- Nocne przesłuchania, zatrzymania - taktyka organów ścigania w sprawie dr. Mirosława G. może budzić przerażenie - stwierdził w piątek sędzia Igor Tuleya, uzasadniając wyrok wobec kardiochirurga Mirosława G. - Budzi to skojarzenia nawet nie z latami 80., ale z metodami z lat 40. i 50. - czasów największego stalinizmu - dodał.
- Sąd nie potrafi wytłumaczyć, czemu dr G. został poddany takiemu atakowi i postawiono mu takie zarzuty bez należytego uzasadnienia - mówił sędzia.
Jak podkreślił, zatrzymania dr. G., jak i innych oskarżonych w całej sprawie należy uznać za niezasadne i gdyby te osoby wystąpiły do sądu o odszkodowanie i zadośćuczynienie z tego tytułu, "to z pewnością sąd by im je zasądził".
Film CBA "fałszywy i zmanipulowany"
Zarazem sąd uznał, że dopuszczalne było umieszczenie przez CBA ukrytej kamery w gabinecie lekarskim.
- Postępowanie dotyczy korupcji w służbie zdrowia, więc gdzie właściwie ta kamera miałaby zostać umieszczona? - pytał sędzia retorycznie, przyznając jednocześnie, że naruszyło to tajemnicę lekarską i inne konstytucyjne swobody. Ponadto sąd za "fałszywy i zmanipulowany, sporządzony przez kiepskiego reżysera", uznał emitowany w telewizji materiał CBA z zatrzymania dr. G. Jak podkreślił sędzia, na tym filmie występuje w rzeczywistości nie dr G., ale inny lekarz. Sąd wskazywał też inne momenty z nagrania, które przedstawia się inaczej, niż wynika to z dowodów.
"Wypowiedzi urzędników miały wpływ na zeznania świadków"
Sędzia odczytując uzasadnienie wyrok skrytykował polityków i urzędników państwowych. - Początkowy przekaz medialny ws. doktora Mirosława G. oraz wypowiedzi wysokich urzędników państwowych miały wpływ na zeznania części świadków w sprawie kardiochirurga oskarżonego o korupcję - uznał.
Przytaczając słowa b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego o "zatrzymanym lekarzu-łapówkarzu", sędzia Tuleya podkreślił, że takie słowa "nie dają się pogodzić z zasadami demokratycznego państwa prawnego", a także stwierdził, że podobne wypowiedzi "muszą rzutować na tok postępowania".
Sędzia oświadczył, że zatrzymania wszystkich oskarżonych były niezasadne i gdyby zatrzymani pacjenci domagali się odszkodoania to "z pewnością Skarb Państwa wypłaciłby im pieniądze".
Szef CBA odpiera zarzuty
Mariusz Kamiński odpiera zarzuty sądu. - Tak sformułowane zarzuty uważam za całkowicie bezzasadne. Nigdy legalność działań CBA nie była kwestionowana, były prowadzone pod nadzorem prokuratury.
Jak ocenił, "nie można traktować kopert z pieniędzmi jako dowodów wdzięczności".
- Nie można tolerować tego typu sytuacji i służby odpowiedzialne za walkę z korupcją są zobowiązane do podjęcia zdecydowanych działań w takich sytuacjach - podkreślił. - Naszedziałania był prawidłowe - dodał.
Zaznaczył, że najważniejsze jest, iż uznano dopuszczenie się przez Mirosława G. popełnienia szeregu przestępstw o charakterze korupcyjnym. - Jako obywatele mamy prawo oczekiwać, że standard bezpłatnej służby zdrowia będzie przestrzegany" - argumentował.
Autor: nsz//mat / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24