Odsetek osób, które były zaszczepione i chorują, jest zauważalny, natomiast zdecydowanie lżej te osoby chorują – tłumaczył w "Tak jest" w TVN24 doktor nauk medycznych Wojciech Serednicki. Profesor Joanna Zajkowska, podlaska wojewódzka konsultantka do spraw epidemiologii, wyjaśniła, że jeśli dochodzi do zakażeń u osób szczepionych, to głównie po pierwszej dawce preparatu dwudawkowego, "zanim jeszcze wytworzy się odporność", natomiast gdy powstanie odporność, to pozwala ona "na łagodny przebieg choroby".
Według danych z piątkowego przedpołudnia, łącznie w Polsce podano 9 806 966 dawek różnych szczepionek przeciw koronawirusowi. Liczba osób zaszczepionych jednodawkowym preparatem koncernu Johnson & Johnson oraz osób, które przyjęły obie dawki szczepionek firm AstraZeneca, Moderna lub Pfizer, wynosi 2 495 838. Natomiast pierwszą dawkę jednej z dwudawkowych szczepionek podano 7 311 128 razy. Dzienna liczba szczepień w ciągu ostatniej doby to według Ministerstwa Zdrowia 296 926.
O tym, na ile poddanie się szczepieniu chroni przed COVID-19, dyskutowali w "Tak jest" doktor nauk medycznych Wojciech Serednicki, zastępca kierownika Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, oraz profesor Joanna Zajkowska, specjalistka chorób zakaźnych i epidemiologii z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, podlaska wojewódzka konsultantka do spraw epidemiologii.
"Najciężej chorujący to są osoby nieszczepione"
Dr Wojciech Serednicki został zapytany, czy trafiają do niego pacjenci po szczepieniu, którzy ciężko przechodzą COVID-19. Zastrzegł, że trudno odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ "my pracujemy na oddziałach, które przyjmują wyłącznie najciężej chorych".
Przyznał, że "rzeczywiście odsetek osób, które były zaszczepione i chorują istnieje, jest zauważalny", natomiast podkreślił, że "zdecydowanie lżej te osoby chorują i ten przebieg często nie wymaga hospitalizacji u nas na oddziale".
Dodał, że było na jego oddziale kilkunastu pacjentów, którzy po pierwszej dawce szczepionki zachorowali na COVID-19 i chorowali ciężej. - Natomiast statystycznie najciężej chorujący to są osoby nieszczepione – zaznaczył. - Nie spotkałem się do tej pory z przypadkiem ciężkiego covidu u nas po drugim szczepieniu, w okresie już nabytej odporności, czyli przynajmniej czterech-pięciu tygodni – powiedział Serednicki.
Jego zdaniem "wszystkie siły i środki, zarówno państwa, jak i wszystkich organizacji społecznych i wszystkich ważnych ludzi w medycynie, sztuce, prawie, czymkolwiek, powinny być zaangażowane w to, żeby Polacy się szczepili".
"Pierwsza dawka szczepionki to jest jeszcze za mało"
Podobnymi obserwacjami podzieliła się profesor Joanna Zajkowska. Zauważyła, że "całkiem dużo jest przypadków zakażeń po pierwszej dawce szczepienia, kiedy dochodzi do zakażenia, zanim jeszcze wytworzy się odporność, i to ta odporność, która pozwoli na łagodny przebieg choroby albo w ogóle na nieujawnienie się tej choroby".
Podkreśliła, że "pierwsza dawka szczepionki (dwudawkowej – red.) to jest jeszcze za mało". Zaapelowała, że jeśli ktoś jest w takiej sytuacji, to "należy zachować ostrożność, bo ta oczekiwana odporność, która ma nas chronić, jest dopiero po drugiej dawce".
Polscy pacjenci otrzymują cztery szczepionki przeciw COVID-19. Preparaty firm Pfizer/BioNTech, Moderna i AstraZeneca są dwudawkowe, a preparat opracowany przez Janssen Pharmaceutica NV, firmę z pionu farmaceutycznego Johnson & Johnson, wymaga podania jednej dawki.
Źródło: TVN24