Sprzedani wraz z kamienicą lokatorzy chcą interwencji prokuratury. Twierdzą, że nie zostali powiadomieni o sprzedaży budynku, a cena, za którą sprzedano kamienicę, jest dziwnie niska. Twierdzą też, że gdyby wiedzieli o zamiarze sprzedaży, to sami stanęliby do przetargu.
Mieszkańcy kamienicy leżącej przy ulicy Nocznickiego w Szczecinie nie kryją rozżalenia. Jak twierdzą, nikt - w tym urząd miasta - nie powiadomił ich, że kamienica, w której mieszkają od kilkudziesięciu lat, pójdzie pod młotek. - Zostaliśmy sprzedani przez syndyka stoczni w zeszłym tygodniu. Bez żadnych informacji - mówi mieszkanka kamienicy. - My praktycznie jesteśmy niewolnikami. Kupiono nas z mieszkaniami - dodaje inny z lokatorów.
Przy okazji sprzedaży kamienicy wyszło na jaw, że od 1993 r. należała ona do majątku szczecińskiej stoczni. Dla mieszkańców była to zaskakująca wiadomość. Tym bardziej, że przez cały czas opłaty za czynsz trafiały do urzędu miasta. A ten - jak mówią mieszkańcy - zwodził ich, gdy pytali o wykup mieszkań.
Chcą unieważnienia przetargu
Mieszkańcy zapowiadają, że teraz nie będą czekać, aż nowy właściciel wyrzuci ich na bruk. Na znak protestu oflagowali kamienicę. Chcą, by przetarg unieważniono, a sprawą zajęła się prokuratura. - Kamienica poszła za 750 tysięcy złotych. To jest 20 mieszkań plus działka na której stoi kamienica (znajduje się w centrum miasta) - mówi Joanna Rutkowska, wnuczka lokatorki kamienicy. Jak dodaje, kwota 750 tysięcy złotych za kamienicę położoną na takim terenie, jest "żenująca".
Mieszkańcy chcą też wiedzieć, dlaczego nikt ich nie powiadomił, że kamienica zostanie sprzedana. Jak mówią, gdyby o tym wiedzieli, to zawiązaliby wspólnotę mieszkaniową i mogliby stanąć do przetargu. Lokatorzy nie mogą też zrozumieć, dlaczego syndyk obniżył cenę kamienicy (z dwóch milionów złotych do 650 tysięcy). - Były dwie oferty: gminy oraz inwestora prywatnego - tłumaczy Beniamin Chochulski, wiceprezydent Szczecina. Jak dodaje, inwestor prywatny złożył ofertę wyższą od tej wynikającej z oceny rzeczoznawcy majątkowego. - Mówiąc krótko, gmina nie może dawać wyższej wartości w przetargu niż wynikałoby z oceny rzeczoznawcy - mówi wiceprezydent.
"Będzie duży problem przy zbyt małej cenie"
Gmina twierdzi, że na wykupienie kamienicy miała tylko 650 tysięcy i ani grosza więcej. Prywatny inwestor zaoferował natomiast 750 tysięcy złotych. Krzysztofa Drzewieniecka, syndyk masy upadłościowej Porta Holding S.A. mówi, że rozmawiała z władzami Szczecina na temat tego przetargu. - Będzie duży problem przy zbyt małej cenie - przywołuje treść tamtej rozmowy Drzewieniecka. Jak dodaje, dostała potem od władz pismo, w którym było jasno napisane, że miasto nie może dać więcej, niż 650 tysięcy zł.
Nowy właściciel kamienicy, szczeciński biznesmen, nie chce rozmawiać o zakupie budynku.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24