Nikt z ministerstwa sprawiedliwości nie kazał składać zawiadomienia do prokuratury ws. znalezionych w celi Mariusza T. materiałów - twierdzi gen. Jacek Włodarski, szef Służby Więziennej w rozmowie z Maciejem Dudą. - Absolutnie uważam, że nie zostały one podrzucone - dodaje także. Prokuratura odmówiła właśnie wszczęcia śledztwa przeciw Mariuszowi T., rozpoczęła za to śledztwo ws. działań Służby Więziennej. - Teraz, po tej decyzji, zastanowimy się czy sami nie zlecimy biegłym oceny tych materiałów - dodaje Włodarski.
Maciej Duda: Czy Ministerstwo Sprawiedliwości wydało polecenie, by skierować do prokuratury zawiadomienie przeciwko Mariuszowi T.?
Generał Jacek Włodarski, Dyrektor Generalny Służby Więziennej: Nie. Jednoznacznie odpowiadam, że nie było takiego polecenia. Nie było też takiego polecenia z mojej strony.
Czy minister Marek Biernacki lub któryś z wiceministrów dzwonił, rozmawiał z panem, z którymś z pana zastępców lub ppłk. Robertem Kogutem, dyrektorem Zakładu Karnego w Rzeszowie, by skierować to zawiadomienie?
- Nie, nie było takiego telefonu. Minister sprawiedliwości po tym, gdy dowiedział się, że znaleziono takie rzeczy pytał mnie tylko o bliższe szczegóły znaleziska. Tylko tyle. Ani ja ani dyrektor Kogut nie dostawaliśmy żadnych poleceń, by złożyć zawiadomienia.
Czyli minister Biernacki dostał informacje o zawiadomieniu?
- Ja dowiedziałem się w trakcie uroczystości święta Służby Więziennej o znalezieniu materiałów, które dyrektor uważa za mające charakter pornograficzny. Minister sprawiedliwości dowiedział się od któregoś z moich współpracowników. To była wiedza ogólna, o znalezieniu materiałów graficznych w celi Mariusza T.
Czy dyrektor Kogut sam podjął decyzję o złożeniu zawiadomienia?
- Tak, to była samodzielna decyzja dyrektora ZK w Rzeszowie. Rozmawiał z jednym z prawników w Centralnym Zarządzie SW o tym czy tryb jaki przyjmuje, czyli zawiadomienie w sprawie ewentualnego posiadania przez Mariusza T. materiałów pornograficznych z udziałem małoletnich jest właściwy. Ale decyzja była absolutnie jego decyzją.
Czy ten prawnik konsultował kwestię zawiadomienia z urzędnikami ministerstwa?
- Z tego co wiem to nie.
Dlaczego mjr Kogut skierował to zawiadomienie?
- Myślę, że to była sytuacja, w której musiał podjąć decyzję. Znaleziono materiały graficzne w trakcie dwóch przeszukań 8 i 10 lutego...
... materiały, które mogły zostać podrzucone.
- Tak się dzisiaj spekuluje. Absolutnie uważam, że one nie zostały podrzucone. Były w celi nr 204, w której osadzony był też Mariusz T.
A jakie są dowody, że nie zostały podrzucone? Rzeszowska prokuratura wszczęła dzisiaj śledztwo ws. przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy rzeszowskiej Służby Więziennej. Ma pan dowody czy to tylko pana przekonanie?
- Od 3 stycznia Mariusz T. przebywał w celi monitorowanej. Nagrania są teraz przeglądane przez prokuraturę. Wszystko wskazuje, że były to jego materiały, o czym on sam mówił. Szukając odpowiedzi przed pełnym wyjaśnieniem sprawy - także na skutek naszej wewnętrznej kontroli – myślę, że te materiały tam ciągle były. Zwrócono na nie uwagę w trakcie kontroli na skutek wcześniejszej opinii biegłego seksuologa, który oceniał cześć materiałów graficznych należących do Mariusza T. Napisał, że są to materiały o charakterze pornograficznym z udziałem nieletnich. Natomiast te materiały znaleziono w sobotę 8 lutego i 10 lutego w poniedziałek to inne materiały, niż te, które oceniał biegły, ale o zbliżonym charakterze i treści. Być może ta wcześniejsza ocena biegłego powołanego przez sąd spowodowała, że dyrektor i jego współpracownicy ocenili je jako treści mogące być pornografią z udziałem nieletnich. I dlatego dyrektor podjął decyzję o złożeniu zawiadomieniu.
Akurat na dzień przed zakończeniem kary przez Mariusza T. ?!
- Rozumiem, że ta data jak i fakt, że większość materiałów znaleziono w poniedziałek pod nieobecność w celi Mariusza T. – był wtedy w sądzie – rodzi wiele wątpliwości. Wydaje mi się jednak, że spekulacje o podrzuceniu i o sposobie na zatrzymanie T. w więzieniu idą za daleko. Dyrektor złożył zawiadomienie bo czuł, że taki ma prawny obowiązek.
Widział pan te materiały?
- Nie. Nie były one ściągane do Warszawy, do Centralnego Zarządu SW.
Prokurator jednoznacznie ocenił, że nie mają one charakteru pornograficznego. Może trzeba było najpierw dać je do oceny biegłym, a nie wysyłać do prokuratury?
- Biegły, który badał cześć materiałów graficznych Mariusza T. zaliczył je do pornografii dziecięcej. Teraz po decyzji prokuratury o odmowie wszczęcia śledztwa zastanowimy się, czy sami nie zlecimy biegłym oceny tych materiałów, które znaleziono 8 i 10 lutego w celi T. Może to nam pomóc w przyszłości w ocenie takich treści.
Twierdzi pan, że ppłk Kogut sam zdecydował o skierowaniu zawiadomienia. Tymczasem jeden z pana zastępców to płk Jacek Kitliński, który w przeszłości był związany z SW w Rzeszowie. Czy nie był on nieformalnym łącznikiem pomiędzy resortem sprawiedliwości a dyrektorem Kogutem w sprawie zawiadomienia?
- Nie był żadnym łącznikiem. W poniedziałek rano, 10 lutego wyjechał on wraz z wiceministrem Stanisławem Chmielewskim do Kiszyniowa, stolicy Mołdawii. Całkowicie wykluczam udział w sprawie płk Kitlińskiego.
Dlaczego kontrole, przeszukania w celi Mariusza T. odbyły się tuż przed zakończeniem przez niego kary (8 i 10, a 11 lutego T. wyszedł na wolność)?
- Przeszukania osób i miejsc są wpisane w nasz zawód i procedurę. Przeszukanie miejsc jest wpisane w plan kontroli oddziału terapeutycznego, na którym przebywał T. Data kontroli celi nr 204 wyznaczona na 8 lutego została wpisana do planu 31 stycznia.
Z jakiego powodu został on umieszczony pod koniec kary w celi monitorowanej?
- Mariusz T. , który do tej pory był jednym z wielu tysięcy więźniów nagle stał się niezwykle znany. Poza tym bardzo często koniec kary to sytuacja trudna dla osadzonego bo zmienia się jego dotychczasowe życie. Nagłośnienie jego sprawy spowodowało, że wszyscy więźniowie z Rzeszowa dowiedzieli się T. skazany za poczwórne zabójstwo chłopców przebywa na terenie tego samego zakładu karnego. Wielu więźniów jest nastawionych bardzo negatywnie wobec przestępstw, za które skazany był T. Musieliśmy przewidywać, że taka sytuacja może być dla niego zagrożeniem, a z drugiej strony sprowokować się do targnięcia na własne życie. Z tych powodów dyr. Kogut umieścił go w celi monitorowanej. Przebywał on w celi trzyosobowej, potem jeden osadzony opuścił więzienie. W trakcie kontroli 8 lutego znaleziono w jego dokumentów materiał graficzny nazwany kolażem. Przypuszczam, że potem zapadła decyzja o przeszukaniu kolejnym celi 10 lutego, pod nieobecność Mariusza T., gdy pojechał do sądu. W trakcie tego przeszukania odnaleziono kolejne materiały.
Ale jak pan wytłumaczy, że dopiero teraz, pod koniec kary odnajduje się takie rzeczy?
- Przeszukanie cel głównie ma na celu sprawdzenie bezpieczeństwa. Nie jest ich celem poszukiwanie jakichś dokumentów osadzonych. Zrelacjonowano mi, że tutaj w trakcie przeszukania w papierach, dokumentach T. odnaleziono ów kolaż. Mówiąc prozaicznie – jeden z funkcjonariuszy zwrócił uwagę na taki materiał, który wydał mu się dziwny, niestosowny.
A wcześniej nikt nie widział tych materiałów? Nie zwrócono na nie uwagi?
- W programach telewizyjnych pokazywano stare materiały – nie te znalezione obecnie – Mariusza T., które mają dziwny charakter. Ja nie potrafię powiedzieć, czy miały charakter pornograficzny. Przeszukanie przed wyjściem osadzonego jest czynnością rutynową. Dodatkowe przeszukanie było dopuszczalne.
Mariusz T. mógł mieć takie rzeczy?
- Większość skazanych ma swoje rzeczy. T. mógł je mieć bowiem nie był więźniem niebezpiecznym. Z biegiem czasu miał ich co raz więcej. To książki, dokumenty, zdjęcia bliskich, a także wytwory własnej twórczości. Malował i tworzył w ramach terapii w więzieniu w Strzelcach Opolskich. Te rzeczy zabrał ze sobą do Rzeszowa.
Naprawdę nie widzi pan nic dziwnego w tym, że kontrolę w celi Mariusza T. planuje się pod sam koniec odbywania przez niego kary?
- Odrzucam tezę, że zostało to zrobione celowo. Faktycznie, nie jest to najlepszy zbieg okoliczności. Mam świadomość, że może to wyglądać niezbyt dobrze. Jednak myślę, że w momencie gdy dyrektor Kogut dostał materiały odnalezione w celi T. to nie mógł on się zastanawiać jak będzie odebrane złożenie zawiadomienia akurat w tym czasie, tylko musiał je złożyć. Inaczej czyniono by mu potem zarzut, że tego nie zrobił.
Tak, czy inaczej złożenie tego zawiadomienia zakończyło się kompromitacją: odmową wszczęcia śledztwa i wszczęciem postępowania, które ma wyjaśnić, czy dyrektor Kogut i funkcjonariusze nie przekroczyli swoich uprawnień.
- Staramy się przeprowadzić własne postępowanie, przeglądamy zapisy monitoringu. Nie przyjmuję do wiadomości, nie dopuszczam, by moi podwładni podrzucili materiały Mariuszowi T. Wszystko wskazuje na to – w tym także słowa T. – że były to jego rzeczy. Mam świadomość, że nawet jeżeli nasze wewnętrzne postępowanie wykaże, że nie doszło do podrzucenia to będą ludzie to kwestionujący. Dlatego dobrze, że sprawę wyjaśnia także prokuratura. Czekam na zakończenie tego postępowania.
Jednak złożenie zawiadomienia wygląda na desperackie działanie obliczone na to, by Mariusz T. nie opuścił więzienia.
- Rozumiem, że opinia publiczna może tak to oceniać, nie dziwię się temu. Jednak patrzę na to w inny sposób: Naprawdę mjr Kogut i jego współpracownicy ocenili, że materiały T. mogą mieć charakter pornografii z udziałem nieletnich, że posiadanie takich materiałów może być przestępstwem ściganym z urzędu i takiej sytuacji trzeba złożyć zawiadomienie do prokuratury. Bez względu na to, jak to zostanie odebrane, ocenione. Dyrektor Kogut nie kalkulował, że lepiej nie zawiadamiać. To by było naruszenie prawa. On nie jest typem karierowicza, to ostrożny człowiek. Przyjąłem do wiadomości, że głęboko się zastanowił nad swoją decyzją.
Co by pan zrobił na jego miejscu?
Gdyby mi przyniesiono takie dokumenty i mogły by mieć one charakter pornografii dziecięcej to też bym złożył zawiadomienie. Cała sytuacja uderza w dyrektora rzeszowskiego więzienia. Myślę, że miał on tego świadomość. Sprawę sprawdza prokuratura, a zaraz swoje działania podejmie Rzecznik Praw Obywatelskich. Bardzo dobrze, że tak się dzieje.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl)//kdj / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24