- Według mojej obecnej wiedzy sprawa Amber Gold została zlekceważona przez Prokuraturę Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz – przyznała we wtorek przed komisją śledczą przesłuchiwana prokurator Hanna Borkowska. Komisja we wtorek przesłuchuje również byłego prokuratora gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej Ireneusza Tomaszewskiego.
We wtorek komisja śledcza przesłuchała prokurator Hannę Borkowską, która w prokuraturze okręgowej sprawowała nadzór nad prokuraturą rejonową z Wrzeszcza.
Podczas przesłuchania Jarosław Krajewski (PiS) spytał Borkowską, czy ma wrażenie, że sprawa Amber Gold na jakimkolwiek etapie została zlekceważona przez Prokuraturę Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz, która prowadziła to postępowanie od końca 2009 r. do czerwca 2012 r.
- Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, dlatego że to jest naprawdę znaczny przedział czasowy. Teraz posiadam znacznie głębszą wiedzę o tej sprawie niż miałam ją wtedy. Dysponując tą wiedzą, którą mam dzisiaj, mogę powiedzieć, że tak – powiedziała Borkowska.
Nadzór nad prokuraturą
Jak podał przed komisją śledczą były szef gdańskiej prokuratury okręgowej prok. Dariusz Różycki, prok. Borkowska sprawowała nadzór nad Prokuraturą Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz, która prowadziła sprawę Amber Gold po złożeniu zawiadomienia przez Komisję Nadzoru Finansowego.
Joanna Kopcińska (PiS) pytała prok. Borkowską, czy jej nadzór nad tą prokuraturą obejmował sprawę Amber Gold, oraz z czyjej inicjatywy sprawa ta została objęta jej nadzorem.
- Dowiedziałam się o tej sprawie pod koniec grudnia 2011 r., po świętach Bożego Narodzenia (...). Gdy przyszłam po urlopie do pracy, otrzymałam polecenie pozyskania akt sprawy z prokuratury Gdańsk-Wrzeszcz - mówiła Borkowska.
Analiza akt Amber Gold
Szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) dopytywała, kto nakazał jej analizę akt Amber Gold.
- Wydaje mi się, że bezpośrednio pozyskać te akta kazała mi naczelnik wydziału Małgorzata Syguła - odparła Borkowska.
Kopcińska dopytywała natomiast, kto polecił jej objąć tę sprawę nadzorem. - Nikt. Nie było polecenia objęcia tej sprawy nadzorem - powiedziała prok. Borkowska.
Różycki pytany, czy powinien wydać na piśmie polecenie objęcia sprawy nadzorem, odpowiedział, że uważa, iż powinien to zrobić na piśmie. Dodał, że w tej sprawie - postępowania dot. Amber Gold prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz - nie pamięta, ale wydaje mu się, że wydał polecenie ustne, bo "nie ma jego zapisu o objęciu sprawy nadzorem". Z kolei na pytanie, kogo wyznaczył do nadzoru, odpowiedział, że nie pamięta. Następnie stwierdził, że wydaje mu się, iż prok. Borkowską, bo ona nadzorowała prokuraturę rejonową we Wrzeszczu.
Borkowska pytana o słowa b. szefa gdańskiej prokuratury okręgowej prok. Dariusza Różyckiego powtórzyła, że według niej nie wydawał on jej ustnego polecenia objęcia nadzorem sprawy Amber Gold.
- Nigdy nie spotkałam się z sytuacją ustnego wydania polecenia objęcia nadzorem - powiedziała Borkowska, odpowiadając na pytanie posła Jarosława Krajewskiego (PiS). Dodała, że zawsze takie polecenie wydaje się na piśmie. Dopytywana, czy w takim razie Różycki kłamał, nie potrafiła odpowiedzieć.
Zawieszone postępowanie
Pod koniec listopada 2011 r. do Prokuratury Generalnej trafiło pismo szefa Komisji Nadzoru Finansowego z krytycznymi uwagami pod adresem postępowania Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz ws. Amber Gold. Chodziło m.in. o to, że na początku 2011 r. postępowanie to zostało zawieszone ze względu na przedłużające się przygotowanie opinii przez biegłego. Za pośrednictwem gdańskiej prokuratury apelacyjnej trafiło ono pod koniec 2011 r. do gdańskiej prokuratury okręgowej.
Świadek tłumaczyła, że po wpłynięciu do niej akt sprawy Amber Gold zapoznała się z nimi i w związku z treścią znajdującego się w nich pisma przewodniczącego KNF, przygotowała odpowiedź, która została podpisana przez ówczesnego prokuratora okręgowego w Gdańsku Dariusza Różyckiego i wysłana do KNF 5 stycznia 2012 r.
Z informacji przekazywanych już wcześniej na posiedzeniach komisji śledczej wynika, że w odpowiedzi do KNF było przyznanie, że zawieszenie postępowania ws. Amber Gold przez prokuraturę rejonową było niezasadne oraz że pismo w tej sprawie i konieczności podjęcia zawieszonego postępowania zostało skierowane do prokuratury rejonowej we Wrzeszczu.
Co działo się przez miesiąc?
Prok. Borkowska powiedziała też, że 15 lutego 2012 r. wystąpiła do prokuratury Gdańsk-Wrzeszcz o podjęcie zawieszonego postępowania w sprawie Amber Gold. Kopcińska pytała ją w związku z tym, "co się zatem działo przez ten miesiąc" od 5 stycznia do 15 lutego.
- Nie potrafię tego wytłumaczyć - odparła Borkowska. Dodała, że pismo do prokuratury rejonowej przekazała 15 lutego za pośrednictwem "któregoś z kierowców prokuratury rejonowej w Gdańsku".
- Ile razy w pani życiu wydarzyło się przekazanie tego typu akt bezpośrednio kierowcy? – pytał z kolei Krzysztof Brejza. - 28 lat pracuję i nie potrafię powiedzieć, czy to było dwa, pięć czy 15 razy. To jest po prostu za długi czas mojej pracy – odpowiedziała prokurator.
- Jaki jest zwyczaj postępowania w pani prokuraturze z pismami? Czy prowadzicie państwo rejestr tych pism? Czy każdy może dysponować pismami, aktami w dowolny sposób? Czy ma pani potwierdzenie kiedy pismo dotarło do adresata? - dopytywała Kopcińska. - Nie mam takiego potwierdzenia (...). Gdybym wiedziała to co wiem dzisiaj, to bym sobie odnotowała dzień po dniu, godzina po godzinie wszystko. Gdybym wiedziała czym to zaskutkuje - stwierdziła Borkowska.
"Sformułowanie jest mocno nieszczęśliwe"
Poseł Jarosław Krajewski (PiS) pytał o to, że w piśmie z 5 stycznia 2012 r. była mowa o skierowaniu już do prokuratury rejonowej pisma ws. konieczności wznowienia postępowania, a takie pismo dotarło do Wrzeszcza dopiero w kwietniu 2012 r.
- Czy miała pani świadomość, że jest to nieprawdziwa informacja? – pytał poseł, zwracając uwagę, że w piśmie z 5 stycznia napisano m.in., że "okoliczności sprawy skutkowały skierowaniem" do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz pisma wskazującego na potrzebę odwieszenia postępowania.
- To jest jedno z wielu zdań. To sformułowanie jest mocno nieszczęśliwe, dlatego że powinno było brzmieć: "skutkowało będzie" – przyznała Borkowska. Dodała, że nie przygotowywała projektu pisma z poleceniem wznowieniem postępowania.
Krajewski pytał też Borkowską, dlaczego wprowadziła w błąd swego ówczesnego szefa, prok. Różyckiego. - Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie – odpowiedziała.
Z kolei na pytanie Krajewskiego, czy ma świadomość, czy jej przełożony przesyłając przygotowane przez nią pismo wprowadził w błąd KNF oraz prokuraturę apelacyjną i generalną, Borkowska odpowiedziała, że "czytając to pismo, można wyciągnąć taki wniosek". Dopytywana zaznaczyła, że nie ujęłaby tego w ten sposób, że uczyniła to świadomie.
Krajewski ocenił, że możemy mówić o podaniu informacji nieprawdziwej. Borkowska zaznaczyła, że informacji mylącej. Zdaniem Krajewskiego była to kluczowa informacja dla prokuratury, bowiem postępowanie ws. Amber Gold - wznowione ostatecznie w kwietniu 2012 r. - można było wznowić trzy miesiące wcześniej. Dodał, że od stycznia do marca 2012 r. do firmy wpłynęło 160 mln zł "od nieświadomych zagrożenia klientów".
Antydatowane pismo?
O pismo datowane 15 lutego 2012 r. ws. wznowienia postępowania pytał również Krzysztof Brejza (PO). Przytoczył przy tym wypowiedź prok. Mirosława Andryskowskiego z postępowania dyscyplinarnego Borkowskiej, które miało miejsce w 2014 r. Prokurator mówił wówczas, że o ile pamięta, podpisał to pismo piórem, zaś data została wpisana "innym środkiem kryjącym".
- Nie mogę wykluczyć, że podpisałem pismo, na którym nie było daty. Mogło być też tak, że podpisałem pismo, nie wstawiając daty, choć z reguły ją wstawiałem, a potem ktoś inny tę datę uzupełnił. (...) Raczej wykluczam taką sytuację, abym podpisał pismo z kwietnia z datą z lutego – cytował Andryskowskiego Brejza.
- Spytam wprost: czy pani antydatowała to pismo – zapytał Brejza. - Odmawiam odpowiedzi na to pytanie – odpowiedziała Borkowska.
Brejza powiedział, że w aktach jest notatka z 27 września 2012 r., z której wynika, że pismo z 15 lutego 2012 r. nie zostało zarejestrowane w wykazie pism wysyłanych z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Pracownice biura podawczego prokuratury okręgowej oświadczyły także, że między 5 stycznia (data odpowiedzi gdańskiej prokuratury okręgowej na pismo KNF) a 4 kwietnia 2012 r. (data powrotu akt do prokuratury we Wrzeszczu) nie odnaleziono ani wpłynięcia akt sprawy Amber Gold z prokuratury rejonowej, ani ich wysłania z powrotem.
"Oceniać należy prokuratorów, a nie prokuraturę jako całość"
Poseł Witold Zembaczyński (Nowoczesna) spytał, czy Borkowska nadal, tak jak w podczas postępowania dyscyplinarnego, pozytywnie ocenia pracę gdańskiej prokuratury.
- Tę sprawę (Amber Gold - red.) w swoim czasie ocenili już wszyscy. Oceniły media, ocenił ówczesny prokurator generalny stając przed Sejmem i składając sprawozdanie. Nie uważam, żeby można było na podstawie tego jednego postępowania, być może przeprowadzonego nieprawidłowo (...), w którym mamy bardzo dużą liczbę osób pokrzywdzonych, można było formułować wnioski natury ogólnej - powiedziała Borkowska.
Hanna Borkowska stwierdziła, że oceniać należy prokuratorów występujących przed komisją śledczą, a nie prokuraturę jako całość. Dodała, że krzywdzące są stwierdzenia, że prokuratura w Gdańsku "jest niepotrzebna, nie wiadomo po co jest", stwierdzając, że padały takie sformułowania.
- Uważam, że jest to opinia bardzo krzywdząca dla moich kolegów. W prokuraturze w okręgu gdańskim pracują naprawdę świetni prokuratorzy - odpowiedziała Borkowska. Dodała jednocześnie, że należy oceniać prokuratorów występujących przed komisją śledczą, a nie "prokuraturę jako całość".
Przesłuchanie prok. Ireneusza Tomaszewskiego
We wtorek po godz. 15 sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold rozpoczęła przesłuchanie byłego prokuratora gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej Ireneusza Tomaszewskiego.
Podczas przesłuchania poseł Witold Zembaczyński (Nowoczesna) pytał Tomaszewskiego, czy nie poczuwa się do współodpowiedzialności za szereg zaniedbań w sprawie Amber Gold. - W sensie takim, że szef odpowiada za wszystko, tak – odpowiedział Tomaszewski.
- Poczuwam się, bo byłem przełożonym wszystkich tych prokuratorów i uważam, że ponoszę jakąś odpowiedzialność. Być może powinienem trafić wcześniej na tę sprawę, być może powinienem podjąć inne kroki, ale tego nie jestem w stanie powiedzieć. Na pewno nie czuję się odpowiedzialny w jakimś sensie moralnym za tę sprawę, że ponoszę osobistą odpowiedzialność, ale w sensie bycia przełożonym - tak. Nie neguję tego – powiedział.
Ze sprawą Amber Gold zetknąłem się w końcu 2011 r. lub na początku 2012 r. - powiedział. Podkreślił, że etap, który nadzorował, zakończył się postawieniem zarzutów szefom Amber Gold.
Zaznaczył, że gdańska prokuratura okręgowa prowadziła sprawę Amber Gold "do pewnego momentu". - Tym momentem był mój wniosek, który przekazałem do prokuratury generalnej, do prokuratora generalnego z prośbą o przekazanie tej sprawy. Jakie były dalsze efekty tego postępowania, nie wiem - mówił świadek.
Poseł dopytywał, czy dwukrotne umarzanie tej sprawy "było czymś częstym w działalności gdańskiej prokuratury rejonowej".
- W tej sprawie, jak pamiętam, (postępowanie - red.) umorzono tylko dwa razy - odparł Tomaszewski. Dodał, że w prokuraturach w Polsce umarzanych jest wiele postępowań "z uwagi na różne powody". Wskazał tu m.in. na niewykrycie sprawców, brak cech przestępstwa, czy brak dowodów na zaistnienie przestępstwa.
Autor: KB/tr,ja / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24