Policjanci zatrzymali drugiego z napastników na proboszcza w Bedoniu Przykościelnym pod Łodzią. W chwili zatrzymania bandyta miał w ręce gazetę z informacją o zatrzymaniu wspólnika. Nie zdążył jej przeczytać.
We wtorek po krótkiej obserwacji „kryminalni” namierzyli 47-letniego podejrzanego, kiedy szedł ulicą Okrzei w Łodzi. Był zupełnie zaskoczony. W ręce trzymał gazetę, w której znajdowała się informacja o zatrzymaniu jego wspólnika ale... nie zdążył jeszcze przeczytać tej strony.
Pobili proboszcza
Do napadu w Bedoniu Przykościelnym doszło 10 lipca. Dwóch mężczyzn weszło do kancelarii parafialnej w chwili, gdy ksiądz załatwiał formalności z parafianką. Jeden z napastników uderzył kilkakrotnie kapłana w głowę i skrępował mu ręce. Drugi obezwładnił kobietę. Bandyci zrabowali pieniądze, telewizor i telefon komórkowy. Pobity ksiądz trafił do łódzkiego szpitala. Za napad z użyciem niebezpiecznego narzędzia grozi do 15 lat więzienia.
Zmiękł, gdy zobaczył zdjęcia
Początkowo Włodzimierz M. szedł w zaparte nie wierząc policjantom, że jego kompan jest już w areszcie. Po przeczytaniu artykułu, ze zdjęciem prowadzonego przez policjantów kumpla, przyznał się do napadu. W środę usłyszy zarzuty, podobnie jak wcześniej schwytany wspólnik rozboju - Włodzimierz M. ps. "Czarny". "Czarny" w styczniu opuścił zakład karny gdzie spędził blisko 10 lat.
Wpadali po kolei
Pierwszego bandytę policja schwytała w niedzielę. W tej samej sprawie policja zatrzymała także małżeństwo z Łodzi, które pomagało sprawcom napaści. Przewozili skradzione rzeczy i odpowiedzą przed sądem za pomoc w napadzie. Po zatrzymaniu złożyli wyjaśnienia i zostali zwolnieni do domu. Zastosowano wobec nich dozór policyjny.
Źródło: tvn24.pl, policja Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/policja Łódź