Szef MSZ Radosław Sikorski jeszcze dziewięć miesięcy temu przestrzegał przed islamizacją Kosowa, mówił o wypalonych serbskich domach i złoconych meczetach wybudowanych za pieniądze islamskich fundamentalistów, a dziś jest jednym z orędowników uznania jego niepodległości.
"Gazeta Wyborcza" dotarła do stenogramu z posiedzenia Komisji Spraw Zagranicznych Senatu z maja 2007 r. Widać na nich obawy, jakie targały Radosławem Sikorskim.
Co mówił Sikorski?
- Byłem dwa lata temu w Kosowie i tam są w miasteczkach całe dzielnice wypalonych domów serbskich i nowe, złocone meczety wybudowane za wahhabickie, saudyjskie pieniądze - mówił wiosną zeszłego roku obecny szef MSZ, wówczas senator.
Jakie są gwarancje, że te wspaniałe zabytki chrześcijańskiej historii, które tam są enklawami serbskimi, w jakimś momencie nie zostaną zniszczone, że one będą bronione? Jakie są gwarancje, że te wspaniałe zabytki chrześcijańskiej historii, które tam są enklawami serbskimi, w jakimś momencie nie zostaną zniszczone, że one będą bronione?
- Jakie są gwarancje, że te wspaniałe zabytki chrześcijańskiej historii, które tam są enklawami serbskimi, w jakimś momencie nie zostaną zniszczone, że one będą bronione? - pytał z zaniepokojeniem.
Reakcja MSZ
- Szeregowemu senatorowi wolno wypowiadać się swobodniej niż ministrowi spraw zagranicznych - skomentował wypowiedzi Sikorskiego sprzed dziewięciu miesięcy rzecznik MSZ Piotr Paszkowski. - Dylematy pozostają niezmienne i społeczność międzynarodowa będzie monitorować poszanowanie praw człowieka i ochronę dziedzictwa kulturowego w Kosowie - dodał Paszkowski.
Sikorski o Kosowie dziś
- Złożyłem wniosek o uznanie niepodległości Kosowa, tak jak zrobiła to większość państw członkowskich Unii Europejskiej. (...) Mam wrażenie, że Rada Ministrów skłania się ku uznaniu niepodległości Kosowa - mówił kilka dni temu Radosław Sikorski.
Zdaniem szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego, rząd uzna niepodległość nowego państwa na Bałkanach na swoim najbliższym posiedzeniu, czyli w przyszły wtorek. Miał to zrobić już w tym tygodniu, ale wstrzymał się na prośbę prezydenta.
Źródło: gazeta.pl