Najkrótsza desygnacja premiera i najdłuższe expose. Apele o miłość i zaufanie - i nader szorstka przyjaźń z prezydentem. Regularne wysokie noty w rankingach społecznego zaufania, połączone ze zmasowaną falą protestów. W polityce zagranicznej wyraźny zwrot, ale bez spektakularnych sukcesów. „Wolni ludzie, tworzyć czas!” - tak Donald Tusk zakończył swoje pierwsze wystąpienie jako szef rządu. Co przez sto dni stworzył?
W trwającym dokładnie 182 minuty expose nowy premier zapowiedział obniżenie podatków, podniesienie płac budżetówki i obniżenie bezrobocia. Obiecał gospodarczy cud oraz współistnienie liberalnej polityki gospodarczej z solidarną polityką społeczną.
Szybko się przekonał, że jego obietnice poważnie potraktowało chyba więcej słuchaczy, niż by chciał. Natychmiastowych podwyżek zaczęli się domagać lekarze, pielęgniarki, górnicy, celnicy i nauczyciele. Gdy ich nie dostali, zastrajkowali.
Protesty do końca nie ugaszone
Rząd gasił protesty wszelkimi sposobami. Górników wziął na przetrzymanie, aż sami dogadali się z szefami zatrudniającej ich spółki. Lekarzom i pielęgniarkom zaoferował rozmowy w trakcie „Białego szczytu”. Nauczycielom obiecał podwyżki w zamian za rezygnację ze wcześniejszych emerytur, nie zdołał jednak jeszcze ustalić, jakie. Celnicy zgodzili się na trzykrotnie mniejsze podwyżki niż początkowo zażądali w zamian za lepsza ochronę prawną i przywileje emerytalne.
Jednak znakomita większość społecznych protestów jest jedynie przygaszona, nie rozwiązana. Biały personel nie jest zadowolony z rozmów, domaga się konkretów i wszechstronnej reformy służby zdrowia. A nauczyciele wciąż nie wykluczają strajku w czasie matur.
Szorstka przyjaźń z prezydentem
- Albo wypracujemy kohabitację, albo będzie wzajemne siłowanie - prognozował Tusk podczas jednego z pierwszych konfliktów z Lechem Kaczyńskim. Na razie wszystko wskazuje na to, że wciąż stosowany jest ten drugi wariant.
Spór o Sikorskiego
Pierwszą kością niezgody na linii prezydent-rząd stał się szef MSZ, Radosław Sikorski. Jeszcze przed nominacją rządu Lech Kaczyński zgłaszał zastrzeżenia do tej kandydatury. Tuska jednak nie przekonał, Sikorski zajął miejsce zwolnione przez Annę Fotygę. Lech Kaczyński wręczał mu nominację z kamienną twarzą.
Kamiński: jak to jest kultura, to ja jestem małą dziewczynką
Kolejna afera wybuchła, gdy szef MSZ nie stawił się na spotkanie z głową państwa. Tłumaczył, że musiał być na posiedzeniu rządu. Pałac był oburzony. Gdy jednak na następne zaproszenie prezydenta Sikorski stawił się natychmiast - przerywając spotkanie w Brukseli i wsiadając w pierwszy samolot - taka gorliwość też nie usatysfakcjonowała otoczenia prezydenta. - Mógł spokojnie dokończyć lunch - stwierdziła szefowa kancelarii prezydenta, Anna Fotyga.
2:1 dla Tuska
Pałacowi nie spodobało się też, gdy jeszcze w listopadzie Donald Tusk poinformował, że Polska przestaje blokować podjęcie przez Rosję negocjacji w sprawie przystąpienia do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Następnie pojawił się spór kompetencyjny o to, kto ma kierować polską delegacją na szczycie UE w Lizbonie i Brukseli. Pałac nalegał, by w obu przypadkach był to prezydent, jednak to premier przeforsował swoje zdanie. Prezydent podpisywał Traktat Reformujący w Lizbonie, ale na roboczym posiedzeniu w stolicy UE byli już tylko przedstawiciele rządu.
Jeszcze nie ucichły te burze, kiedy pojawiło się nowe spięcie. Tym razem poszło o datę wycofania wojsk z Iraku. Premierowi ponownie udało się przeforsować swoje zdanie - misja skończy się 31 października 2008 r.
Kto ma dzwonić do prezydenta?
Awantura wybuchła też przy okazji katastrofy wojskowego samolotu CASA w Mirosławcu. Pałac prezydencki zarzucił MON, że Lech Kaczyński natychmiast nie został poinformowany o śmierci 20 lotników i bez tej wiedzy poleciał do Chorwacji. Rząd argumentował, że od informowania prezydenta jest BBN. Festiwalowi wzajemnych oskarżeń nie przeszkodziła nawet żałoba narodowa.
Ocieplenie, ochłodzenie
Pierwsze jaskółki przejścia z opcji „siłowanie” w kierunku opcji „kohabitacja” pojawiły się po wizycie premiera w Moskwie. - Nie będę krytykował premiera Donalda Tuska, bo jego ewolucja idzie w dobrą stronę - stwierdził Michał Kamiński. Jednak pierwsze spotkanie po powrocie premiera z urlopu ponownie ochłodziło wzajemne stosunki. Ani Pałac, ani kancelaria premiera sprawy nie komentują. O zmianie atmosfery wypowiedział się natomiast brat prezydenta, Jarosław Kaczyński. - Tu jest stuprocentowa wina po stronie rządu i mediów - stwierdził.
Polityka zagraniczna: nowe kierunki
Eksperci podkreślają, że w największą zmianę po 100 dniach rządu widać w podejściu do polityki zagranicznej. Odkąd Annę Fotygę zastąpił Radosław Sikorski, polska dyplomacja jest twardsza w stosunkach z USA (za umieszczenie w Polsce amerykańskiej tarczy antyrakietowej chce dozbrojenia polskiej armii), a bardziej koncyliacyjna - w stosunkach z Rosją.
Ocieplenie na linii Moskwa-Warszawa
Przez pierwsze sto dni pojawiły się wyraźne sygnały, że mroźne przez ostatnie dwa lata stosunki ze wschodnim sąsiadem zaczynają się ocieplać. Pierwszy gest wyszedł ze strony Polski - Warszawa odblokowała negocjacje Moskwy z OECD. Ta odpowiedziała zniesieniem embarga na polskie mięso.
Kolejna wyciągnięta ręka ze strony polskiej to zaproszenie na rozmowy o instalacji w Polsce amerykańskiej tarczy antyrakietowej. To posunięcie ostro skrytykowała opozycja. Pojawiły się nawet głosy o ponownej wasalizacji Polski.
Tusk w Moskwie
W lutym Tusk jako pierwszy polski premier od 2003 roku pojechał do Moskwy. Spotkał się tam z obecnym prezydentem Władimirem Putinem, jego niemal pewnym następcą Dmitrijem Miedwiediewem i premierem Wiktorem Zubkowem.
Wyraźne ocieplenie, ale bez przełomu - tak można podsumować tę wizytę. Tarcza, gazociąg północny, zakaz importu do Rosji polskich warzyw i owoców i związany z nim polski sprzeciw wobec renegocjacji rosyjskiej umowy z Unią Europejską - te problemy pozostały nierozwiązane. Ale, jak stwierdził z przekąsem Putin na konferencji prasowej, „nie do końca udało się Rosji i Polsce zepsuć wzajemne stosunki” (w domyśle - za poprzedniej ekipy), więc jest nadzieja na polepszenie relacji.
Podczas pierwszych stu dni Tusk odwiedził także m.in.. Berlin, Paryż, Watykan, Wilno (tam pojechał z pierwszą wizytą), Brukselę i Pragę. Wizyta w Waszyngtonie jeszcze przed nim.
Gdzie te ustawy?
Eksperci, podsumowując sto dni rządu Tuska, niemal jednogłośnie chwalą za politykę zagraniczną i równie zgodnie wytykają brak konkretów w polityce wewnętrznej. Opozycja wypowiada się dosadniej: - Gdzie te szuflady pełne ustaw, które PO, będąc dwa lata w opozycji, miała czas stworzyć? Platforma jest nieprzygotowana do rządzenia - zgodnie twierdzą przedstawiciele LiD i PiS.
Rząd PO-PSL dotychczas przygotował i złożył w Sejmie 13 projektów ustaw. Nie ma wśród nich ustaw zdrowotnych - te zostaną przedstawione jako projekt poselski PO. Według PiS najbardziej ten ambitny projekt rządu, czyli reforma systemu ochrony zdrowia, w wielu punktach kopiuje rozwiązania przygotowane przez poprzedników. Do Sejmu nie trafiły jeszcze także inne sztandarowe pomysły Platformy - ustawa medialna czy reforma wymiaru sprawiedliwości. A ustawę o abolicji podatkowej dla Polaków pracujących na Wyspach - jedna z obietnic wyborczych PO - zgłosił LiD.
Jakość bez konkretów?
- Nie liczy się ilość, lecz jakość - odpowiada szef klubu PO Zbigniew Chlebowski i zapowiada na najbliższe miesiące ofensywę legislacyjną: rząd ma przesłać do Sejmu około 120 projektów ustaw. Jednak w kwestii jakości rozwiązań proponowanych przez Platformę też są wątpliwości. Większość spotkań rządu z protestującymi grupami społecznymi - lekarzami, pielęgniarkami czy nauczycielami - strajkujący podsumowują: - Nie usłyszeliśmy konkretów.
Szwankuje też, jak się niedawno okazało, komunikacja wewnątrzkoalicyjna. Kiedy premier Donald Tusk i minister finansów Jacek Rostowski ogłosili nieoczekiwanie, że rząd planuje wprowadzić do 2010 podatek liniowy, najbardziej zaskoczony był… PSL. - Nie komentuję tego, nic mi o tym nie wiadomo. Muszę o to zapytać Donalda Tuska - mówił dziennikarzom wyraźnie zdenerwowany Waldemar Pawlak.
Socjolog Andrzej Rychard, pytany o realizację obietnic wyborczych przez rząd PO-PSL zaznaczył, że Platforma na pewno nie zrobiła niczego, co by im zaprzeczyło. - Ale też trudno powiedzieć, żeby realizacja tych obietnic w sposób znaczący i widoczny się przybliżyła - podsumował.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl/mkos