Policja nie potwierdza, że listy pożegnalne, pozostawione przez Katarzynę W. były napisane przez nią i sprawdza czy nie doszło do przestępstwa. - Wszystko zostanie dokładnie zbadane - zapewnił w Poranku TVN24 rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski.
Katarzyna W. tuż przed swoim zniknięciem zostawiła dwa listy pożegnalne. W jednym z nich napisała: "Bartek kocham Cię, mój miły. Nie chcę Ci robić problemów. Ale nie mogę patrzeć, jak przy mnie umierasz każdego dnia. Nie szukaj mnie proszę. Jakoś sobie poradzę. Powiedziałam, co mogłam, ale bez mediów i tego szumu, który się wokół mojej osoby zrobił."
Sokołowski zaznaczył, że dopiero po badaniu pisma okaże się, czy listy były pisane przez Katarzynę, czy być może sporządził je ktoś inny - kto mógł mieć związek ze zniknięciem kobiety.
Zgłoszenie zaginięcia zobowiązuje policję
Jeżeli by się okazało, że to (listy Katarzyny W.-red.) faktycznie mają związek z przestępstwem, to wtedy byłyby kolejne zarzuty (wobec policji), że czegoś nie wykonano. Mariusz Sokołowski, rzecznik KGP
Jak przypomniał rzecznik KGP, mimo że odnaleziona w środę po południu 22-latka ma postawione zarzuty, m.in. nieumyślnego spowodowania śmierci córki, wciąż pozostaje osobą wolną i "nie ma wobec niej zastosowanego ani tymczasowego aresztowania, ani dozoru policyjnego". - W tej chwili musi się jedynie stawiać na wezwanie prokuratury na przesłuchania, także taka inwigilacja (ze strony policji) byłaby tu działaniem bezpodstawnym - powiedział Sokołowski.
Zapytany, dlaczego w takim razie policja rozpoczęła wczoraj poszukiwania policjant zwrócił uwagę, że "jeśli zostaje zgłoszone zaginięcie, to w każdym takim przypadku policja ma obowiązek je prowadzić". - W pierwszym momencie zgłoszenia nigdy nie jesteśmy pewni, z czym mamy do czynienia. Trzeba ustalić, czy coś się z daną osobą dzieje, czy też nie - stwierdził.
W środę rzecznik KGP wyjaśniał, że policja wyróżnia dwie kategorie osób zaginionych, zależnie od okoliczności zaginięcia i rodzaju wykonywanych czynności poszukiwawczych. Do pierwszej grupy zalicza się m.in. niepełnoletnie osoby chore, niepełnosprawne bądź takie, w których przypadku podejrzewa się możliwość popełnienia przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu lub wolności (także przeciwko sobie). Do tej kategorii zaklasyfikowano również Katarzynę W., której dane wpisano do bazy osób zaginionych. - Następnie w takich sytuacjach sprawdzamy podstawowe tropy - wytłumaczył Sokołowski. Jak dodał, policja w przeciągu 48 godzin od zgłoszenia odnajduje 90 proc. takich osób. Takich przypadków w ciągu roku jest średnio kilkanaście tysięcy.
Jak zapewnił policjant, "póki nie są pewni, że zaginionej osobie nic nie grozi, muszą wykonać wiele czynności", tak było w przypadku zniknięcia Katarzyny W.
Zwrócił jednak uwagę, że poszukiwań takich osób nie prowadzi się, gdy policja "według własnych ustaleń" jest pewna, że nie doszło do zaginięcia, a osoba przebywa w innym miejscu. - Czyli teraz, gdyby ktoś zgłosił zaginięcie Katarzyny W., a my wiemy, gdzie ona jest, kontaktujemy się z nią czy faktycznie nastąpiło zaginięcie. Jeśli nie, nie prowadzimy dalszych poszukiwań - zaznaczył Sokołowski.
Matka Madzi nie zdradza, gdzie jest
W środę wieczorem Katarzyna W. złożyła na policji oświadczenie o swoim aktualnym miejscu pobytu. Nie chciała jednak, aby podawano gdzie mieszka. Sokołowski potwierdził, że "osoby jak Katarzyna W., które chcą się odciąć od przeszłości", bardzo często nie życzą sobie, aby informować bliskich, gdzie się znajdują. - To jest kwestia ich prywatnej woli do wolności - podkreślił.
Wyszła z domu
Katarzyna W. była poszukiwana od środowego poranka. Jak informowała policja, 22-letnia kobieta wyszła z mieszkania przy ulicy Piotrkowskiej w Łodzi 4 kwietnia 2012 r. pomiędzy godziną 5.00 a 9.00. W domu zostawiła listy pożegnalne. Ostatnio mieszkała w Łodzi przy ulicy Piotrkowskiej, zameldowana była w Sosnowcu. Zaginięcie zgłosił jej mąż. Zdaniem Krzysztofa Rutkowskiego ktoś kobiecie pomagał w zniknięciu. Kobietę odnaleziono ok. godz. 17 niedaleko ogródków działkowych w centrum Sosnowca, w towarzystwie matki i ok. 20-letniego mężczyzny.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24