Sebastian Sołtysiak - ranny w drogowym wypadku, w którym zginął prof. Bronisław Geremek - skarży się na śledztwo prokuratury - czytamy w "Polsce". Był pasażerem fiata, z którym zderzył się mercedes europosła i pamięta, że "jego auto nagle zjechało na nasz pas". Twierdzi, że prokuratorzy probowali wpływać na jego zeznania.
– Pani prokurator mówiłem to samo, co policjantom. W końcu doszliśmy do kwestii samego zderzenia. Wówczas prokurator po raz kolejny powiedziała o grożącej mi odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań. Pytała, czy na pewno wszystko pamiętam. Stwierdziła, że napisze, iż to policjant zasugerował mi treść poprzednich zeznań. Przestraszyłem się. Bałem się, że będę miał kłopoty i zmieniłem zeznania – mówi dziennikarzom "Polski" pasażer fiata.
Prokuratura zajmująca się wyjaśnieniem przyczyn wypadku prof. Bronisława Geremka utrzymuje, że żaden z jego uczestników niczego nie pamięta.
Prokuratura zaprzecza też, by wpływała na zeznania świadka. – Nie zgłaszał jakichkolwiek zastrzeżeń do przebiegu przesłuchania. Jeśli jednak teraz je ma, może złożyć skargę – mówi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej.
Opóźnienia
Sołtysiak ma jeszcze inne zastrzeżenia do pracy śledczych. Jak mówi, za późno dostaje listy z prokuratury informujące go o możliwości wzięcia udziału w przesłuchaniach innych świadków. Ma do tego prawo jako pokrzywdzony w wypadku. – O tym, że mogę wziąć udział w przesłuchaniu kierowcy z Niemiec, dowiedziałem się trzy tygodnie po fakcie – zaznacza.
Jak to wytłumaczyć? Prokurator Mazur-Prus powiedziała dziennikarzom "Polski", że pokrzywdzony nie zawsze bierze udział w czynnościach. Według niej obecność jest potrzebna, jeśli którejś czynności nie będzie można powtórzyć podczas postępowania sądowego. A kierowca z Niemiec może zostać wezwany ponownie.
Wypadek zmienił jego życie
Sebastian Sołtysiak liczy, że śledztwo niedługo się skończy i to profesor Geremek zostanie wskazany jako winny zdarzenia. Dzięki temu 31-latek oraz jego teść, który siedział za kierownicą fiata, mają szansę na wypłatę pieniędzy przez ubezpieczyciela. Te są mu bardzo potrzebne, bo Sołtysiak nie ma środków do życia.
Jest na utrzymaniu rodziców. Chodzi o kulach. Gdy doszło do wypadku, wracał ze Szkocji, gdzie razem z rodziną spędził kilka ostatnich lat. W samochodzie wiózł znaczną część dobytku. Wszystko zostało zniszczone.
Sołtysiak do dziś pozostaje bezrobotny. Pierwszego października miał rozpocząć dobrze płatną pracę jako kierowca w Poznaniu. Zamiast niej jeździ na zabiegi rehabilitacyjne. Do pełnej sprawności ma wrócić w przyszłym roku.
ŁUD/sk
Źródło: Polska
Źródło zdjęcia głównego: tvn