Bliscy tragicznie zmarłego irlandzkiego kibica Jamesa Nolana złożyli kwiaty i zapalili znicze w miejscu gdzie wyłowiono jego ciało. Podziękowali za wsparcie, jakie otrzymali w trudnych dla nich chwilach. Nolan zaginął w niedzielę w Bydgoszczy, a jego ciało wyłowiono w środę wieczorem z odnogi rzeki Brda.
W strugach deszczu brat, szwagier, wujek i dziewczyna Jamesa Nolana zapalili znicze i zostawili kwiaty najpierw w miejscu gdzie irlandzki kibic wpadł do rzeki, a następnie w miejscu gdzie wyłowiono jego ciało. Towarzyszył im ambasador Irlandii. Bliscy irlandzkiego kibica nie kryli emocji.
Dziękują za wsparcie - To miała być Jamesa wyprawa życia, a okazała się końcem jego życia. (...) Dobrze słyszeć, że w tym tragicznym wydarzeniu nie było udziału osób trzecich - powiedział na spotkaniu z polskimi i irlandzkimi dziennikarzami Patrick Nolan, wuj zmarłego. Podkreślił, że rodzina jest bardzo wzruszona i zaskoczona wielkim wsparciem, jakie otrzymała w trudnych dla niej chwilach. Podziękował za wielkie zaangażowanie i profesjonalizm policji i straży pożarnej w poszukiwaniach krewnego, a na dalszym etapie - prokuraturze i zakładowi medycyny sądowej. Podziękował również prezydentowi Bydgoszczy Rafałowi Bruskiemu i jego pracownikom.
Wrażliwe media
Patrick Nolan słowa podziękowania skierował też do polskich mediów za szybkie i szerokie informowanie o zaginięciu krewnego, z zachowaniem wrażliwości i powagi. Starszy brat zmarłego, Andrew Nolan odczytał list od rodziców, którzy również podziękowali wszystkim, którzy w jakiejkolwiek formie w ciężkich chwilach okazali pomoc i wsparcie.
Bezpiecznie w Bydgoszczy
Przedstawiciele rodziny podkreślili ponadto, że nie mieli obaw, gdy James wyjeżdżał do Polski na Euro, a w czasie pobytu w Bydgoszczy jeszcze się w tym utwierdzili.
Czterech członków rodziny Nolanów przyleciało do Bydgoszczy w związku z identyfikacją zwłok Jamesa, która odbyła się z nocy ze środy na czwartek. W czasie pobytu w mieście towarzyszył im ambasador Irlandii Eugene Hutchison.
Odłączył się od grupy i zaginął
Irlandczyk zaginął ok. pierwszej w nocy z soboty na niedzielę, gdy odłączył się do grupy rodaków, z którymi przebywał w pubie na bydgoskim Starym Rynku. Nie powrócił do hotelu i nie skontaktował się z kolegami. W niedzielę po południu koledzy zgłosili jego zaginięcie. Podjęte zostały zakrojone na szeroką skalę poszukiwania. Policjanci i strażacy przeszukiwali Brdę. Dno rzeki penetrowali także płetwonurkowie, a także specjalistyczny robot. W środę przed południem wyłowiono ciało kibica z odnogi Brdy w centrum miasta. Przy mężczyźnie znaleziono jego dokumenty, karty kredytowe, pieniądze i telefon komórkowy. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu było utonięcie, nie stwierdzono śladów działania osób trzecich.
Autor: km/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24