Zrobiliśmy ukłon w stronę możliwości budżetowych, już ostatni - stwierdziła w TVN24 rzeczniczka ZNP Magdalena Kaszulanis, komentując przebieg rozmów związkowców z rządem. Odniosła się też do słów wicemarszałka Senatu Adama Bielana, który powiedział, że akcja nauczycieli "była zaplanowana w gabinecie Grzegorza Schetyny". - Zapraszamy pana Bielana do szkoły, niech powie nauczycielom prosto w oczy to samo - odparła. - To próba doprawienia nam takiej politycznej "gęby" - uważa szef ZNP Sławomir Broniarz.
Środa była trzecim dniem negocjacji strony rządowej ze związkami zawodowymi skupiającymi nauczycieli. W Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" odbyły się dwie tury rozmów, a przed godziną 20 wicepremier Beata Szydło poinformowała o zawieszeniu ich do piątku, do 8 rano. Zapowiedziała też "nowe propozycje" dla związkowców.
Związek Nauczycielstwa Polskiego oraz Forum Związków Zawodowych we wtorek zeszły z głównego żądania 1000 złotych podwyżki do wynagrodzeń zasadniczych. Zamiast tego związkowcy zaproponowali podwyżkę w wysokości 30 procent z wyrównaniem od 1 stycznia 2019 roku oraz uwolnienie dodatku stażowego ponad ustawowy limit określony na 20 procent. Później zaproponowano podwyżkę rozłożoną na dwie tury: 15 procent od 1 stycznia oraz 15 procent od 1 września.
Rzeczniczka ZNP: zrobiliśmy kolejny ukłon w stronę możliwości budżetowych
W czwartek we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego Magdalena Kaszulanis odniosła się do prowadzonych rozmów.
- Rozpoczynaliśmy te negocjacje od tego żądania w kwocie 1000 złotych dla wszystkich nauczycieli - przypomniała. Dodała, że "w trakcie kolejnych spotkań pojawiła się nasza nowa propozycja, czyli podwyżka [pensji - przyp. red.] w wysokości 30 procent".
- Wczoraj zrobiliśmy wieczorem kolejny ukłon w stronę tak naprawdę możliwości budżetowych i zaproponowaliśmy, aby ta 30-procentowa podwyżka była wypłacona w dwóch turach z wyrównaniem od 1 stycznia tego roku i druga część, 15-procentowa, od 1 września - dodała.
Kaszulanis: podwyżki dla nauczycieli to więcej pieniędzy dla samorządów na edukację
Rzeczniczka ZNP wyraziła nadzieję, że zapowiedziana nowa propozycja ze strony rządowej "będzie dotyczyła wzrostu wynagrodzeń zasadniczych, a nie kolejnych dodatków, które wypłacają samorządy". Wyjaśniała, że "te dodatki są kosztem samorządów, ponieważ samorządy nie otrzymują z budżetu państwa w ramach subwencji oświatowej tych pieniędzy".
- Dlatego nam tak bardzo zależy na tym, żeby wzrosły wynagrodzenia zasadnicze - zaznaczyła.
Jak mówiła, "ten wzrost wynagrodzeń zasadniczych nauczycieli poskutkuje zwiększeniem puli pieniędzy, jakie samorządy otrzymują właśnie z budżetu państwa na prowadzenie szkół, przedszkoli na swoim terenie, więc dostaną więcej pieniędzy na edukację".
"Takie komentarze mają na celu odwrócenie uwagi"
Kaszulanis odniosła się również do wypowiedzi wicemarszałka Senatu Adama Bielana (Porozumienie), jaka padła w środę w "Kropce nad i" w TVN24.
- Jestem przekonany, że bardzo znaczna część tej akcji - którą pan Broniarz organizuje od wielu miesięcy - była zaplanowana już w zeszłym roku w gabinecie Grzegorza Schetyny, jego współpracowników po to, żeby zaszkodzić nam w kampanii wyborczej - mówił Bielan.
Rzeczniczka ZNP oceniła, że "takie komentarze mają na celu odwrócenie uwagi od naprawdę tragicznej sytuacji, jaką mamy dzisiaj w szkołach".
- Zapraszamy pana Bielana do szkoły, niech powie nauczycielom prosto w oczy to samo i niech porozmawia z nauczycielami. Porozmawia [o tym - przyp. red.], z jakimi oni borykają się problemami, jak usiłują dopiąć swoje domowe budżety i jak po pracy w szkole A biegną do szkoły B - po to tylko, żeby po prostu się utrzymać - tłumaczyła Kaszulanis.
"Kolejny ukłon negocjacyjny, ale już ostatni"
Pytana, na jakie ewentualne ustępstwa ZNP jest gotowy, zaznaczyła: - Nie zmieniliśmy naszego żądania co do wysokości tych podwyżek, bo cały czas mówimy tutaj o 30 procentach.
- Zrobiliśmy ukłon w stronę właśnie tych możliwości budżetowych, proponując rozłożenie tej kwoty na dwie raty - dodała. Jej zdaniem w ten sposób "łatwiej te pieniądze znaleźć być może i zaplanować".
Podkreśliła, że jest to ze strony ZNP "kolejny ukłon negocjacyjny, ale już ostatni".
CAŁA ROZMOWA Z RZECZNICZKĄ ZWIĄZKU NAUCZYCIELSTWA POLSKIEGO:
"Zdajemy sobie sprawę z tego, że oczekiwania były duże"
Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz w czwartek w rozmowie z TVN24 również był pytany o ewentualne ustępstwa negocjacyjne ZNP względem stanowiska rządu.
- Gdy mówiliśmy o propozycji podwyżki o 1000 złotych, to pojawiały się codziennie pytania, czy my jesteśmy w stanie zejść w tym procesie negocjacji poniżej, czy jesteśmy w stanie coś nowego zaproponować - mówił.
- Zaproponowaliśmy sytuację taką, która daje nauczycielowi dyplomowanemu kwotę o pięć złotych mniejszą - zaznaczył. Podkreślił, że "po drugiej stronie siedzi partner, który mówi: 'nie, bo więcej nie ma'".
- Nie ustępujemy generalnie z naszych kwot, dlatego że przecież pojawiała się propozycja korekty dodatku stażowego, dzisiaj mamy 20 [procent - red.], a miałby on wynosić 40 procent narastająco, więc nie sądzę, żeby tutaj nauczyciele odczuwali ubytki finansowe - ocenił.
Szef ZNP zauważył także, że zgodnie z jedną z propozycji przedstawionych przez stronę rządową "skraca się awans zawodowy o pięć lat, to jest także istotne dla młodych nauczycieli".
- Zdajemy sobie sprawę z tego, że oczekiwania były duże czy bardzo duże - także generowane przez nas - ale negocjacje mają to do siebie, że tutaj nie ma jakiegoś krakowskiego targu, tylko są racjonalne działania, przemyślane działania, które mają nas doprowadzić do sukcesu - podkreślił Broniarz.
"Próba doprawienia nam takiej politycznej 'gęby'"
Sławomir Broniarz komentował również słowa wicemarszałka Senatu Adama Bielana.
- To jest dla każdego czytelne, kto nie ma jakiegoś politycznego nakazu dyskredytowania mnie, Związku [Nauczycielstwa Polskiego - przyp. red.] czy całej działalności. Staramy się mówić o tym proteście w kontekście absolutnie braku jakiejkolwiek zależności od partii i innych czynników politycznych - podkreślił szef ZNP.
Jak mówił, "wiemy, jaka jest sytuacja, wiemy, o co możemy być oskarżani".
- Jak pan Bielan stoi przy kiosku Platformy Obywatelskiej i obserwuje, kto do niego wchodzi, ma do tego pełne prawo. Mnie nie widział tam przez wiele, wiele miesięcy - podkreślił Broniarz.
Dodał, że planowany protest "to jest suwerenna decyzja Zarządu Głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego".
- Skoro ten protest nie jest tylko protestem nauczycieli ZNP, to rozumiem, że kierownictwo Solidarności uzgadnia to też ze Schetyną - odpowiedział.
Wskazywał też, że "nie ma pretensji, że Piotr Duda [przewodniczący NSZZ "Solidarność" - przyp. red.] jeździ do siedziby PiS-u na Nowogrodzką, nie ma pretensji o spotkania kierownictwa Solidarności z panią minister Anną Zalewską, bo to są jakby działania, które mogą ewentualnie Solidarność przybliżyć do sukcesu".
- Zarzucanie nam, że my konsultujemy to z kimkolwiek, jest po pierwsze nieprawdą. Po drugie, to jest próba doprawienia nam takiej politycznej "gęby" - oświadczył szef ZNP.
Autor: akr//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: DDTVN