- Stres, nieodpowiedzialność i zwykła głupota - tak Tomasz Stockinger tłumaczył się "Faktowi" ze stłuczki, jaką zaliczył jadąc na podwójnym gazie. Przeprosił też wszystkich, którzy w wypadku ucierpieli.
- Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Dlatego chciałbym przeprosić wszystkich, którzy ucierpieli z powodu tego incydentu Ostatnio nie czuję się najlepiej, jestem mocno przepracowany. Dlatego zadziałały tu wszystkie elementy: stres, nieodpowiedzialność i zwykła głupota - mówi bulwarówce aktor.
Do hydraulika na podwójnym gazie
W czwartek rano Tomasz Stockinger wybrał się za miasto na spotkanie, jak tłumaczył "Faktowi", z hydraulikiem. Dzień wcześniej pił z dwoma przyjaciółmi i najwyraźniej nie były to skromne ilości, skoro alkomat pokazał 2,3 promila. Zanim jednak policjanci kazali aktorowi dmuchać w balonik, serialowy dr Lubicz doprowadził do stłuczki.
W podwarszawskim Żabieńcu Stockinger nie wyhamował w porę i wpakował się w tył jadącego przed nim forda. Auto z rozpędu uderzyło jeszcze w wyjeżdżającego na szosę seata. Kierowca forda trafiła do szpitala, lekarze założyli jej kołnierz ortopedyczny. Jazdę na podwójnym gazie znanego aktora przerwała w końcu policja. Straci prawo jazdy, grozi mu 2 lata więzienia.
"Jest mi niepomiernie wstyd"
Aktor na łamach bulwarówki przeprasza wszystkich, którzy ucierpieli z powodu tego incydentu. – Jest mi niepomiernie wstyd. Tym bardziej że przez lata pracowałem na swój wizerunek porządnego człowieka. Niech będzie to ostrzeżeniem dla innych kierowców. Nie warto ryzykować – zapewnia mądry po szkodzie dr Lubicz.
Źródło: "Fakt"
Źródło zdjęcia głównego: bezpieczny-przejazd.pl