- W artykule "Rzeczpospolitej" występuje pewna nieścisłość. Nie może być bowiem takiej kompilacji środków wybuchowych, jak trotyl i nitrogliceryna, bo nie występują one razem - powiedział na antenie TVN24 płk Leszek Artemiuk, ze Stowarzyszenia Polskich Specjalistów Bombowych. Dodał, że "praktyka zamachów tego nie potwierdza".
- Mógłby być trotyl, nitrogliceryny na pewno nie (było - red.). Nitrogliceryny nie stosuje się od dawna, może ona być oczywiście składnikiem innych materiałów wybuchowych - powiedział Artemiuk.
Zaznaczył też, że elektroniczne środki detekcji materiałów wybuchowych, jakimi - jak pisze "Rz" - posługiwali się biegli w Smoleńsku nie dają stuprocentowej pewności. - Do analizy stosuje się laboratoria policyjne, które są w stanie próbki przebadać i stwierdzić z czym mamy do czynienia. I jeśli takie ślady wykryto, to na pewno takie badania przeprowadzono i ewentualnie usłyszymy, czy to jest realne - zaznaczył płk Artemiuk.
"Jeśli to wybuch, powinny być ślady bomby"
W jego opinii, jeśli rzeczywiście byłby zamach, w co - jak zaznaczył - "nie chce mu się wierzyć", to bomba powinna być umieszczona wewnątrz samolotu (ślady materiałów wybuchowych były - jak donosi "Rz" wewnątrz i na zewnątrz).
- Szczątki trotylu, które nie zostały spalone w ewentualnym wybuchu, odłożyłyby się na wewnętrznych częściach kadłuba, fotelach, zwłokach, ubraniach, innych sprzętach - powiedział płk Artemiuk. Dodał, że jeśli doszło do zamachu, to powinno się też znaleźć szczątki bomby.
Dopytywany, czy jest możliwe, że - jak pisze "Rz" - by substancje wybuchowe znaleziono również na śródpłaciu samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem, odpowiedział, że jeśli było to miejsce wybuchu, to jest to możliwe. - Jeśli skrzydło zostało obrócone, to deszcz mógł tego nie zmyć (materiałów wybuchowych - red.) - powiedział.
Płk Artemiuk zaznaczył, że nie ma możliwości, żeby oficerowie BOR mieli ze sobą na pokładzie Tu-154 broń z trotylem. Nie wykluczył, że trotyl mógł być pozostałością po obecności w samolocie żołnierzy, jeśli byli tą maszyną przerzucani na misje wojskowe.
Ślady materiałów wybuchowych
Wtorkowa "Rzeczpospolita" napisała, że prokuratorzy, którzy wraz z biegłymi pirotechnikami z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego oraz Centralnego Biura Śledczego, pojechali do Smoleńska, zbadali wrak samolotu Tu-154M i odkryli na nim ślady materiałów wybuchowych.
Urządzenia wykazały m.in., że aż na 30 fotelach lotniczych znajdują się ślady trotylu oraz nitrogliceryny. Substancje te znaleziono również na śródpłaciu samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem.
Autor: mac//kdj/k / Źródło: tvn24