- Niejednokrotnie na bloku operacyjnym wisiały nasze smokingi w Sylwestra, kiedy nie szliśmy na bal tylko pobieraliśmy narządy - opowiadał o swojej pracy transplantologa dr Jerzy Sieńko w programie "Wstajesz i wiesz". Z okazji Dnia Transplantologii chirurg wyjaśniał, co należy zrobić, aby zostać potencjalnym dawcą narządów.
Prezydent Andrzej Duda zaapelował do Polaków w zeszłym tygodniu na XII Sympozjum Polskiego Towarzystwa Transplantacyjnego, by rozważyli zgodę na oddanie po śmierci swych narządów do przeszczepu. Jak przekonywał, taki gest może uratować komuś życie. Sam również podpisał oświadczenie woli i tym samym stał się dawcą.
"Oświadczenie woli to swoisty testament"
- Dawcą może zostać każdy człowiek, który za życia nie zgłosił sprzeciwu co do wdrożenia procedur transplantacyjnych po jego śmierci. Oświadczenie woli jest pewnego rodzaju dokumentem, który jest zostawionym testamentem dla naszych najbliższych - powiedział w programie "Wstajesz i wiesz" dr Jerzy Sieńko, szczeciński transplantolog. Dodał, że oświadczenie woli nie jest dokumentem formalnym, ale służy jako "swoisty testament", podobnie jak ustna deklaracja pacjenta, która powinna być dla rodziny wiążąca.
Sieńko zaznaczył, że polskie ustawodawstwo nie przewiduje tzw. "zgody rodziny". - Jeżeli pacjent za życia nie zastrzegł, że nie wyraża zgody na pobranie narządów po jego śmierci teoretycznie moglibyśmy jego narządy pobrać i przeszczepić potrzebującym pacjentom. Żaden z zespołów nie przeszczepia, jeśli nie mamy akceptacji ze strony rodziny - wyjaśnił.
Niejednokrotnie zdarza się jednak, że transplantacja nie jest możliwa ze względu na choroby potencjalnego dawcy. - Człowiek żyjący nie zawsze ma świadomość swoich chorób. To często wychodzi dopiero w trakcie badań, kiedy mamy do czynienia z rozpoznaną śmiercią mózgu. Jeżeli nie było sprzeciwu ktoś staje się potencjalnym dawcą, jest diagnozowany, może się okazać, że jest chory nowotworowo, o czym wcześniej nie wiedział - powiedział dr Sieńko.
"Wybór biorcy jest uczciwy"
- Po stwierdzeniu śmierci mózgu należy niezwłocznie zbadać układ zgodności tkankowej - jaki układ genów ma potencjalny dawca - opisywał procedurę przeprowadzania transplantacji Sieńko. - Ślepy komputer dobiera najbardziej dopasowane geny biorcy do dawcy - dodał. Wyjaśnił, że w ten sposób wybór jest uczciwy, ponieważ jest uwarunkowany genetycznie.
- Zanim nastąpi pobranie narządu to typowany jest biorca, aby czas oczekiwania na wszczepienie narządu był jak najkrótszy - powiedział transplantolog. - Im krótszy okres przechowywania narządu tym szybciej podejmie on funkcje, będzie obiektywnie pracował w ciele biorcy - dodał Sieńko. Dla nerek optymalny czas oczekiwania to 32 godziny, ale dla innych organów to kilka godzin.
Jak powiedział dr Sieńko, w Polsce najwięcej przeszczepia się nerek - ok. 1000-1100 rocznie. Wątroby przeszczepia się ponad 300 razy rocznie, serca poniżej stu, podobnie płuca oraz trzustki. Sporadycznie przeszczepia się także kończyny, w naszym kraju odbyły się również przeszczepy pełnej twarzy.
"Najważniejszy jest pacjent"
- Niejednokrotnie na bloku operacyjnym wisiały nasze smokingi w Sylwestra, kiedy nie szliśmy na bal tylko pobieraliśmy narządy - powiedział Sieńko podkreślając, że to pacjent jest dla niego najważniejszy. Przyznał, że spotkania po latach z pacjentami po przeszczepach to "radosne chwile". - Przed laty podeszła do mnie pacjentka, która odwiedzała bliską osobę w szpitalu - stwierdził. - Powiedziała, że dobrze mnie pamięta. Przeszczepiłem jej pierwszą nerkę, jaką przeszczepiałem - dodał.
Zdaniem Sieńki trzeba być wdzięcznym rodzinom i najbliższym osób, od których pobrano organy i które to zaakceptowały. - To są często ludzie, którzy zginęli w tragicznych okolicznościach. To są ludzie, którzy jeszcze rano jedli wśród najbliższych śniadanie, a w południe zdarzył się tragiczny wypadek - wyjaśnił.
Autor: mart/tr / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock