- Jeżeli przez 26 lat dokumenty tej wagi, tak wrażliwe, są przetrzymywane w domu byłego zbrodniarza komunistycznego, są przetrzymywane po coś. Po co? - pytał Marek Magierowski w programie "Kropka nad i". Dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta stwierdził, że Lech Wałęsa mógł być szantażowany przez gen. Kiszczaka.
- Lech Wałęsa sam niszczy swoją legendę od ponad 20 lat. Wałęsa powinien wyjaśnić, dlaczego od ponad 20 „kręci”, chciałbym wreszcie z jego ust usłyszeć prawdę - stwierdził Marek Magierowski.
Jego zdaniem istniały jakieś powody, dla których Kiszczak przetrzymywał "przez 26 lat dokumenty takiej wagi” w swoim domu. Magierowski pytał również, "jeżeli te dokumenty nic nie znaczą, to dlaczego Lech Wałęsa na początku swojej prezydentury tak bardzo starał się, tak bardzo dążył do tego, żeby te dokumenty znaleźć i je zniszczyć”.
Magierowski stwierdził również, że "Jarosław Kaczyński mówił wyraźnie, że wiedział o ewentualnej współpracy Wałęsy z SB".
- Gdyby Lech Wałęsa w 1990 lub 1991 r. powiedział całą prawdę o latach 1970-76, w ogóle byśmy o nim dzisiaj nie rozmawiali albo rozmawiali w zupełnie innym tonie – dodał.
Zdaniem prezydenckiego ministra teczki mogły być wykorzystywane do szantażowania innych polityków, oraz samego Lecha Wałęsy.
- Kwestia zbadania prywatnych archiwów funkcjonariuszy komunistycznego reżimu, to pewnego rodzaju zaniedbanie. Tego rodzaju rewizje powinny się odbyć dawno temu - zauważył.
"Zrozumiałem słowa prof. Zybertowicza jako pewien teoretyczny konstrukt"
Marek Magierowski odniósł się również do słów doradcy prezydenta Andrzeja Dudy, prof. Andrzeja Zybertowicza, który na antenie TVN24 zasugerował we wtorek, że manifestacje KOD-u mogą być częścią wojny hybrydowej prowadzonej przez Kreml.
Magierowski powiedział, że nie zgadza się ze słowami Zybertowicza, które traktuje "jako pewien konstrukt teoretyczny", ale jego zdaniem jest to temat, o którym "należy dyskutować", bo rosyjskie służby w ten sposób działają.
- Nie twierdzę, że KOD jest finansowany przez służby rosyjskie. Mówię tylko o tym, że Rosja słynie z tego typu zabiegów - zaznaczył Magierowski.
Dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta RP przypomniał, że "czołowe postacie WSI [Wojskowe Służby Informacyjne - red.] były przez wiele lat związane z Rosją".
- Rosja nie musi obalać rządów i władz, aby mieć coraz większe wpływy w danym kraju - wyjaśniał.
Zdaniem Magierowskiego Moskwa znana jest z tego typu działań, że wykorzystuje sytuacje kryzysu politycznego w danym kraju, żeby uzyskać w nim większe wpływy. - Kreml poszerza wpływy w opinii publicznej, doprowadza do ogromnej polaryzacji. We Francji rosyjskie banki finansują kampanię Frontu Narodowego - zauważył.
"Bohaterami uroczystości byli kombatanci"
Przedstawiciel Kancelarii Prezydenta wyjaśniał także brak zaproszenia byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego na oficjalne uroczystości obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, który obchodzony jest 1 marca.
- Bohaterami tych uroczystości byli przede wszystkim kombatanci, którzy walczyli w latach 40. i 50. o niepodległość - podkreślił.
Prezydencki minister zaznaczył, że uznaje zasługi byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego dla wprowadzenia święta Żołnierzy Wyklętych.
- Przypomnę, że to śp. Lech Kaczyński był inicjatorem powstania tego święta. Pan prezydent Komorowski po śmierci prezydenta Kaczyńskiego podtrzymał tę inicjatywę i to za jego kadencji to święto zostało wprowadzone do kalendarza - podkreślił Magierowski.
Autor: tmw/ja / Źródło: tvn24