Prokuratura nie ma żadnych podstaw, by postawić mi zarzuty - zapewniał poseł PO Stanisław Gawłowski, komentując podejrzenia śledczych wobec niego. Sekretarz generalny opozycyjnego ugrupowania zapewniał, że cała sprawa ma charakter "polityczny".
Prokuratura chce postawić sekretarzowi generalnemu Platformy Obywatelskiej zarzuty popełnienia pięciu przestępstw, w tym trzech o charakterze korupcyjnym. Chodzi o okres, kiedy Gawłowski pełnił funkcję wiceministra ochrony środowiska w rządach PO-PSL.
Sekretarz generalny PO zwołał w piątek konferencję prasową w Szczecinie, na której tłumaczył, że czuje się zobowiązany do przedstawienia szerokich wyjaśnień dotyczących "tych wszystkich rzeczy, które są w przestrzeni publicznej".
"Zeznania są oparte na zeznaniach działaczy PiS"
Zanim przystąpił do wyjaśnień, oświadczył, że zgadza się na upublicznianie swojego wizerunku.
- Nie wstydzę się ani swojego nazwiska, ani swojego wyglądu, więc jeżeli kiedykolwiek będzie taka potrzeba, a spodziewam się, że w wydaniu prokuratury PiS-owskiej taka potrzeba się może pojawić, proszę używać całego nazwiska i całego wizerunku - zwrócił się Gawłowski do dziennikarzy.
Przekonywał, że prokuratura "nie posiada ani jednego twardego dowodu" wobec jego osoby.
- Wszystko jest oparte o zeznania trzech działaczy. Wszyscy związani z PiS-em, wszyscy stojący pod zarzutami, a jeden z nich, już po zakończonym procesie, a przed odsiadką - przekonywał. - Wszyscy posiadający interes własny, żeby złagodzić im wyrok, bo wystarczy obciążyć posła opozycji, a tak właśnie to w tej chwili wygląda - powiedział polityk PO.
Gawłowski przedstawił dziennikarzom materiały, które - jak mówił, mają być "odpowiedzią na zarzuty, które są w przestrzeni publicznej".
"Proszę prokuraturę, żeby mnie wezwała"
Wśród nich znalazł się stenogram rozmowy byłego dyrektora Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Mieczysława O. i byłego zastępcy dyrektora IMGiW Łukasza L. z 2013 roku. Jednym z zarzutów, które chce postawić prokuratura, jest przyjęcie przez Gawłowskiego jako łapówki zegarków od obu mężczyzn.
- Te osoby rozmawiają o mnie. Szukają sposobu, jak ukryć się przede mną (...) Obaj rozmawiają o tym, jak należy się schować, jak przeczekać do czasów przyjścia rządu PiS, że z PiS-em mają już wszystko poukładane - powiedział Gawłowski.
Sekretarz generalny PO stwierdził ponadto, że działanie prokuratury "odbywa się na zamówienie polityczne". Jak ocenił, prokuratura w formułowaniu zarzutów "wykazała się niechlujstwem".
- Chciałbym uprzejmie poprosić prokuraturę, żeby mnie wezwała. Ja się stawię, nieważne - w niedzielę, wtorek, za tydzień, kiedy prokuratorzy znajdą czas, ja jestem do dyspozycji - oświadczył Gawłowski.
Zdaniem posła "prokuratura nie ma żadnych podstaw, by postawić mu zarzuty".
- Ale jeżeli jest dyspozycja polityczna, PiS-owska, to te zarzuty zostaną mi postawione, co do tego nie mam też najmniejszych wątpliwości" - powiedział. Jak mówił, liczy na to, iż sprawa szybko trafi do sądu, ponieważ - jego zdaniem - "tak przygotowane dokumenty spowodują wielką katastrofę prokuratury przed sądem".
Posłowie zdecydują o zgodzie na zatrzymanie
Komisja regulaminowa, spraw poselskich i immunitetowych stwierdziła w środę formalną poprawność oświadczenia posła i sekretarza generalnego Platformy Stanisława Gawłowskiego (PO) o zrzeczeniu się immunitetu w związku z postępowaniem, które toczy się w jego sprawie w prokuraturze.
Komisja podjęła jednocześnie decyzję, że na kolejnym posiedzeniu rozpatrzy wniosek prokuratury dotyczący zgody Sejmu na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie Gawłowskiego.
W grudniu 2017 roku rzeczniczka Prokuratury Krajowej prok. Ewa Bialik mówiła, że "obszerny i skrupulatnie zgromadzony materiał dowodowy wskazuje na to, że w związku z pełnioną funkcją (Gawłowski) przyjął jako łapówki co najmniej 175 tysięcy złotych w gotówce, a także dwa zegarki marki Tag Heuer o łącznej wartości prawie 26 tysięcy złotych".
Zarzuty, które prokuratura zamierza ogłosić posłowi, dotyczą również nakłaniania do wręczenia łapówki w wysokości co najmniej 200 tysięcy złotych oraz ujawnienia informacji niejawnej i plagiatu pracy doktorskiej.
Pod koniec stycznia mecenas Roman Giertych, który jest obrońcą Gawłowskiego, ocenił, że jego analiza wniosku prokuratury o zgodę na pociągnięcie Gawłowskiego do odpowiedzialności karnej i zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztu wskazuje, że prokuratura "nie posiada żadnych twardych dowodów dotyczących winy posła Gawłowskiego".
Autor: PTD//now / Źródło: PAP