Nie przypominam sobie takiego ataku na instytucje demokratyczne od 1989 roku - powiedział w TVN24 Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, komentując poczynania PiS. Oświadczył, że Polska jest w kryzysie konstytucyjnym i kryzysie państwowości.
Bodnar powiedział, że mamy do czynienia z bardzo poważnym kryzysem "nie tylko konstytucyjnym, ale też kryzysem naszej państwowości". Wyjaśnił, że nie wiadomo, czy głosowanie nad budżetem zorganizowane w piątek w Sali Kolumnowej ze względu na to, że część opozycji okupowała mównicę na sali plenarnej, było skuteczne.
- Nie wiemy, czy ustawa budżetowa została poprawnie uchwalona, nie wiemy, czy dojdzie do reasumpcji głosowania tak jak by tego chciała opozycja, nie wiemy, co się będzie działo w Senacie - powiedział. Podkreślił, że nawet jeśli proces legislacyjny zostanie dokończony, to "powstaje pytanie, kto ma to na koniec oceniać". Podkreślił, że prezydent od października ubiegłego roku nie zawetował żadnej ustawy (zawetował cztery przygotowane przez poprzedni Sejm), a Trybunał Konstytucyjny pozostaje sparaliżowany.
- Dzisiaj, oceniając to, co się dzieje, nie jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłości - dodał.
"Nie przypominam sobie takiego ataku" na demokrację
Adam Bodnar powiedział, że jest zaniepokojony ostatnimi wydarzeniami.
- Muszę z przykrością powiedzieć, że nie przypominam sobie takiego ataku na instytucje demokratyczne, na instytucje zakotwiczone w konstytucji od początku polskiej transformacji ustrojowej - ocenił Rzecznik Praw Obywatelskich. Przypomniał, że od 1989 roku instytucje demokratyczne były po kolei budowane.
- To był taki okres budowania stabilności naszego państwa, stabilności konstytucyjnej. Teraz nagle okazuje się, że te wszystkie reguły można zawiesić na kołku i one nie obowiązują - oświadczył.
Zmiany "ingerują w prawo do informacji"
Rzecznik Praw Obywatelskich powiedział, że zaproponowane przez PiS zmiany dla dziennikarzy pracujących w Sejmie "bardzo ingerują w prawo do informacji oraz ingerują w możliwość przekazywania informacji przez dziennikarzy na rzecz społeczeństwa".
- Nie można ograniczyć dostępu do posiedzeń kolegialnych organów władzy, nie można zapewniać tego dostępu tylko poprzez jakąś kamerę internetową, bądź poprzez stworzenie sali, w której niektórzy posłowie, jeśli chcą, to się w niej pojawią, a jeśli nie, to nie będą dostępni dla dziennikarzy celem udzielenia komentarzy - wyjaśnił.
Bodnar podkreślił, że w 2008 roku pojawiły się podobne pomysły ograniczenia dostępu dziennikarzy do polityków w Sejmie. Ówczesny Rzecznik Praw Obywatelskich dr Janusz Kochanowski - jak przypominał Bodnar - wypowiadał się w podobnym tonie na temat ograniczeń, jak on teraz.
Ograniczenia dla dziennikarzy
Zgodnie z planowanymi przez Kancelarię Sejmu zmianami, w budynku F, poza głównym gmachem Sejmu, miało powstać Centrum Medialne jako kluczowe miejsce współpracy polityków z mediami. Dostęp do Centrum miał być nieograniczony dla dziennikarzy.
PiS chce, by powstała grupa stałych korespondentów parlamentarnych - każda redakcja miałaby możliwość wyznaczenia dwóch takich osób, pracujących na zmiany.
Korespondenci parlamentarni, po wcześniejszym zgłoszeniu, mają mieć wstęp na galerię sejmową w czasie posiedzeń Sejmu, ale bez możliwości rejestrowania dźwięku i obrazu. Dotychczas takich ograniczeń nie było.
PiS chce także, by materiały wideo można było nagrywać wyłącznie w pobliżu tzw. stolika dziennikarskiego na pierwszym piętrze w budynku głównym. To miejsce będzie także wyłączną strefą relacji "na żywo" z budynku Sejmu - nie będzie możliwe nagrywanie poza tą strefą.
Kancelaria Sejmu przekonuje, że nowe rozwiązania zapewnią dziennikarzom możliwość efektywnego wykonywania zawodu w bardziej profesjonalnych, również pod względem technicznym i komfortowych warunkach, godząc jawność życia publicznego, dostęp do informacji i wolność mediów z tworzeniem lepszych warunków pracy, zarówno redaktorom, jak i parlamentarzystom. Zmiany w organizacji pracy dziennikarzy - według Kancelarii Sejmu - są wzorowane na rozwiązaniach już funkcjonujących w Europie.
Autor: pk/tr / Źródło: tvn24