Premier Donald Tusk wytknął w piątek PiS "radykalizm bez konkretów" i dodał, że opinia publiczna nie jest pewna, "kto dzisiaj w imieniu tej partii definiuje" dylematy polityki zagranicznej. Jak wyjaśnił, jeśli są to "ludzie, którzy nazywają profesora Bartoszewskiego pastuchem, modlą się o upadek UE (...), chcą radykalnej polityki wobec Rosji", to opinia publiczna musi o tym wiedzieć. - I ja wtedy powiem bardzo wyraźnie, że tacy politycy są śmiertelnym zagrożeniem dla Polski - powiedział.
W czwartek w Sejmie szef MSZ przedstawił informację na temat priorytetów polskiej polityki zagranicznej na rok 2014. Wystąpienie nie spodobało się przedstawicielom PiS, którzy głosowali w piątek za odrzuceniem informacji. Mimo to udało się ją jednak przyjąć - za wnioskiem PiS opowiedziało się 137 posłów, 234 było przeciw, 56 wstrzymało się od głosu.
W czasie piątkowej konferencji prasowej premier Donald Tusk przyznał, że jest zadowolony z wyniku głosowania. - Pokazuje, że nie jesteśmy wcale tak daleko, może nie od konsensusu, ale dość szerokiego frontu wsparcia dla polskiej polityki zagranicznej - ocenił.
Jak dodał, fakt, że dwa kluby opozycyjne - SLD i Twój Ruch - wstrzymały się od głosu, jest "na polskie standardy gestem, że nie jest źle, że raczej dobrze oceniają polską politykę zagraniczną". - Uzyskać w polskim Sejmie poparcie dwóch klubów opozycyjnych to jest już niezły wynik - zauważył premier.
Szef rządu wyjaśnił, że w czasie czwartkowej debaty wytknął nieobecność prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu, bo "musimy wiedzieć, czego PiS, największy klub opozycyjny, oczekuje od polityki wobec Rosji".
- Jeśli PiS uważa, że potrzebna jest dużo bardziej radykalna polityka wobec Rosji, to musi to nazwać, wytłumaczyć Polakom, co według PiS należałoby robić wobec Rosji, żeby PiS miał satysfakcję z takiej polityki - powiedział Tusk.
Tusk: nie zgodzę się na hasanie z szabelką
Politykę rządu premier określił jako "stanowczą, bliską nawet pewnej granicy różnych ryzyk, ale równocześnie rozsądną". - Będę to zawsze powtarzał: dopóki będę premierem, nie pozwolę, żeby polska polityka zagraniczna zamieniła się w jakieś romantyczne hasanie z szabelką na wschód od Polski - powiedział Tusk.
Jak wyjaśnił, w czasie czwartkowej debaty w Sejmie najmocniej uderzył go "radykalizm PiS bez konkretów i niepewność opinii publicznej, kto dzisiaj w imieniu tej partii definiuje główne dylematy polskiej polityki zagranicznej".
- Czy są to ci, którzy w PiS głośno i bardzo wyraźnie mówią: niech ta przeklęta UE przepadnie? Czy to są ci, którzy w tej sprawie milczą? Czy to jest nieobecny w tej sprawie Jarosław Kaczyński? Czy zawile i bez większego przekonania coś tłumaczący poseł Witold Waszczykowski? - pytał Tusk.
- Jeśli dzisiaj PiS to są ci ludzie, którzy nazywają profesora Bartoszewskiego pastuchem, modlą się o upadek UE, chcą bardzo konfrontacyjnej polityki wobec naszych zachodnich sąsiadów, chcą radykalnej polityki wobec Rosji, to musimy mieć tego świadomość, że tak jest. I ja wtedy powiem bardzo wyraźnie, że tacy politycy są śmiertelnym zagrożeniem dla Polski i szansa zdobycie przez nich władzy jest dla Polski bardzo poważnym zagrożeniem - ocenił szef rządu.
Autor: kg//rzw/zp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24