Opozycja chce od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro wyjaśnień w sprawie obsady stanowiska prezesa Sądu Okręgowego w Suwałkach. Funkcję tę powierzono sędziemu, który wcześniej wydał decyzję niekorzystną dla działaczy KOD. Minister jak dotąd sprawy nie komentuje, a sędzia Jacek Sowul mówi o "kłamliwych" zarzutach.
W czwartek Sąd Okręgowy w Suwałkach prawomocnie uniewinnił dwie osoby obwinione o zakłócenie ubiegłorocznej wystawy o generale Władysławie Andersie; sprawę trzech innych sąd skierował do ponownego rozpatrzenia. Wcześniej, w kwietniu, sędzia Jacek Sowul uchylił wyrok uniewinniający pięciu działaczy KOD.
Sprawa dotyczy wydarzenia w marca 2016 roku. W otwarciu suwalskiej wystawy uczestniczyła córka generała, Anna Maria Anders, wówczas kandydatka PiS na senatora.
"Partyjne sądy stają się faktem"
Jak poinformował w środę magazyn "Czarno na białym" TVN24, reporter tego programu ustalił, że dziesięć dni przed kwietniowym wyrokiem - niekorzystnym dla działaczy KOD - czyli 25 marca, sędzia Jacek Sowul spotkał się prywatnie z wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem, dziś odpowiedzialnym za nominacje prezesów w sądach.
Wątpliwości, między innymi polityków opozycji, budzi fakt, że po tych zdarzeniach Jacek Sowul został prezesem Sądu Okręgowego w Suwałkach.
- Partyjne sądy stają się faktem - mówił w czwartek poseł PO Borys Budka. - Przestrzegaliśmy prezydenta Andrzeja Dudę, by nie podpisywał ustawy zmieniającej ustawę o ustroju sądów powszechnych, ponieważ to, co było zmorą PRL, może stać się - i staje się - zmorą państwa PiS - przekonywał. Dodał, że minister sprawiedliwości uzyskał możliwość dokonywania "politycznych nominacji" w tych instytucjach. Według niego, jednym z takich przypadków jest właśnie Sąd Okręgowy w Suwałkach. To - jak mówił - jest "modelowy przykład" na to, jak można upartyjnić wymiar sprawiedliwości. - Ta sprawa w Suwałkach to nie tylko sprawa prezesa sądu, ale przede wszystkim sprawa obywateli, którzy występują przed tamtejszym wymiarem sprawiedliwości - stwierdził Budka.
Chcą wyjaśnień od ministra Ziobry
Budka zapowiedział, że posłowie Platformy będą "w tej bulwersującej sprawie" żądali wyjaśnień od ministra sprawiedliwości. Próbę taką podjął w czwartek rano, na posiedzeniu plenarnym Sejmu, poseł PO Arkadiusz Myrcha. Marszałek Marek Kuchciński uznał jednak, że wniosek nie spełnia wymogów formalnych, bo dotyczy sprawy, która nie jest przedmiotem porządku obrad.
- Cała ta sprawa pokazuje, że Prawo i Sprawiedliwość jest w stanie wykorzystać każdy aparat państwowy do tego, żeby naciskać, żeby zemścić się na obywatelach, którzy mają inne zdanie - mówił potem w rozmowie z dziennikarzami Myrcha.
Borys Budka apelował do sędziów, by "zachowali twarz i niezawisłość". - Nie bójcie się państwa PiS. Minister Ziobro przeminie, natomiast tak naprawdę liczy się, by obywatele wiedzieli, że do sądów będą mogli przyjść po sprawiedliwy wyrok, który nie będzie pisany na Nowogrodzkiej - podkreślał Budka. Zdaniem suwalskiej posłanki PO Bożeny Kamińskiej, widać nacisk, aby działacze, którzy zakłócili otwarcie wystawy o generale Andersie, zostali skazani. - To na pewno ma podtekst polityczny, to nie ma nic wspólnego z niezależnością sądów - przekonywała.
- Ziobro zepsuł polski wymiar sprawiedliwości, Suwałki są doskonałym przykładem, jak to działa - stwierdził lider Nowoczesnej Ryszard Petru.
"Dobra zmiana" w sądach
Reporter TVN24 usiłował uzyskać w czwartek w Sejmie komentarz ministra sprawiedliwości do sprawy sędziego Sowula, jednak Zbigniew Ziobro odmówił odpowiedzi.
Sam prezes Sądu Okręgowego w Suwałkach Jacek Sowul odpiera zarzuty. Komunikat wystosowany przez rzecznika SO Marcina Walczuka głosi, że zarzuty pod adresem prezesa są "kłamliwe", "godzą w wizerunek Sądu Okręgowego w Suwałkach, a także podważają zaufanie do całego wymiaru sprawiedliwości". "Prawdą jest, iż pod koniec marca 2017 r. doszło do przypadkowego spotkania na prywatnej uroczystości pomiędzy panem ministrem Łukaszem Piebiakiem, a sędzią Jackiem Sowulem, jednakże prezes Sądu Okręgowego w Suwałkach kategorycznie zaprzecza, aby w trakcie tego spotkania były poruszane tematy służbowe oraz orzecznicze" - dodał rzecznik SO.
"Mamy obawy, że sąd w Suwałkach przestał być niezależny"
"Kilka dni temu sędzia Jacek Sowul został mianowany Prezesem Sądu Okręgowego, a dziś w Suwałkach to podległy mu sędzia wydał orzeczenie w sprawie obwinionych członków Komitetu Obrony Demokracji" - napisał Komitet Obrony Demokracji w czwartkowym oświadczeniu. W komunikacie zaznaczono również, że wśród członków KOD pojawiają "poważne przypuszczenia, iż stało się to, przed czym Komitet Obrony Demokracji przestrzega od wielu miesięcy".
"Istnieje uzasadniona obawa, że wyrok Sądu Okręgowego w Suwałkach z kwietnia bieżącego roku był uzgodniony z urzędnikiem Ministerstwa Sprawiedliwości, a sędzia, który go wydał w nagrodę został mianowany prezesem Sądu Okręgowego" - napisano.
"Mamy uzasadnioną obawę, że Sąd Okręgowy w Suwałkach przestał być sądem niezależnym, a niektórzy jego sędziowie przestali być niezawiśli" - stwierdzili autorzy oświadczenia. Zapewnili również, że w ich przekonaniu proces dewastacji niezależnego sądownictwa wszedł w nowy etap, który skutkuje politycznymi wyrokami.
"Tak jak dotychczas, będziemy z całą mocą przeciwko temu protestować" - podsumowano.
KOD: wnosimy o udostępnienie wszelkich informacji
W czwartek, Komitet Obrony Demokracji wystosował wniosek o udostępnienie informacji publicznej, skierowany do ministra sprawiedliwości. Członkowie KOD zwrócili się do Zbigniewa Ziobry z prośbą o ujawnienie "wszelkich okoliczności i faktów, związanych z pobytem sędziego Jacka Sowula wraz z wiceministrem Łukaszem Piebiakiem w Wilnie".
Autorzy wniosku domagali się także informacji na temat relacji, łączących Sowula z wiceministrem Piebiakiem.
"Wnosimy o przedstawienie informacji, dotyczącej wszelkich okoliczności związanych z mianowaniem sędziego Jacka Sowula na prezesa Sądu Okręgowego w Suwałkach wraz z uzasadnieniem decyzji o awansie (kto podjął taką decyzję, jakie były kryteria brane pod uwagę przy podejmowaniu decyzji)" - podkreślono w piśmie.
Procesowe zwroty akcji
W marcu 2016 roku, w ostatnim dniu trwającej wówczas kampanii wyborczej do Senatu w części województwa podlaskiego, Anna Maria Anders brała udział w otwarciu wystawy "Armia Skazańców" w Archiwum Państwowym w Suwałkach, poświęconej jej ojcu. Otwarcie ekspozycji zostało zakłócone przez grupę osób, które protestowały przeciwko prowadzeniu kampanii wyborczej w takim miejscu. Część z nich miała znaczki Komitetu Obrony Demokracji (KOD). Doszło do utarczek słownych. Po kilku miesiącach pięciu osobom policja postawiła zarzuty z kodeksu wykroczeń, dotyczące naruszenia porządku w miejscu publicznym. W pierwszym procesie, przed sądem rejonowym zapadł wyrok uniewinniający, który przez sąd okręgowy został jednak w całości uchylony a sprawa przekazana do ponownego rozpoznania w I instancji. W powtórnym rozpoznaniu - w I instancji ponownie wszyscy obwinieni zostali uniewinnieni, a - rozpoznając apelacje policji - sąd odwoławczy w czwartek wobec dwóch osób wyroki te utrzymał, ale wobec trzech innych sprawa jeszcze raz wraca do rozpoznania do Sądu Rejonowego w Suwałkach.
Obejrzyj materiał "Czarno na białym":
Autor: azb//rzw / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24