W środę premier Beata Szydło ma podjąć decyzję ws. Pawła Wojtunika, szefa CBA – dowiedział się nieoficjalnie portal tvn24.pl. Ma on stracić stanowisko przez powrót do podejrzenia rzekomego ujawnienia przez niego informacji na temat działań wobec Jana Burego w trakcie jego rozmowy z byłą wicepremier Elżbietą Bieńkowską. To samo zbadała już wcześniej prokuratura i oczyściła Wojtunika. "Szef CBA nie ujawnił jakichkolwiek informacji" z rozpracowywania byłego szefa klubu PSL - napisali śledczy w uzasadnieniu odmowy wszczęcia śledztwa. Przedstawiamy jego szczegóły.
Według nieoficjalnych informacji dziennikarzy portalu tvn24.pl w środę premier Szydło może podjąć decyzję ws. zdymisjonowania Wojtunika na wniosek Mariusza Kamińskiego, ministra koordynatora służb specjalnych. Jeżeli tak się stanie, to tego dnia może dojść do rozszerzenia o ten punkt obrad sejmowej komisji ds. służb specjalnych. We wtorek, do momentu publikacji tego materiału, punktu dotyczącego odwołania Wojtunika nie było w programie obrad komisji.
Certyfikaty bezpieczeństwa zagrożone sprawą Burego
Jak podał dzisiaj portal tvn24.pl powodem wniosku o dymisję Wojtunika ma być wszczęcie przez nowego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego postępowania dotyczącego certyfikatów bezpieczeństwa szefa CBA. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że przyczyną kwestionowania certyfikatu bezpieczeństwa Wojtunika jest podejrzenie, że miał on ujawnić informacje o rozpracowywaniu ówczesnego posła PSL Jana Burego urzędującej wicepremier Elżbiecie Bieńkowskiej.
O takiej wersji pisał już również na Twitterze Cezary Gmyz, dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy”.
Prokurator oczyszcza, premier wyrzuca?
Dokładnie tę samą sprawę badała już prokuratura. I jednoznacznie stwierdziła, że Wojtunik nie zdradził żadnej tajemnicy ani nie ujawnił informacji na temat Burego.
Po ujawnieniu w maju przez tygodnik "Do Rzeczy" nagrania ze słynnego spotkania Wojtunika z Bieńkowską z 5 czerwca 2014 roku zawiadomienie przeciwko Wojtunikowi do warszawskiej prokuratury złożył Ernest Bejda, były wiceszef CBA w czasach Mariusza Kamińskiego, który obecnie ma zastąpić obecnego szefa Biura oraz Martin Bożek (także podwładny Kamińskiego w latach 2006 – 2009), obecnie typowany na wiceszefa CBA.
"Nie ujawnił jakichkolwiek informacji"
"Szef CBA nie ujawnił jakichkolwiek informacji dotyczących ustaleń na podstawie rzekomych czynności operacyjno-rozpoznawczych funkcjonariuszy CBA prowadzonych wobec przewodniczącego Klubu Parlamentarnego PSL Jana Burego w ramach sprawy dotyczącej tzw. afery podkarpackiej. Wypowiedzi szefa CBA w tym zakresie mają formę osobistych poglądów, opinii i nie zawierają jakichkolwiek informacji na temat postępowań toczących się z udziałem Jana Burego" – napisał prokurator, odmawiając wszczęcia śledztwa z zawiadomienia Bejdy i Bożka.
Planowane odwołanie Wojtunika zdziwiło samego obrońcę Burego, na którego CBA pod wodzą Wojtunika zbierało dowody przestępstw. - To będzie zamach na najlepszego funkcjonariusza państwa, o jakim kiedykolwiek słyszałem - powiedział nam mecenas Marek Małecki.
Typowany na nowego szefa CBA i kandydat na wiceszefa Biura w swoim zawiadomieniu zarzucili też Wojtunikowi, że w trakcie rozmowy z Bieńkowską miał rzekomo dopuścić się jeszcze innych przestępstw:
- Ujawnienia osobie "nieuprawnionej", czyli Bieńkowskiej informacji o klauzuli "tajne" lub "ściśle tajne" dotyczących czynności operacyjno-rozpoznawczych i procesowych ze śledztwa Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie w sprawie niektórych wątków "afery podkarpackiej" oraz z "infoafery";
- utrudnianie tego śledztwa poprzez poprzez pomaganie sprawcy przestępstwa w uniknięciu odpowiedzialności karnej poprzez ujawnienie Bieńkowskiej informacji o działaniach wobec Zbigniewa Rynasiewicza (wtedy PO, wiceszef resortu infrastruktury, którym kierowała Bieńkowska, rozpracowywany w związku z "aferą podkarpacką" – red.).
Informacje ujawnione przez Google
Prokurator prowadził czynności sprawdzające, które miały rozstrzygnąć, czy Wojtunik zdradził Bieńkowskiej informacje z pracy operacyjnej CBA i postępowań prokuratorskich w sprawie Zbigniewa Rynasiewicza (wtedy PO, wiceszef resortu infrastruktury, którym kierowała Bieńkowska) oraz w sprawie Jana Burego. Oskarżyciel przeanalizował tajne materiały Biura, inne postępowania prokuratorskie oraz oficjalne pisma CBA do premier Ewy Kopacz i samej Bieńkowskiej.
Prokurator uznał m.in., że w sprawie "infoafery" CBA prowadziło jawne czynności w ramach kontroli. Poza tym to, o czym w tym zakresie Wojtunik rozmawiał z Bieńkowską, zostało już wcześniej ujawnione przez media, a także m.in. rzecznika CBA.
"Zresztą sami zawiadamiający (Bejda i Bożek – red.) posługują się w swym piśmie takimi informacjami, o których Paweł Wojtunik w swej rozmowie z Elżbietą Bieńkowską nie mówił, a które przecież były medialnie dostępne, choćby poprzez wyszukiwarkę google.com" – napisał prokurator w odmowie wszczęcia śledztwa. I dodał: "O realizowanych przez CBA czy Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie wicepremier dowiedziała się zatem nie od Pawła Wojtunika, w toku rozmowy 5 czerwca 2014 roku, a z mediów".
"Nie można się zgodzić z zawiadamiającymi"
Prokurator odniósł się także do zarzutu Bejdy i Bożyka wobec Wojtunika, że miał on ujawnić planowane działania CBA w piśmie do premier Ewy Kopacz i w analitycznym piśmie do Bieńkowskiej, a mówiącym o jej resorcie.
"W żaden sposób nie można zgodzić się z zawiadamiającymi i ich twierdzeniami, że ww. pismo szefa CBA dotyczyło planowanych przez prokuratora czy CBA czynności procesowych. Zawiadamiający nie znają i nie znali treści wystąpienia Pawła Wojtunika do Prezesa Rady Ministrów, a zatem suponowanie, że zachodzi uzasadnione podejrzenie, że 'zarówno materiał CBA wysłany do wicepremier E. Bieńkowskiej, jak i rozmowa szefa CBA P. Wojtunika na temat wiceministra Z. Rynasiewicza doprowadziłoby do utraty dowodów w toku postępowania przygotowawczego' jest całkowicie nieuzasadnione i pozbawione podstawy faktycznej" – uznał prokurator, który 29 czerwca odmówił wszczęcia śledztwa z zawiadomienia Bejdy i Bożka.
W takim razie, co takiego spowodowało, że nowy szef ABW na podstawie zbadanej już wcześniej przez prokuraturę treści rozmowy Wojtunika z Bieńkowską uznał, że są powody, by wzruszyć certyfikat bezpieczeństwa przyznany obecnemu szefowi CBA? Nie wiadomo. Minister Kamiński ani jego współpracownicy nie chcą rozmawiać. Tak samo Wojtunik i rzecznik CBA.
Kiedy premier może odwołać szefa CBA?
Wojtunik jest w połowie swojej kadencji. Ale premier może odwołać szefa CBA w przypadku, gdy "nie spełni któregokolwiek z warunków określonych w artykule 7 ustawy o CBA". Kluczowym warunkiem w tej sytuacji ma być punkt 5, który mówi: "spełnia wymagania określone w przepisach o ochronie informacji niejawnych w zakresie dostępu do informacji niejawnych o klauzuli tajności 'ściśle tajne'". O przyznaniu lub cofnięciu tego certyfikatu decyduje szef ABW.
Od tygodnia obowiązki szefa ABW pełni profesor Piotr Pogonowski, bliski współpracownik Mariusza Kamińskiego. Powodem odwołania Wojtunika ma być właśnie wszczęcie przez ABW postępowania dotyczącego jego certyfikatów bezpieczeństwa. Przypomnijmy, że po objęciu władzy przez koalicję PO i PSL Mariusz Kamiński - który był wówczas szefem CBA - pełnił to stanowisko jeszcze przez prawie dwa lata. Stracił je dopiero wtedy, gdy prokuratura przedstawiła mu zarzuty karne w sprawie, która zakończyła się jego nieprawomocnym skazaniem w I instancji
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl) Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA 3.0) / Katarzyna Czerwińska