- Ten zawodnik zdefraudował ponad milion złotych z publicznej kasy - powiedział w "Faktach po Faktach" Szymon Ziółkowski. Sportowiec wspólnie z Michałem Rynkowskim z Komisji do Zwalczania Dopingu komentował wykrycie u polskiego sztangisty Tomasza Zielińskiego zabronionego środka - nandrolonu.
Ziółkowski stwierdził, że po aferze wokół Zielińskiego na igrzyskach w Rio trzeba zastanowić się nie tylko nad Polskim Związkiem Podnoszenia Ciężarów, ale nad całym polskim sportem.
- Aktualnie na świecie jest prowadzona wielka walka z dopingiem. Rosja jest na świeczniku, a my stoimy teraz ramię w ramię z Rosją - mówił były młociarz.
Zwrócił też uwagę na to, że przygotowanie zawodnika do startu w igrzyskach olimpijskich z budżetu państwa kosztuje "kosmiczne pieniądze".
- To jest niejednokrotnie grubo ponad milion złotych. I w tym momencie można jasno powiedzieć, że ten zawodnik zdefraudował ponad milion złotych z publicznej kasy - tłumaczył Ziółkowski. Stąd, jego zdaniem, sportowcy przyłapani na dopingu powinni być karani nie tylko dyskwalifikacją, ale także finansowo - tak, jak za oszustwo.
"Musimy być małymi farmaceutami"
Michał Rynkowski z Komisji do Zwalczania Dopingu przekonywał z kolei, że podczas badań Zielińskiego w Rio nie mogło dojść do pomyłki. - Zwłaszcza, że analiza próbki B potwierdziła wynik analizy próbki A - tłumaczył Rynkowski. Jak mówił, sztangista nie przedstawił żadnej wiarygodnej tezy, która uzasadniałaby obecność nandrolonu w jego ciele.
- Co prawda stwierdził w sposób bardzo ogólny, że możliwe, iż jakaś odżywka była zanieczyszczona, ale w mojej ocenie jest to scenariusz bardzo, bardzo mało prawdopodobny - powiedział Rynkowski.
Ziółkowskiego nie przekonują argumenty przyłapanego sztangisty, bo - jak mówi - członek kadry olimpijskiej nawet w aptece sam musi być "małym farmaceutą".
- Są momenty w okresie startowym, że nie możemy wziąć praktycznie nic. Nie możemy wziąć leków przeciwbólowych czy na kaszel, bo one wszystkie mają w sobie środki, które są niedozwolone - tłumaczył złoty medalista olimpijski z Sydney.
- Ale w żadnym z nich nie występują sterydy anaboliczne typu nandrolon - podkreślił.
"Nie spłynęły wyniki z laboratorium"
Rynkowski z Komisji do Zwalczania Dopingu odpowiedział też na argument Zielińskiego, że był on badany w Polsce przed wyjazdem do Rio trzy razy i wszystkie wyniki były negatywne, czyli w pobranych próbkach nie wykryto żadnych zakazanych substancji.
- One nie są negatywne w tym sensie, że jeszcze nie spłynęły wyniki z laboratorium - tłumaczył Rynkowski. Dodał, że wedle jego wiedzy Komisja otrzyma wspomniane rezultaty w środę rano i - jak wyjaśniał - wtedy będzie można powiedzieć, czy sztangista dopingował się jeszcze przed wylotem na igrzyska.
Autor: ts/tr / Źródło: tvn24