Prawdopodobnie dopiero biegły rozstrzygnie, czy słynny obraz, który zniknął z Kancelarii Prezydenta, to ten odnaleziony w jednym z domów aukcyjnych w Warszawie. Prokuratura nie ma na to jednoznacznych dowodów.
Śledztwo w sprawie zaginionego dzieła prowadzi Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ.
Wszczęto je po zawiadomieniu Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy. Jej urzędnicy poinformowali prokuraturę o braku kilku przedmiotów, m.in. obrazów "Gęsiarka" i "Bydło na pastwisku".
Brak dokumentów
- We wtorek przesłuchany został Krzysztof Wojdak, dyrektor Centrum Obsługi Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Potwierdził okoliczności wskazane w zawiadomieniu. Wskazał dane osób zajmujące pomieszczenia, do których przypisane były zaginione przedmioty - powiedział tvn24.pl Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
I dodał: - Świadek nie dostarczył informacji lub dokumentów potwierdzających, iż "Gęsiarka" zabezpieczona w domu aukcyjnym jest tym samym obrazem, który zaginął z Pałacu Prezydenckiego. Nadal w tym zakresie nie ma pewności.
Obraz podobny, rama podobna
Przypomnijmy: Katarzyna Adamiak-Sroczyńska, szefowa biura prasowego prezydenta Dudy tłumaczyła, że o zgłoszeniu sprawy prokuraturze zdecydowano w związku z informacjami, że w domu aukcyjnym pojawiło się dzieło, które przypomina brakujący w zasobach kancelarii obraz "Gęsiarka".
- Rama jest podobna, obraz jest podobny. Jednak my dysponujemy jedynie zdjęciem katalogowym. Nie mamy w 100 proc. pewności, że jest to ten sam obraz. Ponieważ jednak znalazł się na aukcji, nie mogliśmy zwlekać z zawiadomieniem prokuratury - zastrzegała pani rzecznik.
Michałowski: słuszne zawiadomienie
Ustalenie autentyczności dzieła może potrwać. - Mamy tylko pewne informacje, przesłanki, że obraz z domu aukcyjnego może być tym samym, który zaginął z Kancelarii Prezydenta. By to potwierdzić bądź wykluczyć, prawdopodobnie powołamy biegłego - tłumaczył Nowak.
Jacek Michałowski, były szef kancelarii prezydenta Komorowskiego mówił, że "jeśli kancelaria przeszukała swoje zasoby i nie odnalazła zagubionych przedmiotów, musiała to zgłosić do prokuratury".
- Słusznie zrobiła. Jeżeli przedmioty zginęły, to trzeba wszcząć śledztwo - dodał.
Jak podkreślił, urzędnicy kancelarii prezydenta Komorowskiego nie podejmowali kroków prawnych w tej sprawie, bo mieli nadzieję, że zagubione przedmioty się znajdą. - Bywały sytuacje, że rzeczy znikały, a potem znajdowały się w magazynie - tłumaczył.
Autor: Mdo
Źródło zdjęcia głównego: Fot: TVN24, Film: TVN24 (materiał z 13.10)