Są problemy z przejmowaniem przez państwo kontroli nad systemem poboru opłat od ciężarówek, który rocznie przynosi do budżetu 2,5 miliarda złotych - wynika z wewnętrznych dokumentów, do których dotarł tvn24.pl. Za dwa miesiące państwo zastąpi prywatną firmę Kapsch w roli operatora systemu ViaToll.
"Krajowy system poboru opłat" w liczbach wygląda w ten sposób:
- około 2 tysiące pracowników, - 70 firm-podwykonawców, - dzienne wpływy ponad 5 milionów zł, - roczne wpływy 2,5 miliarda zł, - 1,2 miliona zarejestrowanych pojazdów, - 3660 kilometrów dróg objętych systemem.
Na przejęcie tak rozległego systemu - zarówno infrastruktury, jak i informatycznej aplikacji od austriackiej firmy Kapsch - posłowie PiS dali Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego jedenaście miesięcy. Termin upływa 3 listopada.
Głośny plan ministra
Krótki czas na wykonanie zadania podyktowany miał być tym, że dotychczasowa umowa z Kapschem wygasa 2 listopada 2018 roku.
- Były też polityczne przyczyny. Chodziło o to, by na stulecie niepodległości resort infrastruktury odniósł wielki sukces. To pomysł ministra Andrzeja Adamczyka i szefa GITD, którym jest niedoszły poseł z list PiS Alvin Gajadhur - mówi nam jeden z posłów Prawa i Sprawiedliwości, prosząc o zachowanie anonimowości.
Szef resortu infrastruktury wyjaśniał w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej", że "państwo miało prawo odstąpić od powierzania poboru opłat prywatnym firmom i zlecić je organom państwowym".
W tej samej rozmowie minister Adamczyk podkreślał, że upaństwowienie pozwoli w końcu na swobodne rozbudowywanie systemu.
"Gdy zajmuje się tym podmiot prywatny wszelkie zmiany muszą zostać poprzedzone negocjacjami, wymagają aneksowania umów, a często też dodatkowych płatności" - wyjaśniał.
Zgodnie z rządowym pomysłem system elektronicznego poboru opłat miał stać się elementem jeszcze większej całości. Chodziło o to, by nie tylko pozwalał kontrolować, czy tiry płacą za przejazd polskimi drogami. W bliskiej przyszłości służby skarbowe miały dostać opcję kontrolowania ruchu ciężarówek i aut osobowych, by skuteczniej walczyć z nadużyciami podatkowymi.
Trzy rządowe agendy
Powszechnie nazywanych "krokodylami" inspektorów transportu drogowego w tym zadaniu miały wspomóc trzy rządowe agendy: Instytut Łączności, Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa i Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych.
- Krokodyle dotąd tylko nadzorowały system Kapscha, który zajmował się w całości jego bieżącą obsługą, rozwojem i utrzymaniem. Inspekcja nie jest firmą informatyczną, stąd niezbędne wsparcie - tłumaczyi jeden z naszych rozmówców.
Austriacki Kapsch pracował za marżę, którą wynegocjował, budując system w 2011 roku. Według różnych dostępnych źródeł marża wynosi od 5 do 7 procent rocznych wpływów.
Ciche dymisje
Nasi rozmówcy twierdzą, że proces poboru opłat od ciężarówek jest zagrożony.
- Obserwujcie dymisje kluczowych postaci dla przebiegu projektu. Nikt przecież nie zmienia kierowców w trakcie rajdu. Przypomnę, że stawką jest ponad 5 milionów złotych dziennie - mówi nam jeden z ważnych urzędników rządowych.
Jak sprawdziliśmy, do dwóch takich dymisji doszło w samej Inspekcji Transportu Drogowego. Na początku lipca stanowisko straciła Olga Tworek, zastępca szefa GITD, która nadzorowała cały projekt. Mianował ją do tej roli jeszcze w styczniu tego roku sam minister Andrzej Adamczyk. Następnie - 19 lipca - dyrektorem Biura Krajowego Systemu Poboru Opłat GITD przestał być Cezary Brzozowski.
Fala dymisji osób zaangażowanych w projekt dotarła poza samą Inspekcję Transportu Drogowego. W ostatni piątek wyspecjalizowany w sprawach telekomunikacji portal Telko.in doniósł, że odchodzi dyrektor NASK Wojciech Kamieniecki, a przyczyną jest "system ViaToll".
- Ludzie nie chcą brać odpowiedzialności za pomysły polityków, które choćby z racji krótkiego czasu realizacji są niemożliwe do wykonania - mówi nam jedna z osób zaangażowanych w ten projekt w NASK.
- W Instytucie Łączności jest podobny nastrój. To omal samobójcza misja w tak krótkim czasie, który dali nam politycy - mówi tvn24.pl inna z zaangażowanych osób.
Krytyczne ryzyka
Dziennikarze tvn24.pl dotarli do wewnętrznych dokumentów z trzeciej państwowej agendy, która ma przejąć system poboru opłat. Na lipcowym posiedzeniu sejmowej komisji infrastruktury ich powstanie tak zapowiadał zastępca Andrzeja Adamczyka w resorcie infrastruktury, Marek Chodkiewicz: - Podpisaliśmy umowę między GITD a Państwową Wytwórnią Papierów Wartościowych, której przedmiotem jest audyt w obszarze infrastruktury oraz oprogramowania.
Zdobyliśmy podsumowanie "szans i ryzyk", które eksperci PWPW przedstawili swojemu zarządowi. "Szanse" dotyczą ewentualnej opłacalności finansowej i "podkreślenia strategicznej roli PWPW w obszarze administracji państwowej". Ale ryzyk eksperci wymienili znacznie więcej, w tym absolutnie krytyczne:
- ze względu na szeroki zakres udostępnionej dokumentacji może nie udać się szczegółowo zidentyfikować wszystkich zagadnień potrzebnych do przejęcia systemu,
- ze względu na udział wielu uczestników może nie udać się osiągnąć porozumienia co do zakresu prac, co może wpłynąć na niedotrzymanie terminu 3 listopada,
- może nie udać się zachować ciągłości działania systemu KSPO po 3 listopada, co oznaczać będzie ogromne straty finansowe i wizerunkowe,
- podmioty trzecie mogą zakwestionować niekonkurencyjny tryb zlecenia przez GITD do PWPW utrzymania Krajowego Systemu Poboru Opłat,
- nadmierne upolitycznienie utrzymania KSPO, naciski polityczne w kwestii rozwoju systemu, mogą oznaczać straty wizerunkowe i utrudnione zarządzanie.
Oficjalnie: pełen sukces
Zadaliśmy Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego serię pytań o postępy w operacji przejmowania systemu. Pytania nasuwały się po lekturze dokumentów, które opracowali przedstawiciele związków zawodowych w Inspekcji i po rozmowach z "krokodylami".
- Nic nie jest gotowe. Nie została zrobiona inwentaryzacja samych bramownic, nie ma setek nowych ludzi do przejęcia tego zadania, będzie katastrofa - mówi nam zgodnie kilku rozmówców.
Biuro prasowe szefa GITD Alvina Gajadhura przekonuje, że projekt jest niezagrożony i wszystkie elementy są przygotowywane zgodnie z planem. Przyjęto już 80 osób i dołączają nowe, którym oferowane jest wynagrodzenie "rynkowe". Inwentaryzacja (stosunków prawnych, mienia ruchomego i dóbr niematerialnych, nieruchomości, budynków i urządzeń) została zakończona. Nie należy się także martwić zmianami personalnymi.
- To pani Olga Tworek złożyła prośbę o zwolnienie z pełnienia obowiązków zastępcy głównego inspektora transportu drogowego. Obowiązki te zostały przejęte przez panią Anitę Oleksiak – informuje nas mail z biura prasowego. - Zgodnie z założeniami ustawy system poboru opłat ma od 3 listopada działać prawidłowo i zapewnić sprawną obsługę kierujących - taką deklarację szefa GITD Alvina Gajadhura przekazało nam jego biuro prasowe.
NIK i ABW sprawdzają
Oficjalnie potwierdziliśmy, że proces przejmowania od Kapscha systemu wzięła pod lupę Najwyższa Izba Kontroli. Redakcja tvn24.pl ma kopię szczegółowych wyjaśnień, których od szefa GITD zażądali kontrolerzy.
Wątpliwości NIK budzą właśnie sprawy personalne - czyli braku kadr z doświadczeniem w administrowaniu tak skomplikowanym systemem. Padają również pytania dotyczące tego, czy generalny inspektor Alvin Gajadhur przygotował "plan awaryjny" na okres po 3 listopada, gdyby przejęcie systemu nie powiodło się.
Według licznych, ale proszących o zachowanie anonimowości rozmówców tvn24.pl cały proces monitoruje również Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która odpowiedziała na nasze pytania, że "ABW nie informuje, jakie sprawy są przedmiotem naszego zainteresowania i jakie sprawy nie są".
Nasi rozmówcy jednak przekonują: - Przy Rakowieckiej wiedzą wszystko. Na pewno przekazują alarmowe sygnały do premiera.
Spiskowe teorie
Koncern Kapsch nie zareagował na nasze prośby o kontakt. Trudno również w innych mediach znaleźć oficjalne wypowiedzi przedstawicieli firmy, choć traci ona kontrakt przynoszący setki milionów zł.
- Robią swoje. Rozwiązują umowy z pracownikami, zwijają interes. Ale odchodzący pracownicy mają klauzule z zakazem konkurencji, więc GITD nie ma jak ich przejąć - usłyszeliśmy w Instytucie Łączności.
Zainteresowani posłowie z komisji infrastruktury spekulują na temat tego, co się może wkrótce wydarzyć. Zarówno od posła opozycji, jak i posła rządzącej koalicji dziennikarz tvn24.pl usłyszał podobną prognozę: - Trzeba będzie pójść do Kapscha z prośbą o przedłużenie kontraktu. Oni może się i zgodzą, ale będzie to kosztowało podwojenie dzisiejszej marży - mówią.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl)//plw / Źródło: tvn24.pl