Dwóch radnych z Sokółki uczestniczyło w sesjach rady miasta, głosowało i pobierało uposażenie, mimo że wojewoda wygasił im mandaty. Przewodniczący rady miasta tłumaczy, że nie mógł podjąć żadnych kroków, ponieważ nie otrzymał informacji o wyroku i wygaszeniu mandatów - ani od wojewody, ani od radnych. Sami radni bez mandatu tłumaczyli z kolei, że o niczym nie wiedzieli, bo nie powiadomił ich o tym ich pełnomocnik.
Były już radny Tomasz T. swój mandat utracił 6 czerwca tego roku, natomiast radny Mariusz B. (obaj z klubu "Dialog i Współpraca") 14 czerwca. W obu przypadkach stało się tak na skutek prawomocnego wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
Obaj, będąc radnymi, prowadzili - wbrew przepisom - działalność gospodarczą na terenie szkoły będącej własnością gminy. Ich mandaty wygasił wojewoda podlaski, który nie przesłał swojej decyzji do przewodniczącego rady miasta. Byli już radni także nikogo o tym fakcie nie poinformowali.
Bez mandatu obaj radni zagłosowali w sprawie osiemnastu uchwał rady miasta.
Przewodniczący rady miasta: nie było informacji od wojewody
Za całą sytuację urzędnicy podlaskiego urzędu wojewódzkiego obwiniają przewodniczącego Rady Miejskiej w Sokółce. Przewodniczący miał otrzymać list wojewody podpisany przez dyrektor Wydziału Nadzoru i Kontroli, z którego wynika, że to na nim ciąży "prawny obowiązek monitorowania prawomocności zarządzeń, mając szczególnie na uwadze, iż fakt brania udziału w głosowaniu osoby do tego nieuprawnionej, ma wpływ na legalność podejmowanych przez organ stanowiący aktów prawnych".
- O wyrokach wiedział bardzo dobrze przewodniczący rady [miasta - red.], który wiedział, że prawie dwa lata temu wystąpił wojewoda i uchylił mandaty dla tych radnych. Obowiązkiem przewodniczącego rady było pilotowanie tej sprawy. Pan przewodniczący powinien, zgodnie z prawem, zadzwonić nie raz do wojewody i zadać pytanie: czy oni są radnymi? - podkreślał Antoni Cydzik, radny Rady Miejskiej w Sokółce.
- Nie mieliśmy żadnej informacji od wojewody podlaskiego, na jakim etapie jest postępowanie - odpowiadał na to przewodniczący rady miasta Daniel Supronik. - Wojewoda podlaski jest pod organem kontroli i nadzoru nad radą miejską i to on jest stroną. Rada miejska nie jest w tym wypadku stroną, o takim fakcie na pewno poinformować powinien wojewoda podlaski - argumentował.
Udział w głosowaniu rady gminy osób do tego nieuprawnionych to przestępstwo z artykułu 227 kodeksu karnego, zgodnie z którym "kto, podając się za funkcjonariusza publicznego albo wyzyskując błędne przeświadczenie o tym innej osoby, wykonuje czynność związaną z jego funkcją, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".
Jest to przestępstwo ścigane z urzędu, tak więc zgodnie z artykułem 304 ust. 2 Kodeksu postępowania karnego, instytucje państwowe i samorządowe, które w związku ze swą działalnością dowiedziały się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, są zobowiązane niezwłocznie zawiadomić o tym prokuratora lub policję.
Jak poinformowała rzecznik prasowy wojewody Anna Idźkowska, "aktualnie sprawa dotycząca byłych radnych (Tomasza T. i Mariusza B.), jest przedmiotem analizy prawnej w zakresie ważności uchwał podejmowanych przez radę z ich udziałem oraz oceny prawnej uczestników, ponieważ z uwagi na utratę mandatów nie byli uprawnieni do brania udziału w głosowaniu w sesjach".
Autor: akw//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Sokółka TV