Wszystkie nasze działania były legalne i usprawiedliwione - oświadczył w poniedziałek szef CBA Mariusz Kamiński. Równocześnie dodaje, że jest za komisją śledczą ws. CBA w nowym Sejmie, bo "pozwoli mu to obronić jego służbę".
Wywiad z Kamińskim wyemitowano w poniedziałek w TVP1, w programie "Forum". Kamiński nie mógł przyjść do studia wieczorem, dlatego rozmowę nagrano wcześniej.
Szef CBA pytany, czy poda się do dymisji oświadczył, że nie ma takiego zamiaru, a jego kadencja trwa cztery lata. - Ja przez Donalda Tuska byłem odwoływany wielokrotnie. Mnie to nie deprymuje, ja pełnię funkcję państwową i nie ma dla mnie znaczenia, czy mój przełożony mnie lubi, czy nie lubi - dodał. Oświadczył zarazem, że bez wsparcia premiera walka CBA z korupcją byłaby "utrudniona", a współpraca z nowym rządem w dużej mierze zależy od Donalda Tuska. - Ta instytucja (CBA) musi przetrwać. Co się stanie ze mną, to bez znaczenia - dodał.
Pełnię funkcję państwową i nie ma dla mnie znaczenia, czy mój przełożony mnie lubi, czy nie lubi Szef CBA o swojej dymisji
Kamiński mówił, że nie zna programu Platformy Obywatelskiej w sprawie zwalczania korupcji, a dotyczące tej sprawy wypowiedzi przedstawicieli tej partii nazwał "zbiorem politycznie poprawnych słów". - Od początku nie ukrywałem, że moim celem było to, żeby ludzie, którzy biorą łapówki, zaczęli się bać. I ten cel w znacznej mierze udało się osiągnąć. Dziś zmieniła się atmosfera wokół korupcji - ocenił szef CBA.
Pytany, czy czuje się współodpowiedzialny za porażkę wyborczą PiS Kamiński odparł, że reprezentuje instytucję publiczną i choć nie ukrywa z jakiej partii się wywodzi, nie miało to nigdy wpływu na działanie CBA. - Nas nie interesują politycy, lecz przestępcy w poszczególnych ugrupowaniach - dodał.
Jestem za komisją śledczą Kamiński powtórzył, że jest zainteresowany powstaniem sejmowej komisji śledczej, która miałaby badać operacje CBA. - Zdaję sobie sprawę, ze wyrok już zapadł - oświadczył. Jednocześnie mówił, że - według niego - komisja śledcza jest sądem partii politycznych, ale jest to dla niego zarazem możliwość poddania się osądowi opinii publicznej.
Zdaję sobie sprawę, ze wyrok już zapadł Szef CBA o komisji śledczej
Szef CBA powiedział ponadto, że jego urzędowi przyczepiono łatkę "policji politycznej" z kominiarkami i spektakularnymi akcjami. Ale - zaznaczył - CBA przez rok działania zatrzymało około 200 osób i postawiło im około 400 zarzutów. - Część spraw nie jest znana opinii publicznej - mówił, dodając, że dzieje się tak celowo: w sytuacjach, gdy zatrzymani składają szczegółowe wyjaśnienia pozwalające ujawnić trwające nierzadko wiele lat procedery korupcyjne.
Szef CBA broni akcji swoich podwładnych Kamińskibronił swej decyzji o zwołaniu na kilka dni przed wyborami konferencji prasowej, na której przedstawiono materiał dowodowy obciążający posłankę PO Beatę Sawicką (po jej zatrzymaniu przez CBA 1 października została usunięta z partii). Powtórzył to, co mówił już wcześniej - że CBA było wtedy atakowane przez polityków opozycji, on zaś nie mógł przedstawić racji swego urzędu, bo nie zebrała się sejmowa komisja ds. służb specjalnych, on zaś przeprowadził całą procedurę odtajnienia dokumentów ze sprawy Sawickiej, by móc je formalnie przedstawić.
CBA musi przetrwać. Co się stanie ze mną, to bez znaczenia Kamiński o sobie i CBA
Kamiński zaprzeczył, by były jakiekolwiek kontakty intymne między posłanką a podającym się za biznesmena funkcjonariuszem CBA, jak twierdzi Sawicka. - Każde spotkanie jest udokumentowane i mamy tu jasność. To jest pomówienie naszego funkcjonariusza - oświadczył. Dodał zarazem, że uzasadnienie sądu, który badał wniosek o aresztowanie Sawickiej, jest - wbrew pozorom - bardzo korzystne dla CBA. - Sąd uznał, że operacja była legalna, prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa bardzo duże, a materiał dowodowy pełny - powiedział. Według niego, jedynym powodem dla którego sąd nie aresztował Sawickiej jest fakt, że w areszcie przebywa już burmistrz Helu i nie ma obawy, że Sawicka mogłaby z nim uzgadniać zeznania.
tea
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24