"Nikt nie powie, bo na drugi dzień nie będzie żył". Tajemnicza śmierć w celi morderców

"Śmierć w celi morderców" - pierwsza część reportażuSuperwizjer

Więzienna cela i pięciu osadzonych. Nad ranem jeden z nich zostaje znaleziony martwy. To 34-letni Rafał Markiewicz, pseudonim Gołota, ważna figura w przestępczym półświatku. Zanim zmarł, szykował się do wyjścia na wolność. Czy komuś zależało na tym, by nie opuścił wrocławskiego więzienia? Reportaż Kamili Wielogórskiej i Marcina Rybaka "Śmierć celi morderców" w "Superwizjerze" TVN.

Reporterzy "Superwizjera" i "Gazety Wrocławskiej" dotarli do dokumentów, z których wynika, że ta śmierć mogła nie być przypadkiem.

We wrocławskim zakładzie karnym Rafał Markiewicz - pseudonim Gołota odsiadywał wyrok 25 lat za morderstwo i należał tu do przestępczej elity. Dzień po sądowej rozprawie, podczas której Markiewicz ubiegał się o wyjście na wolność, został znaleziony martwy w swojej celi.

Sprawę śmierci mężczyzny próbowała wyjaśnić prokuratura. Jednak uznała, że do nagłego zgonu nikt się nie przyczynił i śledztwo umorzyła.

Markiewicz odsiadywał wyrok za kradzieże, włamania i współudział w brutalnym zabójstwie.

- Zadał się z takim towarzystwem, jeździli gdzieś po dyskotekach. To była grupa zorganizowana i za współudział w morderstwie dostał 25 lat - opowiadała jego matka Wiesława Stankiewicz.

Markiewicz do zbrodni nigdy się nie przyznał, ale skazujący go sąd nie miał żadnych wątpliwości. "Gołota" i jego dwóch kompanów zabili swojego znajomego tylko dlatego, że nie chciał pomóc im w napadzie na pobliski sklep. Po morderstwie sprawcy próbowali jeszcze zacierać ślady. Ciało ofiary wrzucili do samochodu, oblali benzyną i podpalili.

Gdy Markiewicz trafił do więzienia, miał zaledwie 20 lat. Odsiedział 14. Został znaleziony martwy w toalecie przy swojej celi, nad ranem, 29 maja 2013 roku.

Zapis z monitoringu

Reporterzy "Superwizjera" dotarli do zapisu z monitoringu z tej nocy, kiedy doszło do tragedii. Zarejestrował to, co działo się na korytarzu prowadzącym do celi "Gołoty". Więźniowie znaleźli nieprzytomnego Markiewicza o godzinie 5.48. Z dokumentów wynika, że natychmiast zaalarmowali służbę więzienną i rozpoczęli reanimację.

W tym samym czasie trzy kamery uchwyciły jak oddziałowy, który był kilkanaście metrów dalej, ani razu nie podszedł do celi, w której trwała akcja ratunkowa. Przez siedem kolejnych minut funkcjonariusz zachowywał się tak, jakby nic dramatycznego się nie działo. Spokojnie krzątał się w dyżurce albo rozmawiał przez telefon. Dopiero gdy na oddziale pojawiają się inni strażnicy, wszyscy niespiesznie udali się do celi. Krótko po nich przyszli więzienni lekarze, pielęgniarki i załoga pogotowia.

Jak powiedziała w rozmowie z "Superwizjerem" matka Markiewicz, policjanci byli u niej w domu około dwa lata temu. - To była policja od spraw korupcji. Mówili, że prowadzą dochodzenie odnośnie śmierci Rafała. Wstępnie powiedzieli, że mają dużo różnych zastrzeżeń - mówiła.

Pytana, czy policjanci podejrzewali, że to było zabójstwo, odparła: - Z tego co mówili wynikało, że tak.

"Udział osób trzecich, które miały w tym jakiś interes"

Dziennikarze "Superwizjera" spotkali się z byłym policjantem, który rozpracowywał korupcyjny układ wśród więziennych strażników i trafił na ślad sprawy śmierci Rafała Markiewicza ps. Gołota. Informator ma poważne wątpliwości, jeśli chodzi okoliczności jego zgonu.

- Jeżeli w zakładzie karnym w porze nocnej dzieje się taka sytuacja, a młody, wysportowany człowiek, który ubiega się o warunkowe zwolnienie... To mi jakby dało dużo do myślenia. Że coś tutaj musiało być i trzeba przyjąć tę najgorszą wersję, że to nie był nieszczęśliwy wypadek, tylko faktycznie zaangażowanie osób trzecich. I udział osób trzecich, które miały w tym jakiś interes. Źródeł, które o tym sygnalizowały, było co najmniej kilka - mówił anonimowo policjant.

"Śmierć w celi morderców" - pierwsza część dyskusji
"Śmierć w celi morderców" - pierwsza część dyskusjiSuperwizjer

"Najprawdopodobniej, ale nie kategorycznie"

Po śmierci Rafała Markiewicza prokuratura wszczęła postępowanie, ale po trzech latach je umorzyła. "Superwizjer" dotarł do akt postępowania. Ku zaskoczeniu, dziennikarze odnaleźli tam ekspertyzy sporządzone przez lekarza medycyny sądowej, z których wynika, że najprawdopodobniej za śmierć "Gołoty" odpowiadają osoby trzecie. Mimo że na jego ciele nie było żadnych widocznych śladów pobicia, biegły podczas sekcji zwłok odkrył poważne obrażenia mózgu. Zdaniem lekarza powstały na skutek silnego ciosu w kark, który ktoś zadał Markiewiczowi.

Powstaje pytanie, dlaczego na podstawie takich opinii prokuratura zamknęła sprawę, twierdząc, że nie ma dowodów, by doszło do przestępstwa. - W opinii tej nie wykluczono wypadkowego charakteru powstania tych obrażeń - stwierdziła Małgorzata Klaus, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

- Treść opinii wskazuje na to, że przyczyną zgonu był uraz okolicy potylicznej głowy. Prawdopodobnie - tak jak stwierdził biegły - uraz ten powstał w mechanizmie czynnym - dodała.

Pytana, czy zatem Rafał Markiewicz najprawdopodobniej został zamordowany, odparła: - Najprawdopodobniej, ale nie kategorycznie. Nie jest to opinia kategoryczna.

Co sprawiło, że śledczy nie szukali zabójcy, skoro ekspertyzy sugerowały, że śmierć nie była wypadkiem? Dziennikarze "Superwizjera" przyjrzeli się dowodom i zeznaniom świadków prokuratury: współwięźniów Markiewicza i strażników. Nikt niczego nie widział, nikt nic nie słyszał.

"Duże prawdopodobieństwo, że do jego śmierci przyczyniły się osoby trzecie"

Biegły, który sporządził opinię, nie chciał się wypowiedzieć. Ekspertyzy i protokoły sekcji zwłok dziennikarze pokazali innemu lekarzowi - biegłemu sądowemu, który nie jest związany ze sprawą.

- Biorąc pod uwagę skutki tego urazu, musiał to być upadek dynamiczny, na przykład na skutek popchnięcia przez drugą osobę - powiedział Andrzej Zbonikowski, chirurg, biegły sądowy i członek Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego. - Uważam, że jest duże prawdopodobieństwo, że do jego śmierci przyczyniły się osoby trzecie - dodał.

Więzienie przy ulicy Kleczkowskiej we Wrocławiu owiane jest złą sławą. W tym samym czasie kiedy umarł "Gołota", funkcjonariusze z zakładu karnego są przedmiotem zainteresowania policji i prokuratury. Chodzi o korupcję, handel telefonami, alkoholem czy narkotykami w więzieniu. Kilku strażników zostało już skazanych. Niektórzy dobrowolnie poddali się karze. Z ich zeznań wyłania się porażająca skala patologii, jaka panowała w tej jednostce. W ostatnim czasie sąd kilku funkcjonariuszy uniewinnił, ale na ławie oskarżonych siedzą kolejni. Także ci, którzy w noc śmierci "Gołoty" mieli w więzieniu dyżur.

"Wiem, że nikt by mu krzywdy nie zrobił"

Na podstawie nagrań z monitoringu, dowodów zebranych przez prokuraturę i wyników dziennikarskiego śledztwa "Superwizjera" odtwarzamy to, co wydarzyło się przed i po śmierci Rafała Markiewicza.

W celi cztery na sześć metrów, w której Gołota zmarł, były cztery inne osoby: Alan S., Marek T., Radosław B. oraz Tomasz J. Trzech odsiadywało długie wyroki za morderstwa. Czwarty więzień, skazany był za rozbój i kradzieże z włamaniem.

- Piąta czterdzieści gdzieś tak się obudziłem. Gdzieś tak zaraz przed apelem, bo to światło świecili. I cały czas w toalecie świeciło się światło. Otworzyliśmy drzwi i Rafał leżał między toaletą, ale tak z boku, w takiej pozycji jakby klęczącej. W dół głową był. Wyciągnęliśmy Rafała. Był cały siny. No i nie było żadnych oznak życia - mówił anonimowo więzień w rozmowie z "Superwizjerem".

Pytany, czy słyszał cokolwiek w nocy, odpowiedział, że nie. - Bo, tak jak mówiłem, wspomniałem, w tych stoperach śpię. Ja w ogóle jestem święcie przekonany, że mu nikt krzywdy nie zrobił. Bo byłem w tej celi, znam chłopaków, którzy tam są i wiem, że nikt by mu krzywdy nie zrobił.

"Superwizjer" nawiązał kontakt z kolejnym współwięźniem. Udaje się porozmawiać z nim jedynie telefonicznie, bo dyrekcja więzienia w którym przebywa, nie zgodziła się na wejście ekipy telewizyjnej na teren jednostki.

- Ja własnych braci tak nie znałem, jak jego. Dla niego w zakładzie karnym nie było takiego przeciwnika, żeby mu krzywdę mógł ktoś zrobić. Bardzo dobrze umiał boks, umiał się chłopak bronić, był, kurde, postawnej postury, bo on ważył około stu pięciu kilko i to w "czystym mięśniu". Wiem, trenowałem z nim, w ten dzień nie robiliśmy żadnego treningu, nawet parę dni wcześniej nie robiliśmy, no i jakbyśmy robili, to by nie było w potylicę. Nie ma opcji, żeby w mojej obecności ktoś go czymkolwiek uderzył czy coś - powiedział.

Czy współwięźniowie rzeczywiście nie wiedzą nic na temat okoliczności śmierci Rafała Markiewicza? A może nie chcą dzielić się wiedzą, bo to mogłoby im zaszkodzić? Okazuje się, że Rafał Markiewicz nie tylko był silny fizycznie, ale miał też wysoką pozycję w więziennej hierarchii.

"Śmierć w celi morderców" - druga część reportażu
"Śmierć w celi morderców" - druga część reportażuSuperwizjer

"To byli mafiozi"

Reporterzy "Superwizjera" pojechali do byłego strażnika, który jako jeden z pierwszych był w celi tuż po tym jak znaleziono zwłoki. Funkcjonariusz trzy lata temu został skazany za korupcję. Miał dostarczać więźniom telefony, alkohol i narkotyki.

- Zawsze było zagadką, jak on zginął. Bo nigdy nikt nie dopytywał. Ja chłopaka tak z widzenia znałem, Tak, to ja go nie znałem osobiście - powiedział.

- Na oddziale "C" zawsze, gdzie była szkoła, siedziało 80 procent mafii i ludzi "silnych" z całej Polski, tam nie było "śmieci". "Śmieci" była część, to siedziała osobno. Reszta to byli bossowie. To byli bogaci ludzie, którzy... nie możemy sobie wyobrazić. To byli mafiozi, którzy handlowali narkotykami na wielką skalę. I tak dalej, i tak dalej. To byli bossowie - wyjaśniał były strażnik.

Jak dodał, "Gołota" był z biednego domu, ale "z czasem jakieś tam pieniądze zarobił w tym świecie przestępczym". - I tam gdzieś zaczął się po tych szczeblach w świat przestępczy piąć - stwierdził.

Skruszony gangster ujawnił biznes Markiewicza

Dziennikarze "Superwizjera" dotarli do dokumentu, z którego wynika, że "Gołotą" interesowali się funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego, bo zza krat miał organizować międzynarodowy przemyt narkotyków.

Gołota powiązany był z kilkudziesięcioosobowym gangiem, który przerzucił z Holandii narkotyki warte 20 milionów złotych. Heroinę, kokainę i marihuanę. Śledczy trafili na ślad grupy kilka miesięcy przed jego śmiercią. Wtedy zatrzymali pierwsze osoby. Gangiem sterował Lech W. pseudonim Pikolo, z którym "Gołota" siedział wcześniej w jednej celi.

To właśnie skruszony gangster ujawnił biznes Markiewicza. W handel narkotykami również zamieszana była jego żona. Towar z przemytu trafiał też do wrocławskiego więzienia, podczas jednej z kontroli celi "Gołoty" strażnicy znaleźli też sporą jak na więźnia ilość gotówki.

- Markiewicz był jednym z, można powiedzieć, takich hersztów. Jeżeli chodzi o funkcjonowanie w zakładzie karnym, był osobą w mniemaniu oczywiście i personelu, i też osadzonych, zamożną, bo czerpał pieniądze z usług. To jest handel narkotykami. Funkcjonariusze przymykali na to oko, czerpiąc z tego korzyści. I tu była też taka informacja, że pożyczał pieniądze na procent funkcjonariuszom. Co więcej, te wszystkie rzeczy notował. Notował w takim dzienniku, notesie, w którym były one zawarte. Kwoty, daty, powiązania - powiedział były policjant, który rozpracowywał korupcyjny układ wśród więziennych strażników.

Notes "Gołoty" po jego śmierci przepadł w niewyjaśnionych okolicznościach. Odnajdujemy jego byłą żonę, Joannę K. Rozmawiała z dziennikarzami niechętnie, wobec niej wciąż toczy się postępowanie w prokuraturze.

- On załatwiał, a nie handlował, tylko ktoś handlował, nie? I chyba przy okazji też brali za to klawisze. Brali kasę i pozwalali na to, żeby robił, ale mieli swoją działkę z tego - mówiła kobieta, zastrzegając swoją anonimowość.

Potwierdziła, pytana, czy dużo mogli na tym zarobić.

Starał się o przerwę

Dzień przed śmiercią Markiewicz był na sądowej rozprawie, bo starał się o przerwę w obywaniu kary. Chciał się zaopiekować swoim bratem, który kilka miesięcy wcześniej, w wyniku wypadku drogowego został sparaliżowany i wymagał całodobowej opieki.

- Drugi syn był w bardzo ciężkim stanie. Wszystko wskazywało na to, że tę przerwę w karze dostanie. Chciał mi tu pomóc po prostu - mówiła matka Markiewicza.

- Brakowało tam jakiegoś jednego dokumentu, który będzie świadczył o tym, że brat nie może być w klinice i on się nim będzie opiekował. Czyli był pozytywnie nastawiony - relacjonował jeden z więźniów.

"Było to nie na rękę służbie więziennej i pracownikom"

Informator "Superwizjera" twierdzi, że właśnie widmo wyjścia na wolność i narkotykowy biznes "Gołoty" mogły być wystarczającym motywem, by się go pozbyć.

- Były osoby zainteresowane tym, żeby osadzony Markiewicz nie opuścił zakładu karnego - stwierdził były policjant. - A obnosił się z tym, że chce uzyskać przerwę w karze. I myślę, że było to nie na rękę służbie więziennej i pracownikom. Szczególnie, żeby z taką wiedzą wyszedł jednak na wolność, bo mógłby zrobić z tego użytek - stwierdził.

Strażnik więzienny ocenił z kolei, że Markiewicza "na pewno nie uderzył klawisz". To byli więźniowie - mówił.

Kto i kiedy mógł zadać śmiertelny cios? Feralnej nocy około 4 nad ranem, czyli niecałe dwie godziny zanim Markiewicza znaleziono, miał dzwonić do swojej żony.

- Na pewno trochę plątał mu się język - powiedziała. Jak dodała, nie mówił nic, że coś go boli, ani że ktoś go uderzył.

Biegły sądowy Andrzej Zbonikowski pytany, ile czasu musiało minąć pomiędzy urazem, wypadkiem a śmiercią, wyjaśnił: - Ten czas wyraża się w minutach, nawet kilkadziesiąt minut, raczej nie kilka godzin.

Brak przesłuchań osadzonych, niezabezpieczony monitoring

Co wydarzyło się w zakładzie karnym między 4 rano, kiedy Markiewicz skończył rozmowę z żoną, a godziną 5.48 kiedy znaleziono jego zwłoki?

Z akt postępowania wynika, że prokuratura zrobiła niewiele, by ustalić co wydarzyło się feralnej nocy w zakładzie karnym. Nie tylko nie przesłuchała osadzonych z sąsiednich cel, ale i pominęła, że zmarły więzień miał w organizmie amfetaminę. Śledczy nie zabezpieczyli też nagrań z monitoringu. Gdy dziennikarze "Superwizjera" przejrzeli zapisy, odnaleźli jeszcze dwóch świadków, o których istnieniu także nie wiedziała prokuratura. To więźniowie, którzy weszli z noszami do celi. Później z odległości kilku metrów przyglądali się akcji ratunkowej.

Rzecznik prokuratury nie potrafi wytłumaczyć dlaczego po śmierci Markiewicza przez kilka tygodni, kluczowi świadkowie - współwięźniowie, nadal przebywali w jednej celi. Ani dlaczego uznała za nieistotne zeznania jednego z więźniów, w których twierdził, że był nakłaniany przez funkcjonariusza służby więziennej do kłamstwa? Miał mówić, że Gołotę znalazł w łóżku, a nie w toalecie. Pomawianym strażnikiem jest Łukasz G. który pełnił w nocy dyżur. Mężczyzna odmówił spotkania, a podczas rozmowy telefonicznej często zasłaniał się niepamięcią.

- To było dawno. Jeżeli tak jest, to pewnie sobie to wymyślił, bo na pewno nic takiego miejsca nie miało - powiedział Łukasz G.

Dlaczego to ważne? Nad ranem, kiedy Markiewicz prawdopodobnie już nie żył, oddziałowy dwa razy zaglądał przez wizjer do jego celi. Skoro strażnik nie widział go w łóżku, zgodnie z przepisami powinien zareagować. - Nie widziałem. Znaczy nie... Nie mówię, że nie widziałem. Po prostu nie pamiętam. Naprawdę. To było dawno - przekonywał Łukasz G.

Na uwagę, że nie mógł go widzieć, bo Markiewicz był w toalecie i nie żył, odparł: - To było dawno.

- No załóżmy, że go nie widzi, to przepis mówi, że powinien reagować, budzić celę. To jest też ciężki temat, bo to jest kwestia przepisów - co innego mówią, a co ja zrobię, to jest co innego - mówił z kolei "Superwizjerowi" były strażnik. - Ja nieraz nie chodziłem w ogóle, powiem pani szczerze, całe noce, miałem to gdzieś. Nie chciało mi się zaglądać na te złodziejskie mordy. Chodzić i przeglądać ich. Po co?

"Śmierć w celi morderców" - druga część dyskusji
"Śmierć w celi morderców" - druga część dyskusjiSuperwizjer

"Funkcjonariusz miał dobry układ z Rafałem"

Wątpliwości budzi również zachowanie funkcjonariusza po tym, jak już został zawiadomiony o potrzebującym ratunku więźniu. Dlaczego przez siedem minut ani razu nie podszedł do celi?

Łukasz G. jest oskarżony o korupcję, mimo to nadal pracuje w zakładzie karnym. Prokuratura twierdzi, że przyjął 7 tysięcy złotych w zamian za dostarczenie więźniom telefonów komórkowych. Za inne drobne przysługi, miał brać też skromniejszą zapłatę, jak papierosy. W jego sprawie nadal toczy się postępowanie przed wrocławskim sądem.

- Ten funkcjonariusz miał dobry układ z Rafałem, w sensie zawsze go puszczał do telefonu i tak dalej - stwierdził jeden z więźniów. Pytany, czy Rafał mu się za to jakoś odwdzięczał, odparł: - Zapewne tak, zostawiał mu zawsze papierosy na oknie.

I dodał: - W tym zakładzie karnym to chyba każdy funkcjonariusz handlował czymś. Jak nie wódką, narkotykami... Naprawdę, tam się takie cuda działy. Nie wiem, było paru funkcjonariuszy, którzy byli tacy oddani służbie więziennej i byli nieprzekupni, zabierali wszystko i karali, ale to mała ilość funkcjonariuszy - podkreślił mężczyzna.

"Nikt nie powie pani, bo na drugi dzień nie będzie żył"

"Superwizjer" poprosił również o rozmowę Główny Inspektorat Służby Więziennej. W pisemnej odpowiedzi rzecznik prasowa odmówiła. Potwierdziła jednak, że w sprawie śmierci więźnia, toczyło się wewnętrzne postępowanie wyjaśniające. Nie wykazało ono żadnych nieprawidłowości ani uchybień w służbie funkcjonariuszy.

- Jestem święcie przekonany, że musiał biegły pomylić się i to grubo - ocenił jeden z więźniów.

- A może był niewygodny, a może kogoś zastraszał, a może przejął jakiś biznes? To nikt nie powie pani, bo na drugi dzień nie będzie żył - stwierdził z kolei były strażnik, z którym rozmawiała dziennikarka "Superwizjera".

- Wie pani co? Czy to coś pani da? Pani udowodni, że zabili Gołotę. Kogo zabili? Bandytę. To każdy powie: "I dobrze, mogli mu łeb odrąbać. Za późno to zrobili" - zwrócił się do dziennikarki.

"Betonowe koło"

Informator reporterów "Superwizjera" uważa, że wyjaśnienie tej sprawy spowodowałoby lawinę śledztw. Na jaw mogłyby wyjść kolejne nieprawidłowości w służbie więziennej. - Powiedziano mi tak: "betonowe koło". To jest "betonowe koło". Ty już tej sprawy dalej nie zrobisz - powiedział.

- Tutaj była kwestia oświadczeń majątkowych wysokich rangą funkcjonariuszy - mówił policjant. - Tu była kwestia wykonywanych prac remontowych przez osadzonych też i dla funkcjonariuszy byłych policji, funkcjonariuszy byłych służby więziennej, tudzież innych instytucji, więc jakby tej wiedzy było dosyć dużo. To się też wiąże z pewnego rodzaju układami, bo tak trzeba powiedzieć, rodzinnymi, kolesiowskimi, przyjacielskimi. To było nie na rękę przełożonym, żeby tę sprawę ruszać - podkreślał.

Czy chodziło o to by sprawę śmierci więźnia zamieść pod dywan aby chronić układy i interesy skorumpowanych funkcjonariuszy policji i służby więziennej? A może śledztwo prowadzone było niestarannie bo chodziło o więźnia skazanego za zabójstwo?

Pewne jest, że prokuratura nie zrobiła wszystkiego, by zagadkę śmierci Rafała Markiewicza należycie wyjaśnić, choć żaden przepis nie zwalnia jej od szukania sprawcy morderstwa, ze względu na to kim była jego ofiara.

Autor: kb// / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer

Pozostałe wiadomości

Donald Trump został zaprzysiężony na 47. prezydenta USA, a J.D. Vance na wiceprezydenta. Po wygłoszeniu przemówienia i inauguracyjnym lunchu, nowy amerykański przywódca znów pojawił się na korytarzach Kapitolu, by dokonać przeglądu wojsk przy dźwiękach wojskowej orkiestry. Relacja na żywo w tvn24.pl.

Trump dokonał przeglądu wojsk

Trump dokonał przeglądu wojsk

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24

Kanał Panamski jest i nadal będzie należeć do Panamy - podkreślił prezydent Panamy Jose Raul Mulino. Odniósł się w ten sposób do słów Donalda Trumpa wygłoszonych w trakcie zaprzysiężenia.

Prezydent Panamy reaguje na słowa Trumpa

Prezydent Panamy reaguje na słowa Trumpa

Źródło:
PAP, Reuters

Miliarder Elon Musk podczas jednego z wydarzeń, które towarzyszyło inauguracji prezydentury Donalda Trumpa, powiedział do zebranych, że dzięki nim przyszłość cywilizacji jest zapewniona. Podczas krótkiego przemówienia wykonał gest przypominający salut rzymski.

Musk powiedział o "przyszłości cywilizacji" i wykonał "dziwny" gest

Musk powiedział o "przyszłości cywilizacji" i wykonał "dziwny" gest

Źródło:
PAP

Nowo zaprzysiężony prezydent Donald Trump nieoczekiwanie wygłosił na Kapitolu drugie przemówienie. Wystąpił przed zwolennikami, którzy zebrali się w Kongresie, ale nie mogli obserwować na żywo głównej ceremonii. - Jesteście młodszą, o wiele piękniejszą publicznością niż ta, przed którą przed chwilą występowałem - powiedział Trump. Przyznał, że celowo nie zdecydował się na większą krytykę administracji Joe Bidena, aby przemówienie inauguracyjne było "piękne i łączące". W drugim przemówieniu zdecydował się na wytknięcie błędów byłego prezydenta, ale także na anegdoty i żarty.

"Lepsze przemówienie" dla "piękniejszej publiczności". Trump po raz drugi 

"Lepsze przemówienie" dla "piękniejszej publiczności". Trump po raz drugi 

Źródło:
TVN24, CNN

Podczas prezydenckiej inauguracji Donalda Trumpa na Kapitolu piosenkarka Carrie Underwood zaśpiewała patriotyczną pieśń "America the Beautiful". Nie obyło się jednak bez problemów technicznych. Po zaledwie kilku sekundach muzyka urwała się, zapadła krępująca cisza, po czym Underwood wykonała utwór a cappella.

Krępująca cisza i występ a cappella

Krępująca cisza i występ a cappella

Źródło:
TVN24, PAP

Joe Biden prewencyjnie ułaskawił pięcioro członków swojej rodziny. Były już prezydent zrobił to w ostatnich godzinach urzędowania. Swoją decyzję uzasadnił wcześniejszymi "atakami i groźbami" na rodzinę. Polityk zaznaczył też, że jego ruch nie powinien być postrzegany jako dowód na popełnienie przez objętych prawem łaski jakichkolwiek występków.  

Biden ułaskawił prewencyjnie pięcioro członków swojej rodziny. Wskazał powód

Biden ułaskawił prewencyjnie pięcioro członków swojej rodziny. Wskazał powód

Źródło:
PAP, Reuters

Donald Trump został 47. prezydentem USA. Podczas przemówienia po zaprzysiężeniu Trump przedstawił najważniejsze punkty swojego planu, który zamierza zrealizować podczas swojej drugiej kadencji. Zapowiedział też, które decyzje podejmie tuż po inauguracji.

Najważniejsze zapowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa

Najważniejsze zapowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa

Źródło:
tvn24.pl

Ustępujący ze stanowiska prezydent USA Joe Biden w ostatnich godzinach swojego urzędowania ułaskawił prewencyjnie Anthony’ego Fauciego, generała Marka Milleya oraz członków komisji badającej atak na Kapitol z 6 stycznia 2021 roku. Decyzja ma ochronić ich przed potencjalnym odwetem ze strony administracji Donalda Trumpa. Sam Trump ocenił ruch Bidena jako "haniebny".

Bezprecedensowy ruch Bidena. Trump: haniebny

Bezprecedensowy ruch Bidena. Trump: haniebny

Aktualizacja:
Źródło:
PAP

Donald i Melania Trumpowie są już w Białym Domu. Media przyglądają się założonej przez małżonkę 47. prezydenta USA kreacji i zwracają uwagę na jej znaczenie. To, podobnie jak w przypadku poprzednich pierwszych dam, nie jest przypadkowe. Co kryje się za strojem Melanii?

Wymowny strój Melanii Trump. Co pierwsza dama włożyła na zaprzysiężenie

Wymowny strój Melanii Trump. Co pierwsza dama włożyła na zaprzysiężenie

Źródło:
Vogue, CNN, Women's Wear Daily, tvn24.pl

Były premier Mateusz Morawiecki rzekomo nie został wpuszczony na inaugurację prezydentury Donalda Trumpa. "Nie został wpuszczony z powodu braku dokumentów, próbował potwierdzić swoją tożsamość na Wikipedii ze swojego telefonu" - komentowali internauci. Wyjaśniamy, co widać na popularnym nagraniu.

"Morawiecki pojechał na inaugurację Trumpa z Wikipedią". Co widać na nagraniu

"Morawiecki pojechał na inaugurację Trumpa z Wikipedią". Co widać na nagraniu

Źródło:
Konkret24

Przed sądem stanęła matka Leona Karolina W. oraz jej partner Damian G. Oboje są oskarżeni o zabójstwo 4-letniego chłopca. Zdaniem śledczych, w sierpniu 2022 roku dziecko wpadło do wrzątku, a jego opiekunowie nie wezwali pomocy. Leon umierał przez tydzień, potem jego ciało zakopano w lesie. Przed sądem zeznawali biegli. - Głównym czynnikiem, który doprowadził do tej tragedii był lęk - wynika z ich ustaleń.

Wpadł do wrzątku, umierał przez tydzień. Dlaczego opiekunowie nie pomogli 4-latkowi

Wpadł do wrzątku, umierał przez tydzień. Dlaczego opiekunowie nie pomogli 4-latkowi

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zmarł Klemens Haselsteiner, szef firmy Strabag - poinformowała spółka w komunikacie. Według informacji przekazanych przez austriackie media przyczyną śmierci 44-letniego miliardera miał być tętniak mózgu.

Nie żyje szef firmy Strabag. "Zmarł nagle i niespodziewanie"

Nie żyje szef firmy Strabag. "Zmarł nagle i niespodziewanie"

Źródło:
strabag.pl, "Kleine Zeitung"

Alvin Gajadhur, doradca społeczny prezydenta RP, a także były główny inspektor transportu drogowego usłyszał zarzuty bezprawnego udostępnienia wiadomości służbowych - przekazał prokuratur Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Podejrzany nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

Prokuratura: były główny inspektor transportu drogowego Alvin Gajadhur usłyszał zarzuty

Prokuratura: były główny inspektor transportu drogowego Alvin Gajadhur usłyszał zarzuty

Źródło:
PAP

Strażacy gaszą pożar szkoły w Szkotowie w powiecie nidzickim (woj. warmińsko-mazurskie). Ogień pojawił się na poddaszu i rozwinął w dwóch miejscach. W akcji bierze udział 60 strażaków. Nie ma informacji o osobach poszkodowanych. Służby podały, że od wtorku dzieci zostaną skierowane do szkoły w Rogóżu.

Pożar szkoły. Kilkudziesięciu strażaków w akcji

Pożar szkoły. Kilkudziesięciu strażaków w akcji

Źródło:
PAP

W niedzielę kilka osób awanturowało się w centrum Szczecina. Powodem miał być spór o pierwszeństwo przejazdu na jednej z uliczek. Zaczęło się od gróźb i wyzwisk, a skończyło się na bójce, w której ucierpiał taksówkarz. Nagranie, na który widać przebieg zdarzenia, pojawiło się w internecie. Na razie w sprawie zatrzymano jedną osobę. 29-latek wkrótce usłyszy zarzuty.

Najpierw wyzwiska, potem rękoczyny. Awantura w centrum Szczecina

Najpierw wyzwiska, potem rękoczyny. Awantura w centrum Szczecina

Źródło:
TVN24

Właściciel wypożyczalni quadów i skuterów śnieżnych usłyszał zarzuty spowodowania uszczerbku na ciele i kierowania gróźb karalnych, po tym jak zaatakował nożem zakopiańskich rolników, którzy przyszli porozmawiać o działalności niszczącej ich uprawy. Nagranie z ataku trafiło do internetu. - Celował w klatkę piersiową, na szczęście zasłoniłem się ręką. Przeciął mi palec i przedramię - powiedział nam pan Tomasz. Przedsiębiorca, który go napadł, został doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszał zarzuty.

Bójka z nożem o skutery śnieżne na polach górali. Zarzuty dla właściciela wypożyczalni quadów

Bójka z nożem o skutery śnieżne na polach górali. Zarzuty dla właściciela wypożyczalni quadów

Źródło:
TVN24, PAP

Nagranie, które w niedzielę po południu na swoim profilu opublikował poseł Nowej Lewicy Łukasz Litewka, przedstawia księdza, który kopie w ogrodzenie, za którym znajduje się pies, zamachuje się na niego torbą, a następnie wymierza przedmiotem podniesionym z ziemi. Do zdarzenia doszło na terenie parafii św. Marcina w Tolkowcu (woj. warmińsko-mazurskie). Jest reakcja Archidiecezji Warmińskiej.

Ksiądz kopał psa przez ogrodzenie. Jest reakcja kurii

Ksiądz kopał psa przez ogrodzenie. Jest reakcja kurii

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24

Jest akt oskarżenia w sprawie Jakuba B. - byłego już policjanta złotoryjskiej policji. 37-latek usłyszał cztery zarzuty m.in. przekroczenia uprawnień oraz działanie na szkodę interesu publicznego. "Mężczyzna nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i odmówił złożenia wyjaśnień" - informuje prokuratura.

Akt oskarżenia przeciwko policjantowi

Akt oskarżenia przeciwko policjantowi

Źródło:
tvn24.pl

Na rozpoczynającej się w poniedziałek sesji Parlamentu Europejskiego wszczęto procedurę odebrania immunitetu Danielowi Obajtkowi. Sprawa dotyczy niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści osobistej.

Europarlament zaczął procedowanie wniosku o uchylenie immunitetu Danielowi Obajtkowi

Europarlament zaczął procedowanie wniosku o uchylenie immunitetu Danielowi Obajtkowi

Źródło:
PAP

Do 31 stycznia osoby prowadzące działalność gospodarczą na mniejszą skalę mają możliwość zgłoszenia się do Małego ZUS plus, co pozwoli im na opłacanie niższych składek na ubezpieczenia społeczne. Z ulgi korzystało w ubiegłych latach blisko 200 tysięcy osób.

200 tysięcy osób zapłaci mniej. Trzeba się pospieszyć

200 tysięcy osób zapłaci mniej. Trzeba się pospieszyć

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Nie reagował na polecenia wydawane przez strażników granicznych na lotnisku w Modlinie. Jednego z nich obrażał i popychał. Został obezwładniony, założyli mu kajdanki. 31-latek był pijany, grozi mu do trzech lat więzienia.

Incydent na lotnisku. Obezwładnili pijanego pasażera i zakuli go w kajdanki

Incydent na lotnisku. Obezwładnili pijanego pasażera i zakuli go w kajdanki

Źródło:
tvnwarszawa.pl/NOSG

Lina Nassiri, która niedawno wypoczywała na wakacjach w Tulum w Meksyku, całkowicie przypadkowo nagrała fascynujący film. Materiał stał się hitem mediów społecznościowych.

Telefon wpadł jej do wody. To, co nagrał, stało się hitem sieci

Telefon wpadł jej do wody. To, co nagrał, stało się hitem sieci

Źródło:
CNN

Policja w Massachusetts (USA) poinformowała o śmierci poszukiwanej sześcioletniej dziewczynki. Znaleziono ją w lodowatej wodzie, w pobliżu domu. W poszukiwania dziecka, poza policją i strażą pożarną, zaangażowali się sąsiedzi.

Zaginiona sześciolatka znaleziona w częściowo zamarzniętym stawie. Dziewczynka nie żyje

Zaginiona sześciolatka znaleziona w częściowo zamarzniętym stawie. Dziewczynka nie żyje

Źródło:
CBS News, tvn24.pl

Irański sąd skazał gwiazdę muzyki pop Amira Hosseina Maghsoudloo na karę śmierci za bluźnierstwo - informują media. Kontrowersyjny muzyk, znany pod pseudonimem Tataloo, mieszkał w Turcji, jednak w 2023 roku został na wniosek Teheranu zatrzymany i sprowadzony do ojczyzny. Irański wymiar sprawiedliwości odniósł się do tych informacji, stwierdzając, że wobec 37-latka "nie zapadł jeszcze ostateczny wyrok".

Gwiazdor muzyki pop skazany na śmierć

Gwiazdor muzyki pop skazany na śmierć

Źródło:
Guardian, Iran International
Trzaskowski może przegrać, jeśli popełni błędy Kamali Harris

Trzaskowski może przegrać, jeśli popełni błędy Kamali Harris

Źródło:
tvn24.pl
Premium

- Nowa administracja Donalda Trumpa będzie o wiele lepiej przygotowana, niż była podczas pierwszej kadencji - uważa Heather Nauert, rzeczniczka amerykańskiej dyplomacji w czasie pierwszej kadencji prezydenta Trumpa. W rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN w USA Marcinem Wroną przyznała zarazem, że zakończenie wojny w Ukrainie może nie udać się pierwszego dnia i "zajmie trochę czasu".

"Ta administracja Donalda Trumpa będzie bardzo dobrze przygotowana"

"Ta administracja Donalda Trumpa będzie bardzo dobrze przygotowana"

Źródło:
TVN24, PAP

- Są słuszne obawy, ale z drugiej strony pierwsze sygnały, dotyczące szczególnie wojny przeciwko Ukrainie, są raczej pozytywne - komentuje powrót Donalda Trumpa do Białego Domu Daniel Fried. Były ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN w USA Marcinem Wroną ocenił również, że "załoga Trumpa patrzy na Polskę jak na dobrego Europejczyka".

"Załoga Trumpa patrzy na Polskę jak na dobrego Europejczyka"

"Załoga Trumpa patrzy na Polskę jak na dobrego Europejczyka"

Źródło:
TVN24, PAP

- Obawiam się tego, jak Donald Trump podejdzie do kwestii Ukrainy i jak spróbuje zakończyć tę wojnę - powiedział w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN Marcinem Wroną Ian Brzezinski, amerykański analityk i ekspert do spraw międzynarodowych i wojskowych think tanku Atlantic Council. Według telewizji CNN Trump polecił swoim współpracownikom zorganizowanie rozmowy telefonicznej z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w najbliższych dniach po zaprzysiężeniu.

"To zdefiniuje jego prezydenturę"

"To zdefiniuje jego prezydenturę"

Źródło:
tvn24.pl, CNN
Wiedza o zdrowiu i seksie tylko dla chętnych? Już możemy zgadywać, jak to się skończy

Wiedza o zdrowiu i seksie tylko dla chętnych? Już możemy zgadywać, jak to się skończy

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Na dzień przed inauguracją swojej prezydentury Donald Trump stanął na jednej scenie z zespołem Village People, by wspólnie zaśpiewać hit "YMCA". Jak to się stało, że przebojowy utwór stał się nieodłącznym elementem wieców Trumpa?

Piosenka "YMCA" stała się hymnem Trumpa, dotąd kojarzono ją inaczej. O czym opowiada?

Piosenka "YMCA" stała się hymnem Trumpa, dotąd kojarzono ją inaczej. O czym opowiada?

Źródło:
BBC, LGBTQ Nation, NPR

Zaprzysiężenie Donalda Trumpa na żywo ogląda kilkaset osób. Wśród gości ze świata są między innymi prezydent Argentyny Javier Milei, premier Włoch Giorgia Meloni i wiceprezydent Chin Han Zheng.  

Kto przybył na zaprzysiężenie Donalda Trumpa

Kto przybył na zaprzysiężenie Donalda Trumpa

Źródło:
tvn24.pl