Po dwóch dniach walki z żywiołem straż pożarna uznaje sytuację za opanowaną. Dogaszane są jeszcze płomienie w centrum handlowym w M1 w Zabrzu, ale właściciel już przygotowuje ocaloną część obiektu do szybkiego otwarcia.
- Akcja trwa do teraz, choć oczywiście działamy teraz mniejszymi siłami. Dogaszamy płomienie - mówił Kamil Kwosek ze straży pożarnej w Zabrzu. Kwosek dodał również, że działa ekipa policyjna i biegły sądowy. Straż pożarna rozpoczęła też czynności, które mają na celu ustalenie przyczyn pożaru.
Z kolei szefowa zabrzańksiej prokuratury Alina Skoczyńska poinformowała, że trwają oględziny procesowe centrum handlowego. - Jest tez wszczęte śledztwo i wszystko to będzie służyło do ustalenia jaka była przyczyna pożaru - powiedziała prokurator.
Wcześniej rzecznik grupy Metro, która jest właścicielem zabrzańskiego M1, poinformował, że w sobotę - prócz policji i prokuratury - na miejscu pracują specjaliści grupy, którzy przygotowują ocaloną część obiektu do szybkiego wznowienia działalności.
20 proc. centrum spłonęło
W pożarze, który wybuchł w nocy z 25 na 26 grudnia, spłonęło blisko 20 proc. powierzchni centrum handlowego tj. 10-12 tys. metrów kwadratowych. Całkowicie spłonęły dwa z 90 tamtejszych sklepów - Praktiker i Jysk. Dziewięć kolejnych zostało zadymionych, niektóre z nich - częściowo zalane. Podczas trwającej przeszło dobę akcji z pożarem walczyło ponad 40 jednostek straży pożarnej, łącznie ok. 200 strażaków. W pożarze nikt nie ucierpiał.
Jak na razie nie wiadomo co było przyczyną pożaru - policja próbuje to ustalić.
Zabrzańskie centrum handlowe M1 otwarto w 1999 r. Zajmuje powierzchnię 54 tys. m kw., do najmu przeznaczono ponad 38 tys. m kw. Wewnątrz wydzielono ok. 90
lokali, w tym trzy wielkopowierzchniowe - zajmowane przez hipermarket, sklep z elektroniką oraz sklep z materiałami budowlanymi i wyposażeniem wnętrz.
Źródło: TVN24, PAP