Szpitalna odyseja ciężarnej kobiety

Zbigniew Sobociński, dyrektor ds. lecznictwa Szpitala im. dr J. Biziela w Bydgoszczy
Zbigniew Sobociński, dyrektor ds. lecznictwa Szpitala im. dr J. Biziela w Bydgoszczy
Źródło: TVN24

Przez prawie dobę 33-letnia kobieta w zaawansowanej ciąży, z podejrzeniem pęknięcia miednicy jeździła karetką ze szpitala do szpitala. Lekarze z kolejnych placówek nie mogli udzielić kobiecie pomocy.

Mąż pacjentki nie kryje oburzenia

Mąż pacjentki nie kryje oburzenia

Do wypadku drogowego, w którym ranna został ciężarna kobieta doszło w Kcyni w Kujawsko-Pomorskiem. Karetka zawiozła ją do najbliższego szpitala - w Szubinie i od tego momentu zaczęła się pielgrzymka po kolejnych placówkach. - To rzecz niepojęta i frustrująca - skomentował mąż poszkodowanej.

Chirurg, który pierwszy zbadał pacjentkę, skierował ją do szpitala Jurasza w Bydgoszczy. Tam okazało się, że... nie ma oddziału ginekologicznego. Po pięciu godzinach ranna trafiła do trzeciego szpitala, gdzie w końcu można było sprawdzić, w jakim stanie jest kobieta i jej dziecko. Stamtąd odesłano ją z powrotem do szpitala Jurasza.

Marek Domżała, dyrektor szpitala w Szubinie: w naszym kraju jeszcze nie ma standardu postępowania

Marek Domżała, dyrektor szpitala w Szubinie: w naszym kraju jeszcze nie ma standardu postępowania

- Stan zdrowia pacjentki jest dobry, ale wydarzenie na pewno odbiło się na jej stanie psychicznym - ocenił dyrektor ds. lecznictwa Szpitala im. dr J. Biziela w Bydgoszczy, Zbigniew Sobociński.

Sprawą zajął się już Rzecznik Praw Pacjenta.

Źródło: radio RMF FM, interia.pl, TVN24

Czytaj także: