Jesteśmy przygnieceni bieżącymi sprawami, tego jest mnóstwo. Pani minister Nowacka, wchodząc do tego resortu, zastała z jednej strony puste szuflady, ale z drugiej strony ogrom wyzwań - mówił w "Faktach po Faktach" prezes ZNP Sławomir Broniarz. Powiedział też, że przed edukacją stoją nowe wyzwania w związku z rozwojem sztucznej inteligencji. - Musimy się zastanowić, jacy nauczyciele będą nam potrzebni za pięć, dziesięć, piętnaście lat - powiedział.
W dzień zakończenia roku szkolnego gościem "Faktów po Faktach" był prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz.
Na pytanie, jakie wyzwania czekają edukację w czasie rozwijającej się sztucznej inteligencji, Broniarz powiedział, że "mimo wszystko trzeba zmienić nie tyle paradygmat edukacji jako szkoły, tylko zastanowić się, jakiego absolwenta będziemy potrzebowali w roku 2050". - Z drugiej strony pod to (rozwój sztucznej inteligencji - red.) musi być szykowana także kwestia podstawy programowej i kształcenie nauczycieli - uważa szef ZNP.
Broniarz: musimy się zastanowić, jacy nauczyciele będą potrzebni
- Musimy się zastanowić, jacy nauczyciele będą nam potrzebni za pięć, dziesięć, piętnaście lat. (...) Młody nauczyciel po studiach, wchodząc do zawodu, ma przed sobą perspektywę tych 40 lat pracy. On musi mieć świadomość ustawicznego doskonalenia się, (...) żeby on był nie tylko partnerem, ale także przewodnikiem dla tego ucznia, bo ten świat się zmienia błyskawicznie - dodał.
Broniarz uważa, że na problemy w edukacji "patrzymy krótkoterminowo". - Patrzymy na zmianę podstawy programowej, która jest ważna. Patrzymy na to, co zrobić, żeby odchudzić podręczniki, odciążyć dzieci. Ale musimy sobie zadać pytanie, czy rzeczywiście nie mają racji na przykład Szwedzi, którzy wracają do papierowych podręczników, a odchodzą od cyfryzacji - mówił.
"Jesteśmy przygnieceni bieżącymi sprawami"
- Wydaje mi się, że warto inwestować w polską edukację, ale z pewnym przemyślanym działaniem, pewnym przemyślanym krokiem. Tutaj samo Ministerstwo Edukacji Narodowej temu nie podoła. Potrzebna jest współpraca z organizacjami pozarządowymi, nauczycielami, młodymi naukowcami. Potrzebne jest też szukanie odpowiedzi na pytanie, jak ta szkoła będzie wyglądała za kilka czy kilkanaście lat - mówił.
Powiedział, że edukacja stoi przed wieloma wyzwaniami - wynagrodzeniami dla nauczycieli, zmianą podstawy programowej i planem na szkołę w cieniu rozwijającej się technologii. - Jesteśmy przygnieceni takimi bieżącymi sprawami, bieżącymi wydarzeniami, bo tego jest mnóstwo. Przypomnę, że pani minister (Barbara) Nowacka, wchodząc do tego resortu, zastała z jednej strony puste szuflady, ale z drugiej strony ogrom wyzwań - dodał.
Zobacz też: Trwają porządki w MEN. Barbara Nowacka: mam już odzyskane z inwestycji pana Czarnka 11 milionów złotych
Gość "Faktów po Faktach" mówił też, co sądzi o zmianie w listach lektur. - Funkcjonujemy w pewnym konserwatyzmie. Podzielam pogląd, że przebrnięcie przez "Nad Niemnem" czy "Krzyżaków" było rzeczywiście dużym wyzwaniem. Staramy się pogodzić rzeczy trudne do pogodzenia. Dziecka nie zachęcimy do lektury, pokazując mu takie fragmenty "Potopu", kanonu polskich lektur, które są odpychające z punktu widzenia atrakcyjności, kiedy on ma do czynienia z fantastycznymi, krótkimi tekstami, których on oczekuje - powiedział Broniarz.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24