Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego komentuje artykuł "Gazety Polskiej Codziennie" o komunistycznej przeszłości ważnych pracowników BBN. Paweł Soloch w RMF FM publikację tę nazwał "telenowelą", która jego zdaniem jest robiona "według scenariuszy nasuwających skojarzenia z wojną hybrydową w rosyjskim stylu".
Szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego odniósł się w ten sposób do poniedziałkowej publikacji "Gazety Polskiej Codziennie". Dziennik ten podał, że pułkownik Czesław Juźwik, były wicedyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi BBN to dawny oficer komunistycznej bezpieki wojskowej. Z kolei Mirosław Wiklik - jak napisała "GPC" - od kilku miesięcy pełniący funkcję dyrektor gabinetu szefa BBN, należał w przeszłości do PZPR i był oficerem politycznym 6. Batalionie Powietrznodesantowym.
"Problem, który występuje w MON, MSZ, w służbach"
- Rzeczywiście mamy pewną telenowelę robioną, niestety, według scenariuszy nasuwających skojarzenia z informacyjną wojną hybrydową w rosyjskim stylu - ocenił Soloch, odnosząc się do przytaczanego artykułu.
- Żeby była jasność, jeśli chodzi o osoby, które mają przeszłość związaną ze służbami bezpieczeństwa PRL, ze szkołami ukończonymi w Moskwie w czasach Związku Radzieckiego i później, z różnymi tego typu powiązaniami to jest to problem, który występuje we wszystkich instytucjach, również w MON, MSZ, w służbach - stwierdził Paweł Soloch w RMF FM. - Obóz dobrej zmiany, którego częścią jesteśmy, podejmuje wobec tych osób decyzje kadrowe zgodne z przepisami - dodał.
"Uczestniczył w niebezpiecznych akcjach, ryzykował życie"
Zapewnił, że przeszłość PZPR-owska Mirosława Wiklika była znana w czasach, gdy prezydentem był Lech Kaczyński, a szefem BBN Władysław Stasiak, ale wtedy nie przeszkadzało to w awansowaniu pułkownika. Oficerem politycznym - jak wyjaśniał szef BBN - Wiklik był "na poziomie kompanii".
- Przez następne 30 lat pułkownik Wiklik był w GROM-ie, jednostce, która była forpocztą wprowadzającą nas do NATO, uczestniczył w wielu niebezpiecznych akcjach, ryzykował w stopniu, w jakim niewielu Polaków ryzykowało, życie w imię budowania takiego sojuszu, który doprowadził do tego, że mamy wojsko amerykańskie na terenie naszego kraju - podkreślał Soloch.
- Rozróżnijmy ludzi, którzy mają moskiewskie szkoły, od tych, którzy mają PZPR w życiorysach - zaznaczył szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
"Liczy się to, co przez 30 lat robili dla Polski"
- Oficerowie, którzy mają PZPR w życiorysie, przeszli weryfikację po '89 roku. Liczy się to, co przez 30 lat robili dla Polski - dodał.
Soloch ocenił również, że absolwenci wojskowych studiów w Moskwie lub funkcjonariusze służb PRL nie powinni pracować w takich instytucjach, jak BBN, dlatego pułkownik Czesław Juźwik został zwolniony "natychmiast po uzyskaniu takich informacji".
Autor: JZ//now / Źródło: RMF FM, PAP