W poniedziałek o godzinie 15.00 odbędzie się publiczne spotkanie powołanej przez ministerstwo obrony narodowej podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej w Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie. Spotkanie zapowiadał w czwartkowym oświadczeniu przewodniczący podkomisji, dr Wacław Berczyński.
W krótkim oświadczeniu dla mediów Berczyński informował, że 10 kwietnia odbędzie się publiczne spotkanie podkomisji powołanej przez MON.
"Samolot zaczął rozpadać się w powietrzu"
Jak można przeczytać na stronie internetowej ministerstwa, spotkanie odbędzie się o godzinie 15.00 w Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie.
Berczyński przypominał o spotkaniu w poniedziałek w telewizji publicznej. Stwierdził również, że jego zdaniem "brzoza nie miała żadnego wpływu na katastrofę".
- Samolot zaczął rozpadać się w powietrzu i zaczął gubić części, które spadały na ziemię znacznie przed tak zwaną brzozą. (…) Brzoza nie miała żadnego wpływu na katastrofę. (…) Było tłumaczenie, że samolot uderzył skrzydłem o brzozę, stracił kawałek skrzydła, obrócił się upside down i to była przyczyna katastrofy, ale to nie jest prawda - powiedział.
Słowa te skomentował doktor inżynier Maciej Lasek, który pracował w komisji Jerzego Millera. - To nie jest nic nowego jako opinia prezentowana przez tę grupę. Panowie nigdy nie byli na miejscu żadnego wypadku lotniczego, a w Smoleńsku również nie byli. Nie zgrali swoich kopii zapisów z rejestratorów lotu, nie mają doświadczenia w badaniu wypadku lotniczego, w związku z czym trudno ich winić za to, że nie są w stanie wyciągnąć właściwych wniosków - powiedział.
- Zarówno członkowie komisji Millera, jak i biegli prokuratury doszli do tych samych wniosków, że przyczyną tej katastrofy była seria błędów - zarówno po polskiej stronie, jak i po rosyjskiej, w wyniku czego samolot zderzył się z brzozą, odpadł fragment lewego skrzydła, a następnie zderzył się z ziemią - stwierdził Lasek.
Ustalenia podkomisji
Szef MON Antoni Macierewicz przed miesiącem w wywiadzie dla PAP zapowiedział, że podkomisja wkrótce przedstawi swoje dotychczasowe ustalenia. Mówił wtedy, że analizy i dowody zebrane przez podkomisję to "uzupełnienie, rozszerzenie i pogłębienie materiału dowodowego", który od 10 kwietnia 2010 r. był zbierany przez naukowców z konferencji smoleńskich, ekspertów zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej (Macierewicz kierował nim w latach 2010-15) i badaczy zagranicznych.
Zdaniem szefa MON wiele danych było ukrywanych przez poprzednią komisję, która katastrofę smoleńską badała w latach 2010-11 pod przewodnictwem ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera.
Jak mówił Macierewicz, to nie są tylko nowe dowody, lecz w większości jest to podsumowanie materiału, "który był znany, lecz który nie był eksponowany bądź był ukrywany, bądź minimalizowany, ale oczywiście są też istotne elementy zupełnie nowe". Dodał, że jest to wynik analiz i przeprowadzonych eksperymentów, chociaż nie podał wówczas przykładów.
Szef MON powołał podkomisję na początku lutego 2016 r. W marcu rozpoczęła ona pracę. Jedyna do tej pory konferencja prasowa podkomisji (bez możliwości zadawania pytań) odbyła się w połowie października 2016 r. Kilka dni później jej członkowie zaprezentowali dotychczasowe ustalenia na posiedzeniu sejmowej komisji obrony.
Autor: mart/sk/jb / Źródło: TVN 24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN