Waldemar Pawlak zbudował wokół siebie towarzysko-biznesowy układ. Dzięki wicepremierowi z publicznych pieniędzy żyją jego bliscy i zaufani - pisze "Dziennik".
Wątpliwości dziennikarzy budzi fakt, że wicepremier i minister gospodarki z usług BOR korzysta tylko w Warszawie. Stanowczo zaś odmawia ochrony poza stolicą, zwłaszcza na terenie Żyrardowa, gdzie mieszka. Zachowanie Pawlaka jest dziwne - ocenia w rozmowie z "Dziennikiem" wysoki rangą urzędnik MSWiA. - Jakby się czegoś obawiał, krępował albo miał jakieś tajemnice - zastanawia się informator "Dziennika".
A tajemnic nie brakuje. Gazeta opisuje m.in. historię spółki 3i, zarządzanej przez Iwonę Katarzynę Grzymałę, konkubinę Pawlaka. Firma buduje m.in. strażackie strony internetowe, zajmuje się oprogramowaniem do strażackich komputerów, prowadzi też portiernię w Domu Strażaka. Tymczasem - jak wiadomo - Waldemar Pawlak jest szefem zarządu głównego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych.
Umowy ze strażą pożarną m.in. na budowanie systemu informatycznego i szkolenia ludzi podpisuje też firma Plocman, należącą do kolegi Pawlaka.
Apartament, udziały, fundacja
Według "Dziennika" także miejsce zamieszkania Pawlaka budzi wątpliwości. Wicepremier mieszka w Żyrardowie, w 114-metrowym apartamencie. Mieszkanie należy do jego partnerki, która kupiła lokal od firmy... założonej przez samego Pawlaka. Jej prezesem jest kolega lidera ludowców, z którym znają się także ze studenckich czasów.
Wcześniej Pawlak sam miał udziały w firmach, także tych które żyją ze strażackich pieniędzy. Teraz jednak wszystkiego się pozbył na rzecz Fundacji Partnerstwo dla Rozwoju, której prezydentem jest jednak matka Pawlaka.
Źródło: "Dziennik"