Ustawa dezubekizacyjna to niesprawiedliwość, polityczna głupota i wielka niefrasobliwość na przyszłość - mówił w "Kropce nad i" Bartłomiej Sienkiewicz, były minister spraw wewnętrznych i koordynator służb specjalnych.
Sienkiewicz mówił o projekcie nowelizacji "ustawy dezubekizacyjnej", która zakłada obniżenie rent i emerytur 32 tys. byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL do kwoty średniego świadczenia w ZUS.
- Ta ustawa bynajmniej nie przywraca sprawiedliwości, a tworzy nową niesprawiedliwość - ocenił były minister spraw wewnętrznych. Jak mówił, ustawa uderzy w tysiące ludzi, "którzy mają incydenty za PRL", kiedy zaczynali służbę, ale większość kariery pracowali już w wolnej Polsce. - Cały ten okres poświęcili chronieniu zdrowia, życia i majątku obywateli wolnej Rzeczpospolitej, a teraz karani są za to, że uwierzyli polskiemu państwu suwerennemu, które powiedziało: możecie pracować na rzecz wspólnego dobra - dodał.
Sienkiewicz wyraził nadzieję, że rząd wycofa się z pomysłu, ponieważ jest to "niesprawiedliwość, polityczna głupota i wielka niefrasobliwość na przyszłość". - Kto w przyszłości uwierzy państwu polskiemu w jego zobowiązaniach? - pytał gość "Kropki nad i".
Zdaniem byłego ministra spraw wewnętrznych "dezubekizacją" zajmują się osoby, które w okresie stanu wojennego były dziećmi.
- 30 lat po komunizmie ludzie, którzy wtedy albo siedzieli grzecznie u mamusi albo siedzieli wtedy przed dobranocką, chcą zrobić dekomunizację w Polsce. No to albo trzeba było się wcześniej urodzić, albo wyjść od mamusi, albo po prostu nie naprawiać prawem historii, która się wydarzyła się 30 lat temu. To są spóźnione dzieci, które chciałyby teraz walczyć z komuną. Przypominam, że komuna skończyła się 30 lat temu - zaznaczył.
Jak przekonywał Sienkiewicz, ustawa godzi przede wszystkim w interesy osób, które są niewinne. Podkreślił, że ludzie, którzy w SB dokonywali łamania prawa, nie stawali do weryfikacji, nie próbowali pracować dla państwa polskiego, natomiast ci z nich, którzy stanęli do weryfikacji, w 99 procentach zostali odrzuceni.
"Odezwa do wszystkich Polaków"
W sobotę KOD na swojej stronie internetowej zamieścił "Odezwę do wszystkich Polaków", w której nawołuje do wypowiedzenia posłuszeństwa obecnej władzy. W "Kropce nad i" odniósł się do niej Sienkiewicz.
- Wzywanie do nieposłuszeństwa obywatelskiego to używanie broni atomowej. Tworzenie sytuacji "albo-albo, gramy o wszystko" - to jest niebezpieczne. Mogą nas czekać wydarzenia o znacznie większej wadze. Niepokoję się, że ugrupowanie rządzące może wziąć się za ordynację wyborczą - mówił gość "Kropki nad i". - Jeśli tu zacznie się coś dziać, to będzie moment, na który warto sobie zostawić jakieś poważne narzędzia - dodał.
Jak zaznaczył, nie jest zwolennikiem stosowania tak mocnego języka.
Nowe prawo o zgromadzeniach
Były minister spraw wewnętrznych mówił także o przyjętej przez Sejm nowelizacji ustawy o zgromadzeniach.
- Tu mamy rzeczywiste ograniczenie prawa do swobody wyrażenia poglądów. Problem polega na tym, że to jest ustawa dedykowana do wszystkich możliwych demonstracji, nie tylko tych organizowanych 11 listopada przez narodowców - powiedział.
Jak dodał, z oceną skutków ustawy należy zaczekać, aż zacznie realnie funkcjonować. - Trzeba zobaczyć, na ile będzie ta ustawa stosowana i jakie będzie miała skutki. Kuriozalne jest dla mnie przyznanie przywilejów władzy państwowej Kościołowi - powiedział. Sienkiewicz wskazał również, że ustawa jest "bardzo niepokojąca". Dodał, że liczy na to, że nie zostanie podpisana przez prezydenta. - Mam nadzieję, że prezydent wykaże się państwową refleksją i uzna, że tak dalekie ograniczenie swobód obywatelskich jest niemożliwe - zaznaczył.
Autor: mw/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24