- Zastanawiam się co zrobić, bo coś zrobić trzeba - mówi Lech Wałęsa w odpowiedzi na list protestujących na nowojorskiej Wall Street. Były prezydent nie zdecydował jeszcze, czy przyjmie zaproszenie i pojedzie do Nowego Jorku z jakimś przesłaniem. - Musimy się zastanowić, co robić, bo inaczej przewiduję ogólnoświatowy bunt przeciwko kapitalizmowi - zastrzega jednak.
Na nowojorskiej Wall Street, gdzie mieści się amerykańska giełda, wielotysięczna demonstracja trwa od połowy września. Protestujący zadają pytania o przyczyny kryzysu ekonomicznego, do którego tak bardzo przyczyniły się banki i inne instytucje finansowe.
W ostatnich dniach demonstranci skierowali list do byłego prezydenta Polski Lecha Wałęsy, w którym zaprosili go do Nowego Jorku. - Zastanawiam się, co zrobić, co byłoby najlepsze, ale zwracam też uwagę na to, o czym mówiłem od dawna: system kapitalistyczny nie wytrzyma tego stulecia. Te wystąpienia w Nowym Jorku są przeciwko temu systemowi - zaznacza b. lider "Solidarności".
"Będzie bunt"
Według Wałęsy głównym powodem wyjścia protestujących na ulice jest chęć "podważenia niesprawiedliwości" i tego, że ludzie znaczą w gospodarce coraz mniej. - Wprowadzamy maszyny, a ludzi wyrzucamy na bruk - podkreśla były prezydent.
- I dlatego i związki zawodowe i kapitaliści, musimy się zastanowić co robić, bo będziemy mieli do czynienia z ogólnoświatowym buntem przeciwko kapitalizmowi. Tak przewiduję - dodaje.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24