prasowego. - Postanowienie umarzające postępowanie pojawiło się w internecie dopiero w piątek rano - zapewnia Jegliński.
Trybunał zasypany pracą
Aż 10 dni od wydania postanowienia potrzebował TK, by przesłać odpis postanowienia do marszałka Sejmu. W piątek rano marszałek Komorowski nie wiedział jeszcze o decyzji i zapewniał w mediach, że czeka na termin rozprawy oraz że podtrzymuje sprawę wyjaśnienia legalności weksli.
Zdaniem konstytucjonalisty prof. Piotra Winczorka, Trybunał, umarzając tę sprawę, ma w tym swój interes. Jest tak zawalony sprawami, że każde umorzenie jest sędziom na rękę.
Trybunał powołał się na zasadę dyskontynuacji - skoro nie ma już marszałka Sejmu V kadencji, to nie ma sprawy. - Taka zasada nie jest nigdzie zapisana. Tak samo dzieje się z wnioskami w sprawie ustaw: jeśli zostały złożone w poprzedniej kadencji, to nie są kontynuowane w nowej. I trybunał przejął tę zasadę - tłumaczy Winczorek.
Julia Pitera z PO uważa, że sprawa weksli nie powinna zakończyć się na umorzeniu. - Teraz marszałek Komorowski powinien spróbować złożyć swój wniosek w tej sprawie do trybunału - mówi Pitera "Dziennikowi".
Źródło: dziennik.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl