21 lutego 2018 r. Trybunał Konstytucyjny zbada konstytucyjność zaskarżonej przez Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara nowelizacji przepisów z 2016 r. w sprawie uprawnień służb specjalnych do kontroli operacyjnej oraz pobierania danych telekomunikacyjnych, internetowych i pocztowych.
"Nie mam wątpliwości, że zaskarżone przepisy stanowią poważne zagrożenie dla najważniejszych wolności i praw człowieka" - napisał Bodnar w 60-stronicowym wniosku do TK z 18 lutego 2016 r. Gdy zaskarżył on nowelizację, politycy PiS wyrażali przekonanie, że "obroni się ona przed TK".
Przewodniczącym składu TK, który w lutym zbierze się na rozprawie w tej sprawie, będzie Michał Warciński, a sprawozdawcą - Mariusz Muszyński. W składzie będą też Leon Kieres, Justyn Piskorski i Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz.
7 lutego 2016 r. weszła w życie nowelizacja kilkunastu ustaw regulujących działania: Policji, Straży Granicznej, Żandarmerii Wojskowej, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu oraz Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Służby Celnej i kontroli skarbowej. Była ona wykonaniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego z lipca 2014 r., który zakwestionował wtedy część zapisów ustaw regulujących działalność służb. Koalicja PO-PSL nie uchwaliła zmian wykonujących wyrok.
Nowelizację przygotowaną przez posłów PiS Sejm uchwalił 15 stycznia 2016 r. przy sprzeciwie całej opozycji. Prezydent Andrzej Duda podpisał ją 3 lutego. Strona rządowa podkreślała, że gdyby nowela nie weszła w życie 7 lutego, służby nie miałyby podstaw do wielu działań. 6 lutego wszedł bowiem w życie wyrok TK z 2014 r. - wtedy zakwestionowane przepisy przestawały obowiązywać.
Internet na podsłuchu
Projekt gwarantuje policji i służbom szeroki dostęp do naszych rozmów telefonicznych, a także całej komunikacji prowadzonej "za pomocą sieci telekomunikacyjnych". Aby jednak rozpocząć nagrywanie naszych rozmów, tak policja, jak i służby musiałyby wcześniej uzyskać zgodę sądu. Tak samo w przypadku nagrań wideo z ukrytych, mikroskopijnych kamer instalowanych np. w samochodach osób, którymi zainteresują się służby. Dotyczy to również “podsłuchiwania” naszych komputerów czy konsol do gier.
Nowością jest, że wprowadzony został maksymalny czas stosowania takich podsłuchów - na wniosek Komendanta Głównego Policji będzie on mógł potrwać do 18 miesięcy.
Wbrew opiniom niektórych prawników i organizacji pozarządowych nie są to nowe uprawnienia. Obowiązujące jeszcze zapisy dają nawet szersze możliwości i w przypadku ustawy o policji mówią, że “w uzasadnionych przypadkach (...) sąd okręgowy na wniosek Komendanta Głównego Policji, po uzyskaniu pisemnej zgody Prokuratora Generalnego, może wydać postanowienie o kontroli operacyjnej na czas oznaczony również po upływie okresów o których mowa w ust. 8”. To oznacza, że aktualnie czas stosowania podsłuchów i podglądów mógł trwać bez końca.
Tajemnice zawodowe
Projekt PiS stara się uporządkować również sytuacje, gdy służby podsłuchują rozmowy adwokatów, radców prawnych, lekarzy, a także dziennikarzy i duchownych - czyli tych grup zawodowych, które mają ustawowo gwarantowaną tajemnicę zawodową.
Autorzy wprowadzają nowy mechanizm: takie rozmowy i filmy zostaną przekazane prokuratorowi. Ten zaś ma obowiązek “niezwłocznie” je przekazać do sądu, który podejmie decyzję, czy te materiały będzie można wykorzystać w prowadzonym śledztwie. Sąd będzie mógł zarządzić, by podsłuchane rozmowy np. mecenasa ze swoim klientem zostały zniszczone.
To o tyle nowe rozwiązanie, że dotąd w całej procedurze policja i służby nie musiały przekazywać takich nagrań prokuratorom. Organizacje pozarządowe wskazują, że w ten sposób powiększa się grono osób i instytucji (o prokuraturę), które zapoznają się z tajemnicą zawodową. Niektórzy z prawników wskazują również na niejasno formułowane zapisy. Bo nakazują one niszczenie takich materiałów w postępowaniu karnym - ale nie każą niszczyć ich w przypadku, gdy nie ma śledztwa, a swoje działania prowadzą służby w fazie działań czysto operacyjnych. Czyli materiały z rozmów adwokatów z klientami, lekarzy ze swoimi pacjentami mogłyby pozostać w samej policji i służbach.
Dane z komórek
Projekt zezwala funkcjonariuszom na szerokie sięganie po tzw. “dane telekomunikacyjne”. Chodzi np. o ściąganie billingów, które pozwalają na precyzyjne odtworzenie: z kim, gdzie, kiedy, jak długo rozmawiamy przez telefon, a nawet gdzie dokładnie przebywamy w ciągu dnia i nocy. Policja i służby dysponują nowoczesnymi programami, które umożliwiają wyciągnięcie wniosków (z samych billingów), czy i z kim zdradzamy żonę lub męża. Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu uznał, że ściąganie takich danych powinno być również poddane kontroli - sądowej lub organu niezależnego od policji, służb.
Projekt PiS wprowadza rozwiązanie, które polega na tym, że Komendant Główny Policji i szefowie służb będą co pół roku wysyłać do sądów sprawozdanie, jak ściągały i wykorzystywały takie dane. Jednak można wątpić, aby był to realny mechanizm kontroli służb. Dziś sądy kontrolują bowiem włączanie około 10 tysięcy podsłuchów w ciągu roku. Nie jest fizycznie możliwe, aby skontrolowały, dlaczego policja i służby 3 miliony razy sięgały pod "dane telekomunikacyjne".
"Zagrożenie dla wolności osobistej"
- Uważamy, że część rozwiązań nowelizacji stanowi zagrożenie dla wolności osobistej i prawa do prywatności, i nie są one konieczne w demokratycznym państwie prawnym - mówił Bodnar, gdy kierował wniosek do Trybunału Konstytucyjnego. W jego ocenie, nowelizacja nie realizuje wyroku TK Z 2014 r.
Zarzuty Rzecznika Praw Obywatelskich wobec nowelizacji dotyczą przede wszystkim: braku granic czasowych lub nieproporcjonalnie długiego czasu trwania kontroli operacyjnej, ograniczenia tajemnicy zawodowej, nieograniczonego pobierania danych internetowych, telekomunikacyjnych i pocztowych, braku "realnej kontroli" pobierania tych danych oraz braku następczego powiadamiania osoby, której dane były sprawdzane lub pobierane. Innym z zarzutów jest utrzymanie w nowelizacji przepisów już wcześniej uznanych przez Trybunał Konstytucyjny za niekonstytucyjne. Rzecznik Praw Obywatelskich podkreślał, że "nie kwestionuje - co do zasady - możliwości, a nawet potrzeby stosowania kontroli operacyjnej". - Wymóg ochrony bezpieczeństwa nie ma jednak charakteru bezwzględnego i wyłącznego, co oznacza, że może podlegać ograniczeniom - wskazał Bodnar.
- W ustawie pojawiło się nowe zagadnienie, prawo do pozyskiwania danych internetowych. (...) Nie było jednak konieczności szerokiego regulowania tej kwestii, bo jeśli służby potrzebują takich danych na potrzeby konkretnego postępowania, to miały taką możliwość w oparciu o Ustawę o świadczeniu usług drogą elektroniczną - mówił. Gdy Bodnar kierował wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, szef sejmowej komisji ds. służb specjalnych Marek Opioła (PiS), który był sprawozdawcą projektu w Sejmie, mówił, że jego zdaniem ustawa obroni się przed Trybunałem Konstytucyjnym. - Te zapisy powodują, że Polacy będą się czuli bezpiecznie - podkreślał. - Ta ustawa ogranicza uprawnienia służb, porządkuje je, nie ma w niej nic nowego, czego służby nie mogłyby wykorzystywać dotychczas - komentował wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich sekretarz stanu w KPRM Maciej Wąsik.
Autor: tmw, zir/adso / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia Commons CC BY SA 2.0 | Lukas Plewnia