Śnieg nie przestaje padać, co dla drogowców oznacza tylko jedno: pełne ręce roboty. - Pogoda nam nie sprzyja, temperatury minusowe, to nie topnieje, to przylega - żalił się jeden z nich. Drogowcom wiatr w oczy, ale nie mają co liczyć na przychylność mieszkańców.
Śnieg pada i pada i walczyć z nim trudno. Życie drogowców, ale i gospodarzy kamienic czy właścicieli domów, którzy mają obowiązek odśnieżać okolice posesji, o tej porze roku nie należy do najłatwiejszych. - Dużo jest roboty tak, już mnie ręce bolą od tej roboty - narzeka na swój los rozmówca TVN24.
Co najgorsze, to trzeba się mocno napracować, a efekty ledwo widać.
Kłopot mieszkańców
Dlatego o zadowolonych mieszkańców raczej trudno. - Tam ani razu nie przejechał żaden pług, już nie mówię o jakichś środkach chemicznych. Tu jest tragedia - żali się jedna z mieszkanek Wrocławia.
Ale zasypane drogi i chodniki to nie tylko problem tego miasta. Najwyraźniej zajęci byli też drogowcy, którzy zapomnieli o parkingach na warszawskim Ursynowie. - Myślę, że mają tyle roboty tam, gdzie naprawdę potrzeba, że zostawili nam tutaj ten problem - usprawiedliwia jednak służby jeden z mieszkańców.
Dobro luksusowe
Odśnieżanie dróg jest kosztowne. Za godzinę pracy wywrotki i koparki trzeba zapłacić 300 złotych. Aby wywieźć śnieg z małego osiedlowego parkingu trzeba wyłożyć 3 tys. Nic więc dziwnego, że władze miasta oszczędzają.
Głównie na dobrym samopoczuciu pieszych.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24