Roman Biadała za darmo pomaga sparaliżowanym ludziom kontaktować się ze światem. Zaczęło się od tego, że skonstruował dla swojego przyjaciela urządzenie, które wykorzystując ruchy mięśni twarzy, umożliwiało mu pracę z komputerem. Co więcej, własnym sumptem rozpoczął produkcję urządzenia i dziś korzysta już z niego około stu niepełnosprawnych. Materiał "Blisko Ludzi" TTV.
Zygmunt Garlik osiem lat temu zaczął chorować na stwardnienie rozsiane, stopniowo tracił władzę nad swoim ciałem. Cztery lata temu choroba ostatecznie ograniczyła jego życie do czterech ścian.
"To było robione wyłącznie dla Zygmunta"
Okno na świat otworzył mu przyjaciel, Roman Biadała. Mężczyzna skonstruował system Sensor, dzięki któremu Garlik może znów łączyć się ze światem. Za pomocą mięśni korzysta z komputera, na którym surfuje po internecie i za pomocą którego może wezwać pomoc. - Nie zastanawiałem się wtedy, czy to będzie miało jakąś przyszłość, czy nie. To było robione wyłącznie dla Zygmunta, dla jednej osoby - opowiada dziś. Z czasem z urządzenia, które produkuje Biadała, zaczęły korzystać kolejne osoby. Obecnie to blisko 100 niepełnosprawnych.
Będzie kolejne urządzenie
Do mężczyzny z chęcią kupna urządzenia zgłosiło się wiele firm. Ten jednak odmówił, bo korporacje nie sprostały podstawowemu wymaganiu, które stawiał - urządzenie miało być tanie. Obecnie Biadała pracuje nad nowym urządzeniem, sterowanym nie mięśniami, ale emocjami. Docelowo ma służyć osobom całkowicie sparaliżowanym.
Autor: nsz//bgr/k / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV