Związek Nauczycielstwa Polskiego istnieje 114 lat. My potrafimy sami myśleć i sami decydować o sobie. Żadnej suflerki nie potrzebujemy - powiedział prezes ZNP Sławomir Broniarz. Odniósł się w ten sposób do przemówienia premiera Mateusza Morawieckiego, w którym szef rządu zwrócił się do opozycji, aby "zaapelowała do Broniarza, żeby zawiesić, przerwać protest".
W czwartek z inicjatywy Związku Nauczycielstwa Polskiego w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" odbyło się kolejne posiedzenie Rady Dialogu Społecznego. Wzięła w nim udział strona związkowa oraz przedstawiciele rządu. Po raz kolejny negocjacje zakończyły się fiaskiem.
W czwartek premier Mateusz Morawiecki zaprosił środowiska oświatowe na rozmowy w formule obrad okrągłego stołu na 26 kwietnia. Mają się one rozpocząć tego dnia w południe, na Stadionie Narodowym w Warszawie. Szef rządu zaproponował, by rozmowy odbyły się "w czterech podstawowych obszarach". Podczas swojego przemówienia zwrócił się do opozycji, aby "zaapelowała do pana Broniarza - bo mają dobre, bliskie kontakty, w kontekście tego upolitycznienia - żeby zawiesić, przerwać ten protest".
Broniarz: ZNP potrafi sam myśleć
Sławomir Broniarz w rozmowie z TVN24 odpowiedział na apel premiera.
- Związek Nauczycielstwa Polskiego istnieje 114 lat. My potrafimy sami myśleć i sami decydować o sobie. Żadnej suflerki nie potrzebujemy - skomentował.
Jak dodał, ZNP "potrafi sam decydować o tym, co ma ze swoimi działaniami robić". - Natomiast dzisiaj karty w ręku ma rządząca partia - podkreślił prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
"To są nadal obietnice partii opozycyjnej"
Z kolei w piątek, Koalicja Europejska zaapelowała do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego oraz premiera Mateusza Morawieckiego o zrealizowanie postulatów nauczycieli i zakończenie protestu.
Broniarz przyznał, że "każde miłe słowo, każde słowo wsparcia jest nam potrzebne z lewej i z prawej strony". - Powstaje tylko pytanie, jak ta sytuacja będzie wyglądała jesienią - dodał.
- Dzisiaj te obietnice są istotne, miłe dla ucha, ale to są nadal obietnice partii opozycyjnej. Dzisiaj władza należy do Prawa i Sprawiedliwości. Od Prawa i Sprawiedliwości oczekujemy rozwiązania naszego problemu - podkreślał prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
"Zakładam, że nie będzie to 60-tysięczny tłum jak na ateńskiej agorze"
Broniarz powiedział również, że formuła okrągłego stołu zaproponowana przez premiera jest nauczycielom "nadal nieznana". - Bo zakładam, że nie będzie to 60-tysięczny tłum jak na ateńskiej agorze. Nie bardzo wiemy, w jakiej formule organizacyjnej to ma być, czy to będzie wiec na zasadzie, że każdy powie co ma na myśli - zastanawiał się.
- Na pewno przedstawiciele związku w tym wezmą udział, choćby dlatego, żeby posłuchać, o czym się mówi, ale jednocześnie, żeby nie być oskarżonym o to, że odrzucamy tę rękę pana premiera - podkreślił. Jednak, jak dodał, jest "o wiele bardziej zwolennikiem tego, aby to odbywało się w formule Rady Dialogu Społecznego". - Aby to jednak odbyło się w zdecydowanie mniejszym, bardziej eksperckim gronie - powiedział.
- Chcielibyśmy, żeby edukacja była najpierw przedmiotem debaty ekspertów, a nie takiego publicznego dyskutowania - zaznaczył.
Dodał też, że nauczyciele nie chcą się "zamknąć w swoim gronie". - Natomiast nie bardzo sobie wyobrażam dyskusję o edukacji w 400-, 500-, czy jeszcze większej liczbie uczestników - przyznał Broniarz.
I dodał: - Pan premier całkowicie odsunął na margines ponad 140-tysięczną grupę osób pracujących w szkole: administrację, obsługę szkolną, nad którą to on sprawuje władzę. Dlatego, że rozporządzenie dotyczące podnoszenia płacy tej grupy, która stanowi także istotę edukacji, leży de facto w gestii i kompetencji rządu. O tym pan premier nie powinien zapominać - wskazał.
"Nie ma przesłanek, żebyśmy mówili, że ten scenariusz się nie wydarzy"
Pytany, czy wszystko wskazuje na to, że uczniowie nie zostaną zaklasyfikowani do matur, szef ZNP odparł: - Dzisiaj nie ma żadnych przesłanek, żebyśmy mówili, że ten scenariusz się nie wydarzy.
- Propozycja rządowa, aby dobrze zrobić nauczycielom, podnosząc im pensum, a relatywnie mniej nasze wynagrodzenie, wywołała falę oburzenia - stwierdził. - Ta propozycja rządowa została przygotowana tak ad hoc. Gdyby pani premier usiadła, policzyła, sprawdziła, co to za sobą niesie, to na pewno by powiedziała pani Zalewskiej, że to jest rzecz niedopuszczalna, dlatego że propozycja wzrostu wynagrodzeń jest o wiele mniejsza, niż my dzisiaj zarabiamy - stwierdził.
- Nie wiem, z jakim przesłaniem rząd tę propozycję zgłaszał - dodał szef ZNP w rozmowie z TVN24.
Broniarz: przerwa świąteczna nie jest dla nauczycieli
Na późniejszej konferencji prasowej Broniarz zaznaczył, że "mimo że to jest przerwa świąteczna, to jest to przerwa świąteczna dla dzieci i uczniów, a nie dla nauczycieli".
- Moim koleżankom, moim kolegom, którzy w tych placówkach w dalszym ciągu strajkują, bardzo serdecznie za to dziękuję - zaznaczył szef ZNP.
Broniarz odniósł się ponownie do przedstawionej w czwartek przez stronę rządową propozycji.
- Nie można proponować wzrostu wynagrodzenia zasadniczego nauczyciela na poziomie około 155 złotych, w sytuacji kiedy wzrasta obciążenie, które w żaden sposób nie jest przez ten wzrost wynagrodzenia rekompensowany - stwierdził szef ZNP.
Jak wskazał, "wartość godziny przeliczeniowej w obecnym modelu jest wyższa, niż ta, która powstanie wtedy, kiedy wejdzie w życie projekt zwiększający pensum" nauczycieli.
"Nie ma żadnych przesłanek, abyśmy mówili o wygaszaniu protestu"
Powiedział również, że "w żadnej mierze nie może zgodzić się z panią premier Beatą Szydło, że strona związkowa się usztywniła i nie przedstawia żadnych propozycji". - Rozumiem, że dla pani premier elastycznością strony związkowej byłby fakt, jakbyśmy zrzekli się całkowicie podwyżek i ewentualnie dodatkowo opodatkowali się i przeznaczyli te środki do budżetu państwa - dodał.
- Wchodzimy w okres Wielkiej Nocy w minorowych nastrojach. W przyszłym tygodniu, we wtorek, o godzinie 11 zorganizowana będzie manifestacja pod siedzibą MEN, na tę manifestację wszystkich nauczycieli i pracowników niebędących nauczycielami serdecznie zapraszamy, a po południu będzie posiedzenie Rady Dialogu Społecznego, która będzie dyskutowała nad formułą okrągłego stołu - powiedział Broniarz.
Przekazał, że z prawie 15,5 tysiąca placówek około 2 tysiące przestało brać udział w strajku. - Wydaje się, że ten potencjał, ten entuzjazm tych kilku tysięcy nauczycieli wymaga tego, żebyśmy się z szacunkiem do tego odnieśli i dzisiaj nie ma żadnych przesłanek, abyśmy mówili o wygaszaniu tego protestu - ocenił prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24