- Bogactwo kolorów i postaw z jednej strony zachwycały, a z drugiej strony budziły niepokój, na ile taka grupa jest w stanie funkcjonować - powiedział prof. Aleksander Smolar, wspominając nowy parlament po wyborach 4 czerwca. We wtorek przypada rocznica pierwszych po latach komunizmu częściowo wolnych wyborów. Wówczas Polacy zdecydowali, że chcą nowej władzy. O tym jak miliony kart wyborczych zmieniły losy naszego kraju, rozmawiali Łukasz Jedliński i Jacek Stawiski w programie "Studio 4 czerwca" w TVN24.
"Studio 4 czerwca" to cykl programów poświęconych fenomenowi wyborów 4 czerwca 1989 roku, w którym dziennikarze Jacek Stawiski i Łukasz Jedliński rozmawiają o historii czerwcowych wyborów sprzed 30 lat.
4 czerwca 1989 roku odbyły się wolne wybory do Senatu. W 49 okręgach, odpowiadających ówczesnym województwom, wyłoniono 100 senatorów, z których 99 miało poparcie Komitetu Obywatelskiego Solidarność.
"Nie było sposobu wygrać"
Ryszard Bugaj, działacz opozycji w PRL, poseł na sejm X kadencji, który wówczas zdobył mandat z ramienia Komitetu Obywatelskiego powiedział, że "nie miał cienia wątpliwości, że zaczyna się nowy etap w polskiej historii".
- Chociaż wcale nie sądziłem, że będzie utworzony nasz rząd. Przełomem była skala zwycięstwa w wyborach parlamentarnych - dodał. Henryk Wujec, działacz opozycyjny w PRL i poseł na sejm X kadencji wspominał, że po zwycięstwie 4 czerwca czuł wolność, ale i ciężar odpowiedzialności. - Myśmy nie szli do wyborów po to, żeby wygrać wybory, bo nie było sposobu wygrać - tłumaczył. - Myśmy szli jako partia opozycyjna, że będziemy panującym patrzeć na ręce i powoli zmierzać do demokracji. Tu nagle wyrok, werdykt narodu - mówił.
"Kompletnie nowy świat"
Dziennikarz Jacek Żakowski, jeden z założycieli "Gazety Wyborczej" w 1989 roku powiedział, że "to był kompletnie nowy świat".
- Senat był całkowicie nasz, mogliśmy go ułożyć jak chcieliśmy. Mieliśmy bardzo duże wpływy w Sejmie, władza wiedziała, że nie jest w stanie dalej rządzić bez poparcia opozycji, bo sytuacja gospodarcza była tak katastrofalna, konieczne wyrzeczenia były tak ogromne, że społeczeństwo nie zgodziłoby się na to, żeby tyle tracić, tyle ofiarowywać na słowo, na obietnicę tych ludzi, którzy rządzili od drugiej wojny światowej - powiedział.
- Wiedzieliśmy, że władza będzie musiała się z nami dogadywać albo nas wyeliminować - podkreślił. - To była cały czas alternatywa: wszystkie narzędzia przemocy miał w ręku Jaruzelski [generał, Wojciech - red.], a my mieliśmy poparcie dużej, ale mniejszościowej grupy społeczeństwa, która głosowała na Solidarność w tych wyborach - dodał. Zbigniew Gluza, działacz opozycyjny w PRL i prezes Ośrodka Karta powiedział, że wówczas wydawało się, że "sam ten parlament niewiele będzie mógł zrobić".
- To było fantastyczne doświadczenie, miało się wtedy wrażenie, w sierpniu i wrześniu, kiedy to się wszystko dokonywało, że Polska wraca do prawdziwej polityki - powiedział.
"Bogactwo kolorów i podstaw"
Goście programu przypomnieli debaty i spory w pierwszym parlamencie po wyborach.
- Tam zachodziły różne procesy, które były pasjonujące - powiedział prof. Aleksander Smolar, działacz opozycji i prezes zarządu Fundacji im. Stefana Batorego. - Bogactwo kolorów i postaw z jednej strony zachwycały, a z drugiej strony budziły niepokój, na ile jest w stanie funkcjonować taka grupa - stwierdził.
Prof. Smolar opowiadał, że "bardzo interesujące zjawiska zachodziły w części PRL-owskiej, w grupie PZPR-u".
- Wielu kandydatów zostało wybranych w istocie dzięki głosom Solidarności. To nie były "jedynki". To był tez przejaw rozkładu PZPR-u. Cała ta oficjalna Polska polityczna uległa niesłychanym przemianom - wskazał.
Jacek Stawiski przypomniał, że "sedno tej pokojowej rewolucji, wyborów 4 czerwca i skutków 4 czerwca, potem powołania gabinetu polegało na tym, ze Solidarność miała zmienić system w sposób stopniowy, ale co nie oznacza, że mało radykalny".
- Nie było w społeczeństwie przyzwolenia na radykalny krok, miliony Polaków w PRL-u funkcjonowało, pracowało i nie oczekiwało rewolucji, rozlewu krwi, buntu. Oczekiwało przede wszystkim zmiany gospodarczej i odejścia starej, skompromitowanej, zużytej i dla wielu odrażającej ekipy - powiedział.
Autor: akw//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24