Szef Polsatu Zygmunt Solorz wygrał proces z "Naszym Dziennikiem", który napisał że "chętnie współpracował" on z tajnymi służbami PRL-u a potem był współpracownikiem WSI. Gazeta ma przeprosić biznesmena i wpłacić 50 tys. zł na Fundację Polsatu.
Sąd Okręgowy Warszawa-Praga uwzględnił tym samym pozew Solorza, ale adwokat gazety mec. Krystyna Kosińska już zapowiedziała apelację.
W 2006 roku "Nasz Dziennik" napisał, że w latach 80. Solorz dostawał wsparcie służ PRL w działalności gospodarczej.
Uzasadniając wyrok sędzia Justyna Pyźlak powiedziała, że nie ma dowodów na podjęcie współpracy i czerpanie z niej przez szefa Polsatu korzyści majątkowej. - Wiele osób podpisało takie zobowiązania, a potem nie wykonywało zlecanych zadań - powiedziała Pyźlak. Sędzia zwróciła też uwagę na konieczność zachowania przez media szczególnej ostrożności przy opisywaniu tak negatywnie postrzeganych spraw jak współpraca z służbami specjalnymi PRL.
W trakcie procesu Solorz powiedział, że nie współpracował, choć podpisał umowę o współpracy, a podczas "wymuszonych" spotkań z SB nie przekazywał żadnych informacji. - Moim zdaniem kontakty ze służbami nie miały żadnego wpływu na moją działalność gospodarczą - zaznawał przez sądem.
To pierwszy wyrok w jednej z wielu spraw, jakie wytoczył Zygmunt Solorz mediom w sprawie jego związków z tajnymi służbami. Wśród pozwanych znajdują się także TVP, autor raportu dotyczącego WSI Antoni Macierewicz i profesor Andrzej Zybertowicz.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24