Mirosław Sekuła, Jarosław Urbaniak i Sławomir Neumann (PO), Beata Kempa i Zbigniew Wassermann (PiS), Bartosz Arłukowicz (Lewica) i Franciszek Stefaniuk (PSL) weszli do sejmowej komisji śledczej, która będzie badać tzw. aferę hazardową.
Zgłoszeni przez PiS Kempa i Wassermann przestaną zasiadać w dwóch innych sejmowych komisjach śledczych: Kempa w komisji badającej sprawę śmierci Barbary Blidy, a Wassermann - badającej okoliczności porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika. Na razie nie wiadomo, kto ich zastąpi.
Są też zastrzeżenia
Jeszcze w czwartek marszałek Bronisław Komorowski powiedział dziennikarzom, że wpłynęło zastrzeżenie szefa koła Polska Plus Ludwika Dorna wobec kandydatury Mirosława Sekuły (PO).
Dorn uważa, że okolicznością, która wywołuje wątpliwość, co do bezstronności Sekuły, jest jego opinia, że nie powinno dojść do konfrontacji przed komisją śledczą premiera Donalda Tuska i b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego. We wniosku Dorn zwraca uwagę na wcześniejszą wypowiedź Sekuły negującą potrzebę przeprowadzenia przez komisję konfrontacji między premierem a byłym szefem CBA.
- Ktoś, kto mówi, nawet jeszcze nie jako kandydat, że należy chronić dzierżycieli najwyższych urzędów władzy państwowej przed konfrontacją i że powaga oraz dobry wizerunek tych dzierżycieli są wartością wyższą niż możliwość dotarcia do prawdy materialnej w sprawie, do której zbadania powołano komisję śledczą, nie powinien być jej członkiem - powiedział Dorn.
Odnosząc się do wniosku Dorna, wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak stwierdził, że jest on nieracjonalny i "w sposób oczywisty niezasadny". Jego zdaniem, Dorn, sam nie mając możliwości zasiadania w komisji śledczej, kierując swój wniosek w sprawie Sekuły chce zaistnieć w mediach.
Certyfikaty potrzebne od zaraz
Komorowski przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że wśród posłów zgłoszonych do komisji śledczej są tacy, którzy nie mają certyfikatu dostępu do ściśle tajnych informacji i odpowiednio wcześniej nie zareagowali na prośbę, by przed powołaniem komisji wystąpić o przyznanie takiego certyfikatu.
Marszałek Sejmu przypomniał, że z mocy konstytucji każdy poseł ma dopuszczenie do dokumentów z klauzulą "tajne".
PO nie będzie utrudniać
Szef klubu PO Grzegorz Schetyna zapowiedział w czwartek, że Platforma nie zamierza wysuwać zastrzeżeń do zgłoszonych przez kluby kandydatur. Pytany o Kempę i Wassermanna, szef klubu PO odparł: "będziemy głosować za".
Dodał, że PO chce, by szefem komisji został Sekuła. Przekonywał, że to kandydat odpowiedzialny, niekojarzony ściśle z Platformą, którego doświadczenie pozwoli mu sprawnie kierować komisją. Zapowiedział, że nie zgodzi się na szefa komisji ani z PiS, ani z SLD. Bez odpowiedzi pozostawił pytanie, czy PO zgodziłaby się, aby komisją kierował ludowiec.
Pytany, czy komisja na pewno zdąży zakończyć prace do końca lutego, do czego zobowiązuje ją przyjęta przez Sejm uchwała, Schetyna zapewnił, że Platforma zgodzi się na przedłużenie jej prac, jeśli będzie taka konieczność, ale - przekonywał - konkretny termin zamknięcia prac ma zmobilizować posłów.
Z kolei według Jolanty Szymanek-Deresz z Lewicy, wydłużenie prac komisji będzie niezbędne. - Komisja nie może skończyć prac do 28 lutego. To jest nierealne i niezgodne z konstytucją. Żadne procedury, w których prowadzi się postępowanie dochodzeniowe, a takim jest to przed komisja śledczą, nie mają sztywnych terminów - powiedziała w TVN24. I dodała: - Po tym czasie, wyznaczonym tak kategorycznie przez Platformę pojawi się wniosek o przedłużenie prac, czyli znów debata nad uchwałą i nad tym, kto powinien być przesłuchany.
Graś: Komisja ma pokazać "wykoślawianie prawa"
Innego zdania był rzecznik rządu Paweł Graś, który w "Poranku" TVN24 argumentował, iż "nie widzi powodów, by prace komisji musiały trwać latami". - Dobrze, że Sejm narzuca sobie ograniczenia, ramy. Zmusi to posłów do dyscypliny i szybkiej pracy - przekonywał Graś. Rzecznik rządu dodał też, że "opozycja robi wszystko, by wmówić Polakom, że kwestia ewentualnego przecieku z Kancelarii Premiera jest głównym celem pracy tej komisji". - To jest wątek poboczny, tego przecieku nie było - zapewniał Graś. Według niego, głównym celem komisji będzie "pokazanie społeczeństwu, jak w ostatnich latach dochodziło do wykoślawiania prawa".
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24