Umieszczanie w odpowiednich grupach wychowawczych i izolowanie od siebie "młodszych od starszych" - to według ministerstwa sprawiedliwości jedyne rozsądne dzielenie osadzonych w zakładach poprawczych. Ministerstwo bagatelizuje fakt, że często 13-latkowie przebywają w poprawczakach nawet z 21-latkami. - Sztywny podział wiekowy nie załatwia sprawy - mówi Monika Lewoc z Ministerstwa Sprawiedliwości.
- Podział zakładów poprawczych (na otwarte, półotwarte i zamknięte) i jego przeznaczenia jest w tej chwili właściwy - przekonywała w środę przed południem Lewoc. Przedstawiając stanowisko ministerstwa sprawiedliwości zaznaczyła, że wprawdzie "niekorzystny" jest wpływ dorosłych przestępców (którzy ukończyli już 18 lat, a przebywają w zakładach poprawczych) na tych najmłodszych osadzonych, ale "sztywny podział wiekowy" nie załatwiałby sprawy.
Artykuł 73. ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich mówi, że w zakładzie poprawczym przebywać mogą osoby, które nie ukończyły 21 lat.
Sztuczne, albo nieskuteczne?
- To nie jest tak, że w zakładach poprawczych przebywa bardzo dużo 13 i 14-latków. Tej grupy jest akurat najmniej. Najwięcej jest osób pomiędzy 15, a 18 rokiem życia. Sztywny podział na zakłady dla 13 i 14-latków, oraz dla tych starszych, mógłby okazać się sztuczny. Rodziłoby to pytania, dlaczego akurat taki podział, a nie podział ze względu na wagę zabronionego czynu, tak jak jest w tej chwili - przekonywała Lewoc. - Tymczasem nawet 13, czy 14-latek może popełnić ciężką zbrodnię - dodawała.
Ministerstwo ma inny pomysł na to by wpływ "starszych" na "młodszych" był mniej "niekorzystny". - Można to osiągnąć poprzez umieszczanie (osadzonych) w odpowiednich grupach wychowawczych, które będą uniemożliwiały kontakt - zaznaczała.
Artykuł 73. ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich mówi, że w zakładzie poprawczym przebywać mogą osoby, które nie ukończyły 21 lat.
Barykady i groźby
We wtorek około godziny 23 pomysł odizolowywania zawiódł w półotwartym zakładzie poprawczym w Poznaniu. Kilkunastu wychowanków placówki zabarykadowało się na trzecim piętrze budynku. Tam znieśli na główny hol budynku łóżka, szafki i stoły, po czym podpalili barykadę. Po ugaszeniu pożaru i wkroczeniu policji zatrzymano pięć osób. W budynku w chwili zajścia przebywało 18 wychowanków.
Według dotychczasowych ustaleń przyczyną całego zajścia było nieudzielenie przepustek niektórym wychowankom. Prokuratura, która wszczęła już śledztwo w sprawie "buntu", nie chce przesądzać na razie, czy wychowankowie chcieli uciec z placówki. Dla Lewoc to jednak oczywiste.
- Zdaniem ministerstwa sprawiedliwości to zdarzenie należy zakwalifikować jako nieudaną próbę ucieczki zbiorowej. Brak dalszych żądań nieletnich, że na przykład nie podoba im się w zakładzie, albo że ich prawa są naruszane powoduje, iż nie można używać tutaj sformułowania "bunt" - podkreślała Lewoc.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot.PAP