Z faktu, że Eriki Steinbach nie będzie w radzie fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" nie ma poczucia zwycięstwa. Nie chce też piętnować jej za poglądy. Domaga się natomiast, by szefowa Związku Wypędzonych przestała "opowiadać głupstwa", że jest budowniczym mostów między naszymi krajami. Władysław Bartoszewski podsumowuje swoją wizytę w Berlinie i spór o miejsce dla Steinbach na politycznej mapie Niemiec.
Politycy koalicji rządzącej zgodnie podkreślają, że misja Władysława Bartoszewskiego, która miała na celu przekonanie kanclerz Niemiec Angeli Merkel do tego, by nie forsowała ona kandydatury Steinbach do rady fundacji, zakończyła się sukcesem. - Miałem rację kiedy poprosiłem prof. Bartoszewskiego, żeby stał się ministrem od spraw trudnych, delikatnych - cieszył się po decyzji naszych sąsiadów premier Donald Tusk.
Misja dobrze wykonana
Ale sam profesor Bartoszewski sukcesu rozmów z Niemcami nie chce przeceniać. - Nie mam poczucia zwycięstwa nad Eriką Steinbach. Mam poczucie uczciwego wykonania zadania. Ja przez ten rok nawet nie drzemałem, nie spałem, tylko prowadziłem dziesiątki rozmów, o których nie składałem relacji gazetom - mówił profesor w "Faktach po Faktach" w TVN24.
Tak się nadaje do pertraktacji z Polską, jak zdecydowany antysemita do pertraktacji z Jerozolimą Władysław Bartoszewski o Erice Steinbach
Doradca premiera przyznał, że Angela Merkel w każdym punkcie tego, co było treścią jej rozmów z Donaldem Tuskiem i Władysławem Bartoszewskim "dotrzymała słowa". Profesor nie wierzy też w lansowane przez niektórych niemieckich komentatorów politycznych tezy, jakoby ugięcie się Merkel w rozmowach ze stroną polską, zemściło się na jej partii w najbliższych wyborach. - Demonizujemy liczbę członków jakiegoś tam związku (Wypędzonych - red.), ale Niemcy są normalnym europejskim narodem myślącym pragmatycznie - oceniał.
"Niech ma odwagę"
O samej Erice Steinbach profesor Bartoszewski nie chce już mówić za wiele. - Zostawmy tę kobietę - prosił półżartem. Chwilę później dodał jednak: - Ona była konsekwentna w jednym: w krytykowaniu Polaków, w przypisywaniu im jakichś diabolicznych zamiarów jeszcze przed II Wojną Światową. (Steinbach) Tak się nadaje do pertraktacji z Polską, jak zdecydowany antysemita do pertraktacji z Jerozolimą. Nie mówię, że jest antysemitką. Mówię, że jest anty-Polką. Niech będzie miała odwagę powiedzieć - nie lubię Polaków, nie ufam Polakom - mówił były szef MSZ.
Profesor Bartoszewski przypomniał, że Erika Steinbach od bardzo dawna daje wyraz swoich antypolskich poglądów. - W archiwach tv i prasowych są jej dosłowne wypowiedzi, gdzie od lat mówiła bardzo ostro o Polsce - nawet w prasie rosyjskiej. Wolno jej. Tylko niech nie udaje, że jest budowniczką mostów. Niech nie opowiada głupstw - podkreślał.
O prezydencie ani słowa
Profesor Bartoszewski ostro ocenił też słowa szefowej Związku Wypędzonych, jakoby nie miała żalu o to, że nie znajdzie się w radzie fundacji (która będzie uczestniczyła w budowie Muzeum poświęconego wypędzeniom), bo "zostawia swoje dziecko". – Ona kłamie, że jej konspekt zwyciężył. "Widomy Znak", została idea budowy, którą ona zapoczątkowała – przekonywał gość "FpF".
Profesor Bartoszewski nie chciał komentować natomiast słów prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który o jego misji w Berlinie nie mówił już tak entuzjastycznie jak politycy PO. - Respektuję urząd prezydenta i dopóki Lech Kaczyński nim jest, nie będzie przeze mnie krytykowany – oświadczył doradca premiera "do spraw delikatnych". Dostało się natomiast jego bratu, prezesowi PiS. - Nie znam jego osiągnięć w zakresie budowy dobrych stosunków z Niemcami. (…) W2007 roku zastałem ruinę jeśli o nie chodzi – podkreślał.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24